Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hanna Zdanowska: Grunt pod Bramę Miasta wycenimy ponownie [WYWIAD]

Piotr Brzózka
Hanna Zdanowska
Hanna Zdanowska Grzegorz Gałasiński
Z Hanną Zdanowską, prezydent Łodzi, rozmawia Piotr Brzózka

Miasto wypowiedziało umowę spółce LDZ, czyli niedoszłemu nabywcy działki pod Bramę Miasta. Czemu to zrobiliście akurat w połowie lipca, a nie za miesiąc, za rok, albo dwa tygodnie temu, gdy okazało się, że LDZ nie kupi gruntu?
Taki był wymóg prawny. Mieliśmy na odstąpienie 14 dni od dnia wskazanego w umowie, jako ostatni termin na podpisanie aktu notarialnego. Jeżeli w ciągu 14 dni nie odstąpilibyśmy od umowy, weszlibyśmy w proces cywilny, pojawiłoby się ryzyko zwrotu wadium. A dlaczego nie zrobiliśmy tego wcześniej? Bo cały czas liczyliśmy, że jednak inwestor podpisze umowę. O tym, że spółka odstąpi od realizacji, dowiedziałam się półtora tygodnia przed wyznaczoną datą. Inwestor zaprzestał wtedy kontaktów z urzędem, zaczęło to budzić nasze obawy. Czekaliśmy do granicznej daty, nic się nie zdarzyło. Od tego momentu mieliśmy przez 14 dni prawo odstąpić od umowy i zrobiliśmy to. W takim przypadku zachowujemy 4 mln zł wadium.

Naprawdę Pani nie zna powodu, dla którego inwestor zrezygnował z budowy?
Nie spotkałam się do tej pory z inwestorem, mimo iż o takie spotkanie prosiłam. Chciałam poznać rzeczywiste przyczyny, niestety, nie dane mi było.

Jakieś podejrzenia?
Myślę, że jednym z powodów jest atmosfera wokół tej inwestycji. Nie czyni się inwestycji rzędu przynajmniej 300 mln zł, jeśli nie ma wokół akceptacji politycznej i społecznej. A to co się działo po rozstrzygnięciu konkursu, nie sprzyjało takiemu przedsięwzięciu.

Ogłosiliście, że zachowujecie 12 milionów zaliczki. Co na to udziałowcy spółki LDZ, panowie Walczak z Atlasa i Leśniak z Budomalu?
Nie wiem, nie mam z nimi kontaktu. Jeśli odniesiemy szkodę, to będziemy dochodzić swoich praw w tym zakresie, ale oczywiście niezbadane są wyroki sądów. Na razie prowadzimy analizy dotyczące zwrotu zaliczki i możliwości jej zatrzymania, bo sytuacja nie jest standardowa - nasz kontrahent jest w stanie likwidacji, gdyż wspólnicy LDZ podjęli uchwałę o rozwiązaniu spółki.

Myśli Pani, że ta sprawa skończy się w sądzie? Czy nie zablokuje to dalszych prób sprzedaży działki?
Myślę, że tak czy inaczej sprawa trafi do sądu. Ale to nie blokuje sprzedaży działki. My umowę rozwiązaliśmy wysyłając pismo do spółki LDZ Brama. W tej chwili działka nie jest w jakimkolwiek obrocie, jest 100-procentową własnością miasta. Nie ciążą na niej żadne zobowiązania wobec osób trzecich, możemy ponownie ją wystawić na sprzedaż.

Za ile? Pani też nie wydaje się do końca przekonana, co do ceny 40 mln zł....
Żeby nie budzić emocji, żeby w świecie polityki nie pojawiały się wątpliwości, uważam, że najwłaściwsze jest przyjęcie planu zagospodarowania dla NCŁ i przeprowadzenie wyceny już w oparciu o obowiązujący plan. Przypomnę, że tę kwestię podnosili radni, którzy najpierw nie chcieli sprzedaży działki bez obowiązującego planu, a potem zgodzili się na sprzedaż, ale w oparciu o hipotetyczną wartość gruntu, jaką mógłby ewentualnie osiągnąć, gdyby został przyjęty plan. Dlatego najlepiej opierać się o fakty, przyjąć plan, to wyciszy też emocje związane z tym, jak ma wyglądać budynek - w planie są wytyczne.
Ale plan zniesie warunki zabudowy dla tej działki. Plan musi zgodny ze studium, czy więc Brama Miasta będzie mogła mierzyć aż 64 metry wysokości?
Tak, bo w studium jest zapisane, że dla dominant, które pojawią się w tej przestrzeni, nie obowiązuje maksymalny 27-metrowy pułap. I tak jest zapisane w planie.

Naprawdę Pani wierzy, że plan zostanie uchwalony tej jesieni? Przecież to nie Pani o tym zdecyduje, tylko radni.
Dla dobra Łodzi konieczne jest przyjmowanie planów, bo inaczej nie będziemy mieć możliwości rozwoju gospodarczego. Plany są konieczne dla stabilności podejmowania decyzji finansowych związanych z zakupami nieruchomości. Są konieczne do tego, by przyciągać inwestorów i tworzyć miejsca pracy. Jeśli radni nie będą chcieli uchwalić planu dla NCŁ, to wyłącznie z powodów czysto politycznych. Plan jest on zgodny ze studium, który uzyskał akceptację wszystkich gremiów zajmujących się architekturą i urbanistyką. Wniesione uwagi dotyczące klina zieleni zostały uwzględnione w nowym wyłożeniu planu. Generalnie na 180 zgłoszonych uwag, 150 zostało przyjętych w całości. Dlatego nie widzę żadnych merytorycznych powodów, dla których ten plan nie miałby być uchwalony. A jeżeli zostanie odrzucony z powodów politycznych, to politycy powinni wyjaśnić łodzianom, dlaczego skazują ich na niebyt, dlaczego nie chcą nowych inwestycji. Przypomnę, że jest inwestor cały czas zainteresowany tą przestrzenią, mBank wystąpił już oficjalnie w tej sprawie.

Ale mBank nie chce kupić tej działki ani na niej budować. Bank chce być tylko najemcą.
Banki mają to do siebie - czego nie mogą zrozumieć radni - że nie inwestują w swoje nieruchomości. Banki je wynajmują bądź leasingują. Zaproponowałam, aby prezes mBanku dał swego rodzaju list intencyjny deweloperom, którzy się do niego zgłoszą, w którym zapewniałby że zwycięzca przetarg na zakup działki będzie mógł liczyć na podpisanie z bankiem długoletniej umowy najmu. Z tego co zrozumiałam, jest możliwość, aby tak się stało. Choć oczywiście nie wyobrażam sobie, aby w procedurze przetargowej preferowany był partner, wskazujący, iż ma jeden jedyny glejt od potencjalnego najemcy.

Jaka to będzie Brama? Bo koncepcję Daniela Libeskinda ma spółka LDZ, czyli Andrzej Walczak.
Nie wiem, jak będzie wyglądał ten obiekt. Są wytyczne w planie. Brama będzie budowana w oparciu o akceptację magistratu. Tak to się dzieje normalnie - jeżeli jest plan zagospodarowania przestrzennego, to inwestor zwraca się z koncepcją do zatwierdzenia. Jeśli uzyska akceptację, to w oparciu o koncepcję robi projekt budowlany i uzyskuje pozwolenia na budowę.

Ale miasto nie przewiduje kupna projektu Libeskinda?
A dlaczego mielibyśmy kupować kolejny projekt? Mam już szereg projektów na półce, nie zamierzam niczego kupować. To by było możliwe, gdyby to miasto było inwestorem i miasto chciało coś dla siebie wybudować. Ale to nie jest nasz zakres działalności. Może nie w takim standardzie, ale miasto dysponuje sporym majątkiem, w którym mieszczą się nasze służby. Nie ma powodu, by miasto miało budować Bramę. To jest budynek, którego koszt wyniesie 300 milionów, może więcej. Jak znam koncepcje Libeskinda i innych wielkich twórców architektury, to one nigdy nie są do końca oszacowane. Dopiero życie pokazuje rzeczywisty koszt. Miasta nie stać na budowanie tego typu obiektów, zwłaszcza, że są tak ogromne potrzeby związane z rewitalizacją, z tym, w jakich warunkach żyją ludzie. Budową Bramy powinien się zająć sektor prywatny.

Rozmawiał Piotr Brzózka

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki