Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hanna Zdanowska: Łódź może być miastem siatkówki [WYWIAD]

Marek Kondraciuk
Hanna Zdanowska
Hanna Zdanowska Krzysztof Szymczak
- Zapowiada się niewyobrażalna promocja dla miasta - mówi o mistrzostwach świata siatkarzy w 2014 roku i meczach rozgrywanych w Łodzi, Hanna Zdanowska. Z prezydent Łodzi o mistrzostwach, promocji i wydatkach miasta na imprezę oraz siatkarskich szkoleniach w Londynie, w których wzięła Hanna Zdanowska, rozmawia Marek Kondraciuk.

Siatkarki Budowlanych występują we wszystkich meczach towarzyskich z napisem na koszulkach: "Łódź gospodarzem mistrzostw świata w siatkówce 2014". Ta impreza to szansa na sukces, czy kolejny wielki kłopot dla miasta?
Jestem przekonana, że szansa na sukces. Mistrzostwa świata siatkarzy są po olimpiadzie, mundialu i Euro największą, najbardziej medialną imprezą sportową. To obok piłkarskich mistrzostw Europy następna, która może fenomenalnie promować Polskę. Zapowiada się także niewyobrażalna promocja dla miasta. Przyjedzie wielu kibiców nie tylko z Polski. Na igrzyskach w Londynie trybuny były pełne przybyszów nawet z odległych krańców świata. Jedną czwartą hali zajmowali Brazylijczycy, którzy przylecieli specjalnie na siatkówkę. Kibice będą kojarzyć Łódź z wielkim wydarzeniem. Będzie dla nich miastem siatkówki. Bądźmy więc tym miastem siatkówki, cieszmy się z tego, bo Łódź jest fantastycznie postrzegana. Mamy najwięcej i w powszechnej opinii najlepszych kibiców. O ile w innych miastach Polski nie wszystkie imprezy się udają, to w Łodzi hala jest prawie zawsze zapełniona. W czerwcu termin turnieju World Grand Prix pechowo pokrywał się z inauguracją Euro, a i tak w Atlas Arenie było dużo widzów. A przecież siatkówka kobiet, ma mniejszą oglądalność niż męska.

Poprzednie władze miasta spotkała masowa krytyka za to, że piłkarskie Euro ominęło Łódź. Teraz, kiedy Łódź ma być głównym ośrodkiem innej wielkiej imprezy podnoszą się głosy, że miasto niepotrzebnie wydaje pieniądze.
Przykro mi kiedy słyszę takie opinie, bo one mają się nijak do rzeczywistości. Moim zdaniem wynegocjowaliśmy umowę bardzo dobrze. Kwota jest mniejsza o 1,2 miliona złotych od wyjściowej, a kosztorys przewiduje, że w latach 2011-2014 wydamy łącznie 6,97 miliona. Rozliczamy każdą złotówkę, wydawaną na promocję naszego miasta. W umowie mamy zagwarantowane, że w Łodzi będą mecze reprezentacji Polski. Gdyby tak nie było, to nie dalibyśmy tych pieniędzy. Żałuję, że poprzednie władze Łodzi nie dołożyły trochę więcej starań i finał odbędzie się w Katowicach. Mamy jednak rozgrywki grupowe, ćwierćfinały i półfinały. Ze wszystkich miast najdłużej mistrzostwa będzie mieć Łódź. Jeśli coś pozytywnego dzieje się w mieście, to trzeba o tym mówić wprost.

Promocja to jednak nie wszystkie wydatki, bo trzeba jeszcze wybudować małą halę.
Jestem spokojna, że widownia będzie zapełniona, ale jestem również spokojna, że potrzebna nam jest mniejsza hala. Podkreślam jednak, że nie chodzi o wybudowanie jej na tę imprezę, ale w szerszej perspektywie. Łódzkie drużyny ligowe muszą gdzieś grać. Poza minihalą Parkową na Małachowskiego nie mamy takiej dla gier zespołowych. Wiem, że nasze drużyny przeżywają trudne dni, ze względu na kryzys gospodarczy. Według mnie przetrwają, choć może na niższych pozycjach niż dotąd. Jak zaczyna się kryzys, to kończą się sponsoringi i nadchodzi zły czas dla sportu zawodowego. Musimy zapewnić bazę, żeby mogły się rozwijać drużyny ligowe, ale i sport dziecięcy i młodzieżowy.

Budowa mniejszej hali obok Atlas Areny budzi kontrowersje za względu na koszty.
Jest to inwestycja uznana za jedną z kluczowych dla polskiego sportu. Złożyliśmy wniosek i jest szansa, że dostaniemy dofinansowanie z ministerstwa, więc to nie będzie 50 milionów złotych, które miasto musi wyłożyć. Hala będzie nas kosztować mniej. Tworzymy najładniejsze w kraju centrum sportu zawodowego i rekreacyjnego. Żadne miasto nie może się poszczycić taką kumulacją różnego typu obiektów sportowych w jednym miejscu. Atlas Arena, w przyszłości stadion, mała hala, w niewielkiej odległości pływalnia, bo zobaczymy co się będzie dziać z Aquaparkiem Fala. Kolejnym krokiem powinno być wybudowanie tam basenu 50-metrowego. Cały czas o tym myślę. Kąpielisko bez basenu profesjonalnego to nie był dobry pomysł. O mniejszą halę się nie martwię. Według mnie będzie pracować od świtu do nocy.

Po koszykarzach ŁKS, którzy grali tu w minionym sezonie, wkrótce siatkarki Budowlanych będą rozgrywać mecze w Atlas Arenie. To nie jest chyba najlepsze rozwiązanie?
Na dłuższą metę granie meczów ligowych w Atlas Arenie jest nieekonomiczne. Jeśli chcemy, żeby służyła sportowi, celom do jakich została wybudowana, to musimy ją zapełniać dużymi imprezami, a nie ligowymi. Na ligowe przyjdzie czas, kiedy będą przyciągały komplet widzów, a wierzę, że kiedyś taki czas nastąpi. Jeśli chodzi o Atlas Arenę, to widzę olbrzymi postęp. Przyciąga coraz więcej imprez. Lokalizacja robi swoje. Okazało się, że naprawdę mamy handicap, związany z położeniem. Gdzieś indziej nie wszystkie imprezy wychodzą. Koncert Eltona Johna w Gdańsku odwołano, bo nie było chętnych, a u nas komplet biletów został sprzedany. Będziemy mieć coraz więcej dużych imprez, bo do nas zgłaszają się impresariaty, wiedząc, że tu sprzedadzą dużo biletów. Do tego doszła ostatnio poprawa komunikacji z innymi miastami.

Jeśli już mówimy o Atlas Arenie, to nasuwa mi się refleksja. Hala została wybudowana z myślą o lekkiej atletyce, a "królowa sportu" jest tu nieobecna. Czy nie można tego zmienić?
Marzy mi się, żeby tu była lekka atletyka, której w zamyśle Atlas Arena miała służyć - stąd taka konstrukcja. Dużo atutów jest w rękach związków sportowych. Liczę na lobbing naszych zawodników, gwiazd sportu, działaczy, żeby tu odbywały się zawody lekkoatletyczne. Łódź może być centrum tej dyscypliny sportu. Mamy obiekt RKS na Rudzie - najlepszą halę treningową w kraju. Marzę, żeby dokończyć inwestycję na AZS. Byłam przed urlopem u minister Muchy. Będziemy walczyć o dalsze dofinansowanie i jest duża szansa, że je dostaniemy.

Odbiegliśmy trochę od wątku mistrzostw świata siatkarzy. Z jakimi wrażeniami wróciła Pani Prezydent z końcowej fazy turnieju olimpijskiego, którą oglądała Pani wraz z przedstawicielami innych miast gospodarzy?
Przede wszystkim miałam nadzieję, że zobaczę w finale polską drużynę, ale niestety nie powiodło jej się. Co do samej organizacji imprezy: pozbyłam się czegoś takiego, jak by to nazwać, że Polska może być w czymkolwiek gorsza. Miałam przyjemność uczestniczyć tylko w meczach siatkówki - ćwierćfinałowych i półfinałowych - nie byłam na innych obiektach olimpijskich. I przeżyłam szok. Ta przestrzeń nie była nigdy przestrzenią sportową. Została zagospodarowana w hali targowej, gdzie za pomocą stelaży zaimprowizowano trybuny. Organizatorzy nie przejmowali się, że hala jest stara, brudna, nawet jej nie pomalowano. Nie odświeżono korytarzy. Szmaty, które maskowały sufit wyglądały, jakby ich nie wyprano. Może w telewizji nie było tego widać. Byłam zaszokowana. Pozbyłam się wszelkich zahamowań. Uważam, że mistrzostwa świata w Polsce zrobią furorę, bo nasze obiekty, ich stan, jakość, jest w ogóle nieporównywalna. Wszyscy, którzy tam byli w naszej grupie nie mogli się nadziwić, jak oszczędnie podszedł Londyn do organizacji igrzysk. To robiło większe wrażenie niż same mecze.

Związkowi zarzucano, że zorganizował atrakcyjną... wycieczkę. Rzeczywiście tylko oglądaliście mecze?
To nie była wycieczka, bo gdyby tak było nie pojechałabym. Na szkoleniach, które mieliśmy przedstawiano nam, jak organizowano igrzyska. Wielka Brytania podeszła do wszystkiego ekonomicznie, a i tak budżet został przekroczony. Konstrukcję podwyższenia zrobiono z PCV, żeby później szybko rozebrać, zmielić i przeznaczyć kruszywo do recyklingu. Hala do koszykówki była złożona z elementów, a po igrzyskach miała być rozebrana i zawieziona do Rio de Janeiro. Olbrzymie problemy były z wioską olimpijską, bo mieszkańcy nie chcieli się zgodzić, żeby tam powstała. Budynki były tak skonstruowane, że ich elementy nadają się na budownictwa jednorodzinne i po igrzyskach miały być sprzedane, a mieszkańcy korzystali z prawa pierwokupu.

Szkolenia wypełniały czas?
Nie. Spotykaliśmy się w gronie przedstawicieli miast organizatorów i PZPS oraz władz światowej siatkówki. Byli partnerzy imprezy, był Polsat. Dyskutowaliśmy, jak ma wyglądać promocja przez te pozostałe dwa lata. My przecież dajemy pieniądze i naszym celem jest, żeby przy okazji mistrzostw świta promować nasze miasta. Przedstawiana była cała koncepcja promocji, były zażarte dyskusje, bo każde miasto broni swojego interesu. Podobało mi się, że można porozmawiać wprost i nie ma działań zakulisowych.

Czy były konkretne ustalenia?
Wystąpiłam z inicjatywą, żeby miasta wraz z "Polską siatkówką" zwróciły się do premiera, bo skoro znalazły się pieniądze na Euro, to powinny - może nie w takiej skali - znaleźć się również na organizację mistrzostw siatkarzy. Rozmawiałam z panem marszałkiem, z posłami z komisji sportu, żeby powołać specjalną podkomisję w sejmie na te mistrzostwa, jak w przypadku Euro. Ustaliliśmy, jak mają wyglądać procedury, ustaliliśmy wstępnie, że co miesiąc będą odbywały się spotkania cykliczne. Rozmawialiśmy o kwestiach bezpieczeństwa. To jest kwestia wspólnych przejazdów, biletów, logistyki. Szereg elementów. Parę ładnych godzin spędziliśmy na nieraz burzliwych dyskusjach.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki