Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hanna Zdanowska: "Mnie polityka nie interesuje,ale dla Łodzi zawsze będę grać ostro" [WYWIAD]

Marcin Darda
Marcin Darda
O tym czy PiS wesprze Łódź w staraniach o Expo, politycznych rozgrywkach w Platformie i personalnych rozdźwiękach, z prezydent Łodzi Hanną Zdanowską rozmawia Marcin Darda

Podobno 104 miliony euro, obiecane na rewitalizację Łodzi, choć z problemami, to jednak stały się w końcu faktem. To prawda?

Stały się faktem wskutek porozumienia z Urzędem Marszałkowskim, który przeznaczy tę kwotę bezpośrednio, tak jak to było pierwotnie planowane, na potrzeby Łodzi w zakresie rewitalizacji. Udało nam się osiągnąć porozumienie z panem marszałkiem i dalej wspólnie realizujemy program rewitalizacji.

Może zatem politycznie jest jakiś powód, by marszałek Witold Stępień, Pani kolega z PO, jednak na dłużej został na tym stanowisku?

Decyzja dotycząca tego, kto jest marszałkiem, to zawsze decyzja polityczna. A ja staram się w politykę nie wchodzić.

Umówmy się, że Pani najbliższe otoczenie nauczyło się perfekcyjnie skrywać Pani funkcje polityczne w PO. Natomiast nie oszukujmy się, że nie jest Pani politykiem, zresztą coraz mocniejszym. W grudniu przecież padł wniosek na zarządzie regionu PO o wycofanie partyjnej rekomendacji marszałkowi...

Ja przede wszystkim jestem prezydentem miasta, w tej roli czuję się najlepiej i zdecydowana większość łodzian też tak mnie odbiera. To jest, w pewnym sensie, funkcja polityczna, bo takie są realia, ale mnie polityka szczebla centralnego w ogóle nie interesuje. Jeżeli jednak polityka wpływa na realizowanie ważnych dla miasta celów, to ja będę w tym względzie bardzo ostra. Bo mnie chodzi tylko i wyłącznie o dobro Łodzi. Jedyna polityka, jaka mnie interesuje, to polityka tworzenia fajnej przestrzeni dla życia w Łodzi.

Czytaj też:Hanna Zdanowska podsumowała program „Mia100 szkół”

A marszałek stanął w poprzek tej polityce. Pani jednak ominęła moje pytanie o przyszłość marszałka Stępnia. Boi się Pani, że w jakikolwiek sposób Pani odpowie, to będzie jakaś deklaracja polityczna?

Powtórzę raz jeszcze: dla mnie polityka to możliwość podejmowania dobrych decyzji dla łodzian. Jeżeli będą problemy z porozumieniem się w sprawie rzeczy dla Łodzi ważnych i dobrych, to będę podejmowała różne kroki, by walczyć o Łódź. Tak brzmiało moje hasło sprzed pierwszej kadencji i ono wciąż jest aktualne. Wiadomo, że w każdej instytucji, która ma wpływ na życie mieszkańców, spotykają się różne wpływy, odbywa się walka różnych interesów. Rozumiem, że pan marszałek musi w miarę równo dzielić pieniądze, które ma do dyspozycji, ale ja chcę, by część należna Łodzi, Łodzi była przyznawana. I to jest cała moja polityka.

Czytaj też:Wydarzenia w Łodzi. Co było ważne 5 lat temu w Łodzi, a co jest teraz istotne?

Ostatnio, po pięciu latach, z urzędu odszedł niegdyś Pani pierwszy zastępca Marek Cieślak. Nigdzie jednak nie wyczytałem, czy sam chciał odejść, czy też to była Pani decyzja...

To była wspólna decyzja. Pan prezydent ostatecznie złożył rezygnację, ale oboje długo nad tym wcześniej myśleliśmy. Prezydent Cieślak zrobił dużo m.in. w kwestii poprawy relacji z inwestorami, ale w tej chwili są nowe, istotne z punktu widzenia miasta cele i dlatego potrzebna była ta zmiana. Myślę, że prezydent Cieślak, który zawsze bardzo dobrze czuł się w otoczeniu biznesowym, od jakiegoś czasu myślał już o nowych wyzwaniach na miarę jego marzeń i aspiracji.

Najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia w skrócie
4 stycznia 2016 roku - 10 stycznia 2016 roku

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Czy będzie nowym prezesem Technoparku? Wciąż słychać takie interpretacje tej zmiany w Urzędzie Miasta.

Na pewno doświadczenie i umiejętności Marka Cieślaka zostaną wykorzystane w ramach Urzędu Miasta lub innych miejskich instytucji. Ostatecznej decyzji jeszcze nie ma, a gdy taka zapadnie, poinformuję o tym publicznie. Na pewno wciąż będzie zajmował się Łódzkim Obszarem Metropolitalnym, zarządzenia w tej sprawie są przyjęte, zatem wciąż będzie moim zastępcą w ramach ŁOM.

Czytaj też:„Niezapowiedziane” inspekcje władz, czyli pokazówki, które budzą śmiech

A po tym wyrazistym zwarciu z Cezarym Grabarczykiem czuje się Pani dobrze, czy też refleksja jest dość smutna, bo wcześniej stanowiliście politycznie doborowy tandem.

I tu nic się nie zmienia, nadal jesteśmy takim starym, dobrym małżeństwem. A w takim małżeństwie czasem trzeba iść na kompromis, czasem postawić na swoim, bo ma się inne zdanie. Mam do Czarka olbrzymi szacunek za to, co zrobił dla Łodzi i mam nadzieję, że razem jeszcze wiele dobrego dla Łodzi zrobimy.

Ale czy taki wniosek nie po jego myśli, czyli o odwołanie marszałka, nie jest symbolicznym pozwem o rozwód?

Ale do tego rozwodu nie doszło.

Czytaj też:Hanna Zdanowska w tramwaju. Prezydent Łodzi sprawdzała system sterowania ruchem

Wróćmy zatem do rewitalizacji. Sprawa wystawy Expo jest w tym momencie dla Pani racją stanu?

To olbrzymia szansa, największa, jaka pojawiła się przed Łodzią w ciągu minionych dziesiątek lat. Dlatego to jest nie tylko moja racja stanu, ale racja stanu całego miasta i wszystkich mieszkańców. Jeśli udałoby się tę wystawę zorganizować w Łodzi, byłby to olbrzymi impuls rozwojowy, wehikuł przenoszący Łódź w inny wymiar. Byłby to dodatkowy zastrzyk finansowy dla miasta, bo tymi środkami, którymi dysponujemy oraz tymi, które uda się nam pozyskiwać z programów unijnych, nie zmienimy wszystkiego, co dla Łodzi jest konieczne. Na samą odbudowę mienia komunalnego potrzebujemy około 8 - 10 mld zł, bo przecież potrzeby porównywalne z centrum mają też stare Bałuty, stary Widzew, stare Polesie.

Dziś z UE mamy gwarancję na 4 mld zł, a ja liczę na kolejny miliard z innych środków. Na pewno część spraw związanych z rewitalizacją nam się uda, ale z Expo byłoby to łatwiejsze. To oczywiście będzie zależało od polityki centralnej, ale jestem dobrej myśli, bo jednak pani premier Szydło w swoim expose powiedziała, że chce, by Łódź rozkwitała. Cieszę się, że mamy wspólny cel.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Ironia losu polega na tym, że Expo dla Łodzi promował premier Donald Tusk, ale teraz zdobycie tej wystawy będzie w dużej mierze zależeć od zaangażowania i determinacji rządu PiS. Wicepremier Piotr Gliński co prawda pomoc deklarował, ale czy macie ze sobą kontakt?

Miałam przyjemność rozmawiać z panem premierem telefonicznie, teraz czekam na możliwość osobistego spotkania, bo taką deklarację także złożyłam. Faktycznie, podczas tej naszej rozmowy pan premier zapewnił o swoich działaniach na rzecz wystawy Expo dla Łodzi, bo uważa, że to kapitalny pomysł. Nie tylko zresztą dla Łodzi, tylko dla Polski, bo to impreza, która wypromuje Polskę, nie tylko Łódź.

A Witold Waszczykowski, minister spraw zagranicznych, też deklarował jakieś wsparcie?

Nie rozmawiałam po wyborach z panem ministrem, ale wcześniej, podczas rządowej wizyty w Turcji, w której pan Waszczykowski uczestniczył jako poseł, także powiedział mi, że to świetny pomysł. Mam nadzieję, że te wszystkie deklaracje są nadal aktualne i będą miały potwierdzenie w rzeczywistych działaniach. Mam zaproszenie do Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa, które teraz jest odpowiedzialne za organizację i promowanie Expo dla Łodzi i ta rozmowa też sporo wyjaśni.

Minister Waszczykowski w mediach wypowiada się w ten sposób, że owszem, wspiera Łódź w staraniach o Expo, choć jest tak fatalnie zarządzana, jeśli chodzi o remonty dróg. Kto wie, może tkwi w nim jeszcze zadra za przegrane z Panią wybory w 2010 roku?

Myślę, że nie. Przyznam jednak, że ostatnio nie wsłuchiwałam się w wypowiedzi pana ministra, bo zajmowało mnie przede wszystkim dokończenie wszystkich inwestycji w upływającym roku, także tych związanych z transportem. Mamy świetnie wykonany budżet i sporo oszczędności. Tak naprawdę to świadczy o tym, czy miasto jest dobrze zarządzane, czy nie.

A gdyby to Expo dla Łodzi stało się faktem, to bierze Pani pod uwagę, że łódzki PiS mógłby zechcieć jakiejś politycznej rekompensaty, może udziału w koalicji? Coraz częściej o tym słychać, choć zakulisowo...

Przyznam, że nie miałam żadnych sygnałów na ten temat. A nie jest tak, że nie rozmawiam z przedstawicielami PiS.

O, nie tylko Pani rozmawia. Na sesji budżetowej przeszła część poprawek PiS, co wcześniej się nie zdarzało...

Przeszło 54 proc. wyborców, którzy dali mi szansę na kolejną kadencję już w pierwszej turze wyborów, to nie byli tylko i wyłącznie wyborcy PO, o czym wszyscy wiemy. Często rozmawiam z łodzianami i słyszę takie słowa: głosowałem na PiS, na PO nie zagłosuję nigdy, ale na panią będę głosować zawsze, bo pani zmienia Łódź. Te poprawki to jest ukłon wobec wyborców PiS, którzy głosowali na mnie.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

W PiS słychać, choć na razie cichutko, że oni nie zgodziliby się na żadną bliższą współpracę, póki Pani jest w PO. Cóż, może to jest jeden z powodów tych newsów w eterze, że Pani odejdzie z PO, także po to, by faktycznie być bezpartyjną gospodynią, co zawsze daje szansę na bezpartyjny elektorat.

Faktycznie, takie scenariusze się pojawiają, ale tylko w mediach.

A nie sądzi Pani, że może mieć kłopoty z reelekcją w sytuacji, gdy szyld Platformy leci w dół?

Myślę, że łodzianie w wyborach samorządowych nie kierują się sympatią do szyldów partyjnych. Cały czas spotykam się z mieszkańcami przy różnych okazjach i często słyszę, że głosowali na mnie bez względu na swoje partyjne preferencje.

Pani w tej chwili chce powiedzieć, że jest popularniejsza w Łodzi od szyldu swojej partii. OK, ale czy w sytuacji, gdy w ciągu kilkunastu miesięcy odbędą się nowe wybory szefów powiatów i regionów w PO, nie byłoby skutecznym pociągnięciem takie ustawienie personalne powiatu i regionu, by miała Pani wsparcie polityczne nie należąc już do PO? Z pewnych rozgrywek można takie wnioski wyciągać...

To są na razie scenariusze z gatunku political fiction. Ja nie jestem człowiekiem, który ucieka z pokładu, bo coś źle się dzieje. Straciłabym wówczas poczucie własnej godności.

A propos przyszłych wyborów szefa regionu PO: skoro, jak Pani wspomniała, rozwodu nie ma, to rozumiem, że Cezary Grabarczyk byłby dobrym przewodniczącym regionu łódzkiego PO?

Kiedyś nim był i dobrze mu to wychodziło. Zresztą region łódzki PO zawsze go bardzo cenił. Zobaczymy, co się stanie. Czas pokaże.

A podoba się Pani ten pomysł PiS o kadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast? Od 2018 r. każdy może rządzić maksymalnie dwie kadencje, za to pięcioletnie.

Zrealizować w ciągu ośmiu lat duże projekty jest trudno, być może zatem dziesięć lat to okres bardziej realny i praktyczny. Przygotowanie i przeprowadzenie takiego projektu jak rewitalizacja Śródmieścia proste nie jest, a pracujemy nad tym niemal od pierwszego dnia mojej pracy w urzędzie. Trzeba istniejące prawo dostosować do możliwości, a przecież nad ustawą rewitalizacyjną prace trwały cztery lata. Niemniej, wszędzie takie ograniczenie by się przydało, nie tylko na szczeblu samorządowym, ale parlamentarnym też. Natomiast czy powinny to być dwie kadencje, czy więcej - nad tym trzeba by się zastanowić. Widzę potrzebę ograniczeń, ponieważ co jakiś czas potrzebny jest napływ świeżej krwi, byśmy nie popadali w rutynę. Z drugiej strony samorząd ma to do siebie, że mieszkańcy sami doskonale wiedzą, czy prezydent ich miasta się sprawdza, czy nie.

No to jeśli Pani będzie w formie, to w 2028 r. koniec misji.

Nieraz się zastanawiałam, jak długo można. Czy nie zabraknie pomysłów i determinacji, bo ja się boję tylko jednego: rutyny i zafiksowania się w jakichś trwałych elementach funkcjonowania miasta w taki sposób, że coś istotnego przegapię. Stąd potrzeba tej świeżej krwi, świeżego spojrzenia, także dlatego, że zmieniają się mieszkańcy miasta, a wraz z nimi ich oczekiwania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Hanna Zdanowska: "Mnie polityka nie interesuje,ale dla Łodzi zawsze będę grać ostro" [WYWIAD] - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki