Binder zarzucał Hannie Zdanowskiej, że pomówiła go na forum zarządu regionu łódzkiego PO. Od kwietnia 2010 r. próbuje założyć nowe koło PO o nazwie "Centrum". W lipcu zyskał pozytywną opinię szefowej zarządu PO w Łodzi, Hanny Zdanowskiej. Koło jednak nie powstało, bo Zdanowska w grudniu 2010 r. wydała opinię... negatywną.
We wniosku o usunięcie prezydent Łodzi z PO, Binder napisał, iż ma świadków, że Zdanowska powiedziała o "zarzutach prokuratorskich" które mu postawiono, co ma dyskwalifikować go jako założyciela koła, a które nie mają nic wspólnego z prawdą. Już siedem dni później zarząd miejski PO pod przewodnictwem Hanny Zdanowskiej, przegłosował wniosek o usunięcie z partii Piotra Bindera.
Zarzuty? Publicznie kwestionował demokratyczny wybór Hanny Zdanowskiej na kandydatkę na prezydenta Łodzi, co demobilizowało struktury przed kampanią. Były też zastrzeżenia co do jego działalności zawodowej. Jako doradca zarządu lotniska miał na koszt portu polecieć do Wielkiej Brytanii, a wizyta nie miała uzasadnienia merytorycznego.
W sprawie Hanny Zdanowskiej orzekał sąd krajowy, bo należy do zarządu regionu partii. Binder jako niefunkcyjny, sądzony był przez sąd regionalny. W styczniu, po tym jak Binder nie stawił się kilkakrotnie mimo wezwań (uważa, że nie został powiadomiony zgodnie z procedurą - red.), wykluczył go z PO regionalny sąd koleżeński PO w Łodzi.
Na rozprawie był jego pełnomocnik, a jako dowód przeciw Binderowi posłużył m.in. artykuł z Dziennika Łódzkiego, w którym łodzianin opowiada o zarzutach przeciw Zdanowskiej, co jest intrygujące, bo tekst powstał dwa tygodnie po tym, jak zarząd PO w Łodzi sformułował wniosek przeciw Binderowi. Odwołał się w sądzie krajowym i nalegał, by rozprawa odbyła się tego samego dnia, w którym zaplanowano rozprawę przeciw prezydent Zdanowskiej, czyli 13 marca 2012 r.
- Tyle, że najpierw pani Zdanowska miała mieć rozprawę o godzinie 11, a ja po niej - opowiada Binder. - Potem plan zmieniono: ja, a potem pani Zdanowska o godz. 13.30. To było zaplanowane, bo najpierw mnie z PO prawomocnie wyrzucono, a chwilę po werdykcie zapytałem czy odbędzie się rozprawa przeciw Zdanowskiej. Najpierw odpowiedziano, że tak. Potem przewodniczący składu się poprawił i powiedział, że skoro mnie już w PO nie ma, to mój wniosek o usunięcie Zdanowskiej jest bezzasadny i sprawa będzie umorzona. Mam to nagrane.
Szefowa koleżeńskiego sądu partyjnego PO, posłanka Katarzyna Matusik-Lipiec twierdzi, że ogląd tej sprawy przez Bindera to nic innego jak "spiskowa teoria dziejów".
- Sam nalegał o termin 13 marca - mówi posłanka. - O zamianie godzin nic nie wiem. Natomiast faktem jest, że jego wniosek traci podmiotowość i sprawa nie musi być już rozpatrywana, choć oczywiście przyjrzymy się jej z prawnikiem Platformy. Pani Zdanowska i tak nie musiała się stawić, wystarczy by wyznaczyła pełnomocnika.
Wcześniej prezydent Łodzi na rozprawie nie stawiła się dwukrotnie. We wtorek o godz. 12 w magistracie wystąpiła na briefingu w urzędzie miasta, co znaczy, że do Warszawy na 13.30 się nie wybierała. Na rozprawie przeciw Piotrowi Binderowi reprezentowała ją Elżbieta Królikowska-Kińska, wiceprzewodnicząca Rady Miejskiej i sekretarz PO w Łodzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?