Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Henryk Siemiński: Jubileusz powstania Armii Łódź nie jest jubileuszem klęski

Sławomir Sowa
Żołnierze zrobili, co mogli, chwała im za to i trzeba przypominać ich postawę - mówi Henryk Siemiński
Żołnierze zrobili, co mogli, chwała im za to i trzeba przypominać ich postawę - mówi Henryk Siemiński Jolanta Jeziorska / archiwum
Z Henrykiem Siemińskim, dyrektorem Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, rozmawia Sławomir Sowa

Obchodzimy w niedzielę 75. rocznicę powstania Armii Łódź. Wtedy, w 1939, powołano tę armię pół roku przed rozpoczęciem wojny. Nie za późno?
Nie wiem, czy należy to rozpatrywać w kategoriach za wcześnie czy za późno. Taki był plan strategiczny na wypadek wojny z Niemcami. W tym samym czasie została powołana nie tylko Armia Łódź, ale i pozostałe takie związki taktyczne - armie: Pomorze, Poznań, Kraków i Karpaty. Na czele Armii Łódź stanął generał dywizji Juliusz Rómmel. W jej skład wchodziły cztery dywizji piechoty, dwie brygady kawalerii oraz mniejsze związki.

Brzmi imponująco, ale armii przydzielono niesłychanie szeroki pas obrony.
Rzeczywiście. W sztabach przyjmowano wówczas, że jedna dywizja powinna bronić pasa o długości do 10 kilometrów, podczas gdy całej Armii Łódź przydzielono 170 kilometrów. Łatwo sobie policzyć, jak bardzo niewystarczące były te siły. 40 kilometrów wobec 170.

I na tę rozciągniętą ponad miarę armię spadło najsilniejsze niemieckie uderzenie. Po czterech dniach było po Armii Łódź.
Jeśli wziąć pod uwagę siły, jakimi ta armia dysponowała w stosunku do odcinka, którego przyszło jej bronić, wątpię, czy byłaby w stanie zrobić coś więcej. Ale trzeba też pamiętać, że z części Armii Łódź została utworzona Grupa Operacyjna "Piotrków", na czele której stanął generał Thomee. Skutecznie opóźniał natarcie wojsk niemieckich, wycofując się w kierunku Warszawy. Żołnierze z tej grupy bronili później Modlina i to aż do 29 września.

Czy żołnierze i oficerowie stanęli na wysokości zadania, mimo dysproporcji sił i fatalnej sytuacji strategicznej?
Oczywiście. Przypomnijmy chociażby bitwę pod Mokrą, w której Wołyńska Brygada Kawalerii zadała Niemcom wielkie straty, albo bitwy pod Jeżowem, Wolą Cyrusową czy Kęblinami. Generalnie jednak obowiązywała zasada opóźniania marszu wojsk niemieckich niż przyjmowania bitew. Na to jednak żołnierze nie mieli wpływu.

Czy obchody jubileuszu Armii Łódź nie wpisują się w polską tradycję świętowania bohaterskich klęsk?
Nie można tak stawiać sprawy. Żołnierze zrobili, co mogli, chwała im za to i trzeba przypominać ich postawę. To część naszej patriotycznej tradycji. Poza tym przegrana w kampanii wrześniowej nie oznaczała końca walki. Jej kontynuacją była walka w podziemiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki