Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hipster prawica rośnie w siłę: Kim są ludzie, którzy przejęli kwartalnik "Fronda"?

Anita Czupryn
Twarze hipster prawicy i nowej "Frondy": Samuel Pereira, Tomasz Rowiński, Mateusz Matyszkowicz
Twarze hipster prawicy i nowej "Frondy": Samuel Pereira, Tomasz Rowiński, Mateusz Matyszkowicz Bartek Syta/Polskapresse
Hipster prawica: w internecie wygrywają z lewicą, właśnie przejęli kwartalnik "Fronda". Kim są ludzie, którzy mówią o sobie hipster prawica - pisze Anita Czupryn.

Hipster prawica - ta nieformalna, anarchizująca grupa ludzi z różnych środowisk, których łączą konserwatywne poglądy, zdobywa coraz większą popularność. Niektórzy publicyści sugerują nawet, że wygryzają starszych prawicowców. Nazwę "hipster prawica" wymyślił Dawid Wildstein, dziennikarz "Gazety Polskiej Codziennie", syn redaktora naczelnego TV Republika. Było lato 2012 r. W grupie inicjującej znaleźli się - prócz Dawida - jego kolega z redakcji Samuel Pereira, Mateusz Matyszkowicz, doszli Wojciech Mucha, Piotr Pałka. - Nie podchodzimy do tej nazwy śmiertelnie poważnie. Jest ona czysto umowna, opiera się na zauważeniu pewnej potrzeby. Nie chcemy się zastanawiać, czym de facto jest hipster, nie definiujemy tego słowa, ale hipster w zestawieniu z prawicą każdemu - zarówno naszym, jak i nie naszym stronnikom - daje do zrozumienia, o co chodzi. O prawicę, która nie jest toporna, obciachowa, nie ukrywa swoich poglądów i nie wstydzi się ich - mówi Pereira i dodaje: - Nie mamy problemu, żeby dobrze wyglądać, chcemy dobrze wyglądać, ale to nie jest dla nas najważniejsze. Zachowujemy się jak normalni młodzi ludzie, co dla wielu ludzi wcale nie jest takie oczywiste, i chcemy to pokazać. Bo prawica kojarzy się tylko ze starszymi brzydko ubranymi ludźmi, a to nie jest prawda. Młodzi prawicowcy to nie muszą być tylko łyse pały na manifestacji ONR. Wielu ludziom spodobało się to podejście, sami czuli, że są krzywdzeni tym stereotypem.

Jeśli ktoś sięgnie po »Frondę« i powie: »Tego się spodziewałem«, to będzie oznaczać, że ponieśliśmy klęskę. Niczego nie można się spodziewać

Pierwszym krokiem aktywności grupy prawicowych hipsterów było założenie strony na Facebooku. Następnie rzucili pomysł, żeby ludzie fotografowali się z prawicowymi pismami: książką, gazetą, tygodnikiem, miesięcznikiem. Samuel Pereira opowiada, że przez Ilonę Klejnowską (niegdysiejszego "aniołka PiS"), która też czuje wspólnotę z hipster prawicą, udało im się zdobyć zdjęcie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z "Gazetą Polską Codziennie". - Projekt mi się spodobał, bo był szansą na przełamanie stereotypów funkcjonujących w publicznym dyskursie, pewnych sztampek, i szansą na powiedzenie czegoś trochę innym językiem. To, że jesteśmy konserwatystami, oznacza także, że lubimy wspólne życie, dzielić się światem wartości niekoniecznie w garniturach z żabotami - wyjaśnia Mateusz Matyszkowicz. Przypomina, że otrzymali wówczas mnóstwo zdjęć. - Złożyliśmy z nich album i opublikowaliśmy na naszym fanpage'u. To był moment, kiedy sobie uświadomiliśmy, że ludzie chcą się identyfikować z hipster prawicą. Hipsterskich fanpage'ów jest dość dużo, ale nie mają takiej mocy tożsamościowej. Ludzie wchodzą tam dla tzw. beki, ale nikt nie powie, że się z tym utożsamia. Hipster prawicy udało się tę granice przekroczyć. I to był ważny punkt zwrotny - mówi Mateusz Matyszkowicz.

Przyznają, że nie spodziewali się aż takiej reakcji. - To rzeczywiście zatrybiło, pokazało, że trafiliśmy z pomysłem - mówi Samuel Pereira. Dziś strona hipster prawicy liczy już grubo ponad 8 tys. fanów. - Nasz przekaz: być prawicowcem w Polsce nie jest obciachowe, wiąże się z poczuciem piękna, estetyką, z dobrym wyglądem. Wiemy, gdzie bywać, jak się prowadzić, gdzie wypada chodzić i jak wypada wyglądać - formułuje niepisane credo Samuel Pereira. Placyk - czyli plac Zbawiciela, znane miejsce warszawskiej hipsterki - na swoje miejsce spotkań wybrali z powodów, jak mówi Pereira, ciut ironicznych. Po pierwsze, bo rzeczywiście często tam bywają, w Warszawskiej, Planie B czy Charlotte. Po drugie, jak sam mówi: - Jest to trochę ironiczne wobec tęczy, która znajduje się na placyku, a która jest odbierana przez wielu jako symbol homoseksualizmu. My tęczę odbieramy zgodnie z wartością symboliki chrześcijańskiej, która była pierwsza. Dla nas to symbol nadziei i przymierza. Nie zgadzamy się, aby nam to odebrano. Podobnie jak nie zgadzamy się na to, żeby nam odebrano placyk. Nie jesteśmy tam obcy. Często zdarzają się tam dyskusje czy spotkania z ludźmi o odmiennych poglądach, jak np. niedawno z Jackiem Poniedziałkiem. I wcale nierzadko zdarza się, że słyszę: "Jesteście hipster prawica, ja się z wami nie zgadzam, ale podoba mi się, jak się zachowujecie i co robicie".
Mateusz Matyszkowicz lubi plac Zbawiciela za napięcia, jakie tam zauważa. - Napięcie miedzy tęczą a Kościołem, tym, co nowe i tradycyjne. Napięcia pomiędzy ludźmi, jacy tam przebywają, między np. Markiem Nowakowskim, który tam się przechadza i uosabia starą Warszawę, ale też dobre przywiązanie do osadzonej w lokalności Polski, jak i młodymi lewakami, którzy zapełniają tam knajpy. To jest dla nas bardzo republikańskie i przez to polskie. A specyfiką Polski jest to, że u nas zawsze były ostre dyskusje ideowe, czasem na ostrzu noża, ale wojny domowej nie mieliśmy - mówi. Znaczna część ludzi, którzy obserwują ich poczynania w internecie, wcześniej nie utożsamiała się z prawicą, ale w komentarzach zaczęli dawać do zrozumienia, że właśnie taki typ przekazu - lekko ironiczny, prześmiewczy, wzbogacany błyskotliwymi memami - do nich trafia. Fanpage zdobywał coraz więcej fanów. A przy okazji "warszawskiego potopu" w ubiegłym tygodniu zdjęcie roześmianej prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz na tle zalanej Trasy AK z podpisem: "Zrobię Wenecję", nie tylko obiegło cały internet, ale pokazała je też telewizja. - Polsat News pokazał waszego mema, co wy na to, że przebijacie się do mainstreamu? - pytam Samuela Pereirę. - Śmiejemy się, że hipster prawica nie może być mainstreamowa. Jeśli Monika Olejnik udostępniła naszego mema, to musimy go skasować - żartuje Pereira, a Matyszkowicz dodaje: - Cieszymy się z tego, ale traktujemy to jako efekt uboczny.

Ostatnim i najważniejszym punktem zwrotnym w dość bogatej historii - jeśli chodzi o ich akcje, teksty, a przede wszystkim społeczny oddźwięk - stało się "przejęcie" przez nich kwartalnika "Fronda". Co prawda, zapowiedzi i sygnały na ten temat można już było wcześniej zaobserwować w mniej lub bardziej zawoalowanych komentarzach na ich facebookowym profilu. Ale nikt z nich nie puścił pary, póki najpierw nie ukazała się informacja na portalu Fronda.pl, że pismo przejmują przedstawiciele hipster prawicy, a następnie nie uczynił tego Tomasz Terlikowski, dotychczasowy redaktor naczelny kwartalnika. Na Facebooku oświadczył: "Czas się pożegnać i oddać stery młodszemu pokoleniu". Wielu odebrało to w taki sposób, że oto słowa o wygryzaniu starych prawicowców przez młode pokolenie z hipster prawicy stały się ciałem. Pojawiły się też obawy, że w nowej "Frondzie" znajdzie się kopia tekstów z "Gazety Polskiej". - Nikogo nie chcemy gryźć, nawet żartowaliśmy sobie, jakby to wyglądało, gdybym wygryzał Semkę. Chcemy robić swoje i robić to dobrze. Pragnę też uspokoić, że wbrew temu, co mówi Łukasz Warzecha, nie jest to żydowsko-pisowskie przejęcie - podkreśla Pereira.

Matyszkowicz uzupełnia, że nie było wyprawy na "Frondę" i nie urządzili ostatniego zajazdu na "Frondzie". - Ważne dla nas jest to, że to nie było wrogie przejęcie, bardzo szanujemy Tomasza Terlikowskiego, wręcz było to warunkiem tego przejęcia - wyjaśnia Matyszkowicz, który został redaktorem naczelnym. W składzie redakcji znaleźli się m.in.: Dawid Wildstein, Samuel Pereira, Wojciech Mucha, Piotr Pałka, Tomasz Rowiński, Marta Kwaśnicka. - Wywodzimy się z różnych środowisk konserwatywnych i nadal jesteśmy z nimi związani. Kieruję portalem teologii politycznej, w redakcji jest szef portalu Rebelya.pl Piotr Pałka, to rozmaite byty internetowe, które z pewnością będą się wspierać i będzie można znajdować elektroniczne wersje naszych papierowych wyczynów - oznajmia Matyszkowicz. - Dawid Wildstein łamie stereotypy prawicowca, utożsamia się z religią żydowską, wskazuje na podobieństwa Polski i Izraela, pisze o tym chociażby w tekście o dwóch powstaniach - warszawskim i w getcie. Ja staram się próbować w dziennikarstwie śledczym, maksymalnie dociekać tego, co jest ciekawe, i pokazywać, że warto szukać drugiego dna. Piotr Pałka rozpalił portal Fronda.pl, później przeszedł do Rebelyi i stworzył dużą, trzymilionową społeczność użytkowników. Jest to siła, mobilność i zdolność nas wszystkich jako grupy - dopowiada Pereira. Wojciech Mucha zajmuje się tematami kibicowskimi.
Marta Kwaśnicka wprawdzie sama nie jest hipsterem, ale w pełni podziela przekonanie kolegów, że konserwatyści powinni bardziej się zaangażować w kulturę. - Bardzo cenię ich zadziorność, bo na prawicy jest zbyt wielu kustoszy tradycji, a zbyt mało harcowników, którzy szukają dla tej tradycji nowych form wyrazu. Z wieloma członkami nowej redakcji znamy się od bardzo wielu lat, jeszcze ze studiów. Cieszę się, że będziemy teraz współpracować przy tak ważnym projekcie - mówi Marta. Od dwóch lat prowadzi bloga Kwaśnicka.kresy.pl, gdzie zajmuje się kulturą, omawia wybrane książki, publikuje eseje i opowiadania. Swój doktorat poświęciła słynnym jezuickim misjom, tzw. redukcjom, w których jezuici nawracali Indian za pomocą sztuki i muzyki. Jest wykładowcą akademickim na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II oraz dziennikarzem. Współpracuje z wieloma pismami i portalami.

Patronem hipster prawicy jest Leopold Tyrmand. - On jest naszym kolegą z redakcji! - żartuje Matyszkiewicz i dodaje: - Tyrmand pociągał nas od dawna zarówno jako znakomity pisarz, jak i pewna ikona kulturowa. Chodzi o człowieka, który potrafił pokazywać przywiązanie do tradycyjnych wartości dobrym stylem, nieunikaniem konfrontacji z rzeczywistością, potrafił pisać znakomite teksty o jazzie, warszawskim półświatku, a także mocne teksty antykomunistyczne. Ale mało znany jest Tyrmand, do którego chcemy wracać, do tego z czasów jego ostatnich lat w USA, gdzie pisał głęboko katolickie eseje, a wciąż był tym samym Tyrmandem. Tyrmand uosabia Warszawę, ale co ciekawe, duża część redakcji "Frondy" nie pochodzi ze stolicy. Matyszkowicz - z Żywca, po studiach mieszkał w Krakowie, podobnie Piotr Pałka czy Marta Kwaśnicka. Ale dla nich Warszawa jest symbolem Polski, a plac Zbawiciela jest mikro-Polską. "Fronda" pod ich przewodnictwem nadal będzie pismem chrześcijańskim, ale skupi się na żywej interakcji ze współczesną sobie kulturą. - Czasem ironicznie, pastiszowo, czasem poważnie, ale za każdym razem w sposób nie do końca przewidywalny. Bo to jest kolejny nasz ból, który próbujemy rozbijać memami, ale teraz powinien być rozbijany językiem tekstów "Frondy". To jest ból oczywistości - rzeczywistość medialna jest ułożona w sposób oczywisty, jest przewidywalna, wiemy, co powie X i co powie Y. My chcielibyśmy być grupą, do której będzie można zadzwonić, ale nie będzie wiadomo, co powiemy, znany będzie kierunek, ale nie do końca będzie można przewidzieć nasz sposób argumentacji albo język, jakiego użyjemy - ujawnia Matyszkowicz.

Pierwszy numer kwartalnika "Fronda" ukaże się we wrześniu. Czego można się spodziewać? - Niczego nie można się spodziewać - śmieje się Matyszkowicz. - Jeśli ktoś sięgnie po "Frondę" i powie: "Tego się spodziewałem", to będzie oznaczać, że ponieśliśmy klęskę. Ale dopóki nie otworzycie naszego pisma w empiku, to nie będziecie wiedzieli, co w nim jest.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Hipster prawica rośnie w siłę: Kim są ludzie, którzy przejęli kwartalnik "Fronda"? - Portal i.pl

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki