Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia Kamienic Króla Papieru i Łódzkiego towarzystwa pożyczkowego

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Kamienica przy ul. Andrzeja 3
Kamienica przy ul. Andrzeja 3 Krzysztof Szymczak
Dziś przypominamy historię kolejnych dwóch pięknych, łódzkich kamienic. Chodzi o budynki stojące przy ul. Andrzeja 3 i Sienkiewicza 100. Obie mają ciekawą historię i w obu mieszkali lub pracowali bardzo znani łodzianie.

Przy ul. Andrzeja 3, na parterze przez wiele lat był antykwariat „Nike” prowadzony przez Janusza Karola Barańskiego. Ta kamienica przed wojną była jedną z najelegantszych w Łodzi. Mieszkali w niej bogacze. Tu też swoją siedzibę miał II Oddział Łódzkiego Towarzystwa Pożyczkowo - Oszczędnościowego, a później Komunalna Kasa Oszczędnościowa miasta Łodzi. O kamienicy w Łodzi zrobiło się głośno jeszcze zanim została wzniesiona. Doszło tu do katastrofy budowlanej. Zawaliły się dwa piętra. Budowę rozpoczęto na nowo, według innego projektu i do dziś jest jedną z ładniejszych kamienic nie tylko na ul. Andrzeja Struga, ale w całym mieście. Jej budowę rozpoczęto w 1905 r. Wznoszono ją według projektu mieszkającego po sąsiedztwie, przy ul. Andrzeja 7, architekta Piotra Brykalskiego. Po katastrofie budowlanej zmieniono projektanta. Projekt przedstawił warszawski architekt Panciekiewicz. Oddano ją do użytku w 1912 r.

Właścicielem tej kamienicy został II Oddział Łódzkiego Towarzystwa Pożyczkowo - Oszczędnościowego. W budynku były lokale użytkowe, ale jej część przeznaczono na cele mieszkaniowe. Janusz Karol Barański, który od 1982 do 2017 roku miał na parterze księgarnię - antykwariat „Nike” poprosił starszych łodzian, żeby napisali mu wspomnienia dotyczące tego miejsca. Tę kamienicę opisał m.in. Zdzisław Konicki, łódzki archiwista, działacz Towarzystwa Przyjaciół Łodzi. Podkreślał jej wyraźnie secesyjny styl, zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz. Mieszkali w niej wybitni łódzcy lekarze społecznicy, jak na przykład dr Tadeusz Mogielnicki, który zajmował pięć pokoi. Miał w mieszkaniu gaz, wodę i elektryczność. W 1919 r. za jego wynajęcie płacił 1200 rubli. W tej kamienicy mieszkał też inny znany łódzki lekarz dr Antoni Tomaszewski, chirurg i ortopeda. Jego żona Matylda też była lekarzem, pediatrą. Tomaszewscy zajmowali sześć pokoi, za które rocznie płacili 1600 rubli. Tu też mieli swoje kancelarie adwokaci: Włodzimierz Wygan-owski, Tadeusz Bolec. A Kazimierz Rosman, notariusz nie tylko w tej kamienicy przyjmował klientów, ale także tu mieszkał.

W kamienicy przy ul. Andrzeja 3 swoją siedzibę miał łódzki oddział Polskiego Towarzystwa Mleczarskiego. Do 1915 roku mieściła się tu również reprezentacja warszawskiego Towarzystwa Ubezpieczeniowego. Natomiast jej właściciel, a więc II Oddział Łódzkiego Towarzystwa Pożyczkowo - Oszczędnościowego trzy pokoje przeznaczył na biura, a jeden na przyjmowanie interesantów. W 1930 r. towarzystwo przekształciło się w bank spółdzielczy, a w 1934 roku w Komunalną Kasę Oszczędności Miasta Łodzi. Od tego czasu, aż do wybuchu wojny to KKO było jej właścicielem. Po wkroczeniu do Łodzi, Niemcy przejęli ten budynek.

Według wspomnień Zdzisława Konickiego w tej kamienicy siedzibę miało też księgarnia „Przeglądu Katolickiego”.

- Po 1945 roku w jej miejsce otworzono sklep z pończochami - wspominał Konicki. A więc według tej wersji znajdowałaby się ona w tym miejscu, gdzie przez lata była księgarnia - antykwariat „Nike”. Ten opis nie za bardzo zgadza się ze wspomnieniami innych łodzian.

Stanisław Kołodziejczak, który przez wiele lat był kierownikiem łódzkiego antykwariatu przy Placu Wolności, przypomniał że przed wojną w miejscu, gdzie znajdowało się „królestwo” pana Janusza, był znany w Łodzi sklep z artykułami piśmienniczymi należący do państwa Bogusławskich. Zapamiętał pana Bogusławskiego. Stał za ladą i wyróżniał się sumiastymi wąsami, niczym polski szlachcic. Był też podobno jednym z ostatnich monarchistów w Łodzi. W kamienicy tej mieszkał znany, przedwojenny adwokat Stefan Cygański. Był jednym ze współzałożycieli pierwszego łódzkiego Rotary Klubu, który powstał 14 listopada 1933 r. Na partyjkę brydża do mecenasa Cygańskiego, do kamienicy przy ul. Andrzeja 3 przychodził często jego przyjaciel, generał Stanisław Nałęcz-Małachowki, który był dowódcą Łódzkiego Okręgu Wojskowego. A podczas Kampanii wrześniowej dowodził obroną twierdzy w Modlinie. Trafił do niemieckiej niewoli. Po wyzwoleniu znalazł się we Francji, skąd wyemigrował do Chile.

Od 1936 r. do wybuchu wojny w kamienicy przy ul. Andrzeja 3 swoją siedzibę miała też Liga Morska, Rzeczna i Kolonialna. Bardzo ładnie kamienicę przy ul. Andrzeja 3 opisał dla Janusza Karola Barańskiego łódzki pisarz i dziennikarz Wacław Pawlak. Jak się okazało była ona miejscem jego pierwszej pracy. W 1922 roku Wacław Pawlak miał 14 lat. Akurat skończył siedmioklasową szkołę podstawową nr 27 przy ul. Sosnowej. Trzeba było szukać pracy. Był za młody, żeby pójść do fabryki. Ale jego kolega kończył akurat praktyki w sklepie z artykułami włókienniczymi „Bławat Polski” przy ul. Przekazd. Pawlak miał zająć jego miejsce. Kiedy poszedł do sklepu, by załatwić sobie pracę, okazało się, że sprawa nie jest już aktualna. Rozmowie tej przysłuchiwała się korpulentna kobieta w średnim wieku. Była to Matylda Tomaszewska, żona dr Antoniego, mieszkańca kamienicy przy ul. Andrzeja 3.

- Zaproponowała mi pracę w gabinecie jej męża - wspominał Pawlak. - Miała ona polegać m.in. na obsłudze windy, przygotowaniu bandaży do gipsowania, usuwania zużytych bandaży, utrzymanie czystości w poczekalni i gabinecie. Miałem za to dostać skromne uposażenie i bezpłatny bilet na przejazd tramwajami.

Pawlak bilet dostał nie przypadkowo. Jego pracodawca był udziałowcem spółki Łódzkiej Kolei Elektrycznej. Był zamożnym człowiekiem, właścicielem kamienicy przy ul. Andrzeja 5, folwarku Grodzisko pod Głownem. Miał działki budowlane w Kamiennej Górze i w Gdyni. Ale przede wszystkim był ordynatorem szpitala miejskiego przy ul. Drewnowskiej, łódzkim radnym miejskim oraz prezesem Naczelnej Izby Lekarskiej Łódzkiej.

Pawlak twierdził, że przyjmując pracę u dr Tomaszewskiego znalazł się w „kamienicy bogaczy” jak nazywał dom przy ul. Andrzeja 3. Pisząc wspomnienia dla Janusza Karola Barańskiego dokładnie opisał ten budynek. M.in. windę z kryształowymi lustrami, do której klucze posiadał każdy lokator, a także atłasowy, czerwony chodnik pokrywający schody w mieszkalnej części klatki schodowej. Na parterze znajdował się w latach 20. sklep z konfekcją męską. W tej kamienicy swoją filię miał też „Kurier warszawski”. Wacław Pawlak z wielkim zainteresowaniem oglądał szpalty gazety rozwieszone w witrynie.

Któregoś dnia Wacława Pawlak dowiedział się od doktora Tomaszewskiego, że rezygnuje z prywatnej praktyki. Lekarz zaoferował mu pracę w biurze Izbie Lekarskiej Łódzkiej. Tak zakończyła się przygoda Wacława Pawlaka z kamienicą przy ul. Andrzeja 3.

Sienkiewicza 100

Kamienica przy ul. Sienkiewicza 100 stoi dziś na przeciwko łódzkiego pogotowia. Kiedyś należała do przemysłowca Henryka Michela. Później przeszła w ręce łódzkiego „króla” papieru. Była jedną z najelegantszych w przedwojennej Łodzi. O tej kamienicy opowiadał nam jej mieszkaniec, nieżyjący już Lubomir Czerkawski. Zapamiętał 140-metrowe mieszkanie, które zajmowała jego rodzina. Było wysokie, w amfiladzie. Na sufitach znajdowała się piękna sztukateria, w pokojach stały ozdobne piece kaflowe. Pan Lubomir pamiętał też lokatorów kamienicy, choć nigdy nie poznał jej pierwszego właściciela. Henryk Michel był Niemcem z czeskimi korzeniami. Przy ul. Sienkiewicza wybudował najpierw swoją tkalnię. Był rok 1890. Interes szedł dobrze, więc rozpoczął budowę pałacyku. Zakończył ją w 1905 r. Dom miał dwa piętra, a na górze tzw. mansandrę.

- Wtedy w tej willi mieszkał tylko Michel - mówił nam Lubomir Czerkawski. - Być może na ostatnim piętrze zamieszkiwali rzemieślnicy pracujący w jego tkalni.

Około 1928 roku całą posesję kupił od Michela Władysław Rymkiewicz. Był on „królem” łódzkiego papieru. Miał pierwszą w Łodzi papiernię. Znajdowała się ona na ul. Piotrkowskiej, obok miejsca w którym dziś znajduje się biurowiec „Warty”. Z Rymkiewiczem współpracował jego przyjaciel, prof. Henryk Karpiński, absolwent Instytutu Papiernictwa w Szwajcarii. Był on m.in. wynalazcą patentu na produkcje tzw. papieru wartościowego.

- Wiem, że w latach 1931- 1932 w papierni Rymkiewicza produkowano polskie banknoty o rożnych nominałach - zapewniał Czerkawski. - Pamiętam, że pod jego fabrykę podjeżdżały ciężarówki po banknoty. Jako chłopiec obserwowałem to. Wszystko odbywało się pod wzmożoną ochroną.

Władysław Rymkiewicz, nowy właściciel posesji przy ul. Sienkiewicza 100 zaczął jej przebudowę. Dawną tkalnię Michela przerobił na budynek mieszkalny. Stanowiła ona tzw. oficynę. Przebudował też willę. Na zewnątrz powstają efektowne wykusze, a na fasadzie piękna ozdoba w formie pnącza. Po remoncie willa zyskała przy wejściu zadaszenie, pod które podjeżdżały powozy, i samochody. Do środka wchodziło się marmurowymi schodami, wyłożonymi czerwonymi, pluszowymi dywanami. Między pierwszym, a drugim piętrem znajdował się witraż zaprojektowany przez Włocha Aleksandra Vicentiego. Zamontowano go w 1931 r.

Rymkiewicz założył też piękny ogród. Od strony ul. Sienkiewicza obsadzony był specjalnie sprowadzanymi wschodnimi roślinami, m.in. będącymi wtedy nowością świerkami syberyjskimi. Ogród wybudował też za domem. Tyle, że rosły w nim rośliny południowoamerykańskie. Rymkiewicz wybudował też 25-metrowy basen. Zrobił to dla córki Zofii, która była znaną polską pływaczką. Wrażenie robiła też stojąca w ogrodzie altana wykonana na wzór grecki, zadaszona, którą podpierały cztery kolumny w stylu korynckim. Do tego ogrodu nie każdy mógł wejść.

- Ja tam bywałem - mówił nam Czerkawski. - Byłem pupilkiem pani Rymkiewiczowej, młodszym o jakieś 15 lat od jej córki Zofii. Bardzo mnie lubiła. Często przychodziłem do mieszkania Rymkiewiczów, buszowałem po ich ogrodzie.

Czerkawski opowiadał, że Rymkiewiczowie zajmowali mieszkanie na parterze willi. Miało ono ponad 200 mkw. Wchodziło się do wielkiego holu. Był on wyłożony dywanami, pięknie oświetlony, stały w nim fotele i stoliki. Za dużymi, rozsuwanymi drzwiami znajdował się gabinet Rymkiewicza. Stało w nim wielkie, dębowe biurko. Ściany były wyłożone tkaniną, która nazywała się morą.

- Gdy patrzyło się na nie z jednej strony to się srebrzyły, z drugiej były ciemne - wspominał pan Lubomir. - Mora to tkanina z podwójną nitką. W zależności od kąta patrzenia zmieniała kolor.

Rymkiewiczowie mieli kucharkę służącą i kierowcę. Byli właścicielami dwóch aut. Władysław Rymkiewicz nie udzielał się publicznie. Przy publicznych wystąpieniach zastępowała go żona. Córka Rymkiewiczów, Zofia wyszła za mąż za pana Stokowskiego. Czerkawski zapamiętał go jako wysokiego, szczupłego mężczyznę. Musiał też być bogaty. Na pierwszym piętrze willi mieszkał z żoną i dwoma synami Franciszek Ramisch, znany łódzki przemysłowiec, z pochodzenia Niemiec. Na rogu ul. Piotrkowskiej i Roosvelta miał fabrykę wyrobów bawełnianych.

- Przed wojną Ramischowie nie obnosili się ze swoją niemieckością - mówił Lubomir Czerkawski. - Ale po wkroczeniu do Łodzi Niemców pokazali, że są nacjonalistami. Synowie Ramischa zaczęli chodzić z opaskami z napisem HJ. Uczyli się oni w niemieckim gimnazjum na rogu al. Kościuszki i Zamenhofa.

Rodzina Czerkawskich zamieszkała przy ul. Sienkiewicza w 1934 r. Ojciec pana Lubomira, Mieczysław był plenipotentem w fabryce Eitingonów. Prawą ręką jej właścicieli.

- Ojciec na zlecenie właścicieli szukał terenów i wykupywał plajtujące fabryki - opowiadał Czerkawski. - Mieszkaliśmy przy ul. Wacława, a więc dosyć daleko od fabryki. Eitingonowie chcieli, by tata zamieszkał przy ul. Sienkiewicza. Znał Rymkiewicza i wprowadziliśmy się do jego kamienicy przy ul. Sienkiewicza 100. Zajęliśmy mieszkanie na pierwszym piętrze, w oficynie.

Natomiast parter oficyny zajmowała rodzina Simków. Byli z pochodzenia Czechami i prowadzili fabryczkę z galanterią odzieżową. Pan Lubomir pamięta, że po aneksji przez Niemców Czechosłowacji pani Simkowa straciła zmysły.

- Chodziła w nocnej koszuli po parku, dziwnie się zachowywała - wspominał Czerkawski. - W pewnym momencie stawała i mówiła: Boże, Boże dlaczego odebrałeś mi rozum.

Po drugiej stronie, na parterze razem z synem mieszkał Jan Michałowski, urzędnik bankowy. Natomiast koło Czerkawskich, mieszkanie miała niemiecka rodzina Henke. Córka miała na imię Eugenia. Pan Henke umarł w 1938 r. Jak się potem okazało była to zupełnie inna niemiecka rodzina niż Ramischowie. Natomiast w stróżówce mieszkał dozorca Stanisław Bilski z żoną Zofią i córką Danutą. Był on dozorcą także podczas wojny. Okazał się potrzebny Niemcom, którzy zajęli kamienicę przy ul. Sienkiewicza 100. Ktoś przecież musiał zajmować się ogrodem Rymkiewicza.

Gdy Niemcy zajęli Łódź polskie rodziny musiały opuścić kamienicę przy ul. Sienkiewicza. Pan Lubomir opowiadał, że 20 lutego 1940 r., około pierwszej w nocy do ich mieszkania wtargnął niemiecki policjant i trzech panów w skórach. Dali 15 minut na spakowanie się. Wtedy bardzo pomogła im rodzina Henke. Czerkawscy zostawili u nich część swoich rzeczy. Po wojnie otrzymali je z powrotem w nienaruszonym stanie. Władysław Rymkiewicz i jego rodzina wyjechali z ul. Sienkiewicza jeszcze przed wysiedleniami. Pojechali do majątku koło Srocka, gdzie spędzili wojnę. Do mieszkania Rymkiewiczów wprowadził się obersturmbannführer Heyde-nreich. Był pierwszym szefem gestapo w Łodzi. Zamieszkał z żoną i dwoma synami. Przy ul. Sienkiewicza zostali Ramischowie, Simkowie i Henkowie. Ale po wyzwoleniu Ramischowie i Simkowie wyjechali. W czasie wojny umarła pani Simkowa. Jej mąż wrócił do Czech. Rodzina Czerkawskich powróciła do Łodzi w 1945 r. Zajęła swoje dawne mieszkanie. Wrócił też Władysław Rymkiewicz. Zamieszkał na parterze, tyle że swoje mieszkanie musiał dzielić z innymi lokatorami. Jego kamienicę i fabrykę znacjonalizowano. Na parterze willi zamieszkał więc jego przyjaciel Henryk Karpiński, operator filmowy Nagy i przemysłowiec Kolman z żoną. Ten ostatni w dawnym magazynie papieru, który był na podwórku założył fabryczkę mydła. Mieszkanie po Ramischach zajęli m.in. Ignacy Machnikowski z żoną i synem Jackiem, rodzina Skinderów, Jadwiga Chyżyńska z córką Anną i geodeta Patora z córką Natalią. Na drugim piętrze, w tzw. masandrze zamieszkała córka Rymkiewicza Zofia, z mężem. Mieszkał tam też Edward Sładki, wtedy student łódzkiej Akademii Medycznej, a później znany łódzki lekarz. Przez wiele lat w dawnym mieszkaniu Rymkiewiczów znajdowała się komenda Hufca Łódź- Śródmieście ZHP. Rodzina Henke mieszkała przy ul. Sienkiewicza do 1947 r. Wtedy Eugenia z matką wyjechały do Niemiec, na tereny późniejszego NRD. Syn Henke zginął na wojnie. Po wojnie w oficynie na pierwszym piętrze zamieszkał m.in. Jan Okonowicz, który był sędzią piłkarskim i kierownikiem sekcji bokserskiej Łódzkiego Klubu Sportowego.
============06 BS Zdjęcie Podpis (35059964)============
W kamienicy były lokale użytkowe, ale jej część przeznaczono na cele mieszkaniowe. Janusz Karol Barański, który od 1982 do 2017 roku miał na parterze kamienicy księgarnię - antykwariat „Nike” poprosił starszych łodzian, żeby napisali mu wspomnienia dotyczące tego miejsca. Wielu łodzian żałuje, że „Nike” została zamknięta
============11 BS Zdjęcie Autor (35059970)============
fot.krzysztof szymczak
============06 BS Zdjęcie Podpis (35059969)============
Kamienica przy ul. Andrzeja prezentuje się okazale. Jeszcze zanim została wzniesiona mówiła o niej cała Łódź. Doszło tu bowiem do katastrofy budowlanej. Zawaliły się dwa piętra. Budowę rozpoczęto na nowo
============25 BS Cytat bez autora (35059972)============
Władysław Rymkiewicz założył ogród. Od strony ul. Sienkiewicza obsadzony był specjalnie sprowadzanymi wschodnimi roślinami
============11 BS Zdjęcie Autor (35059941)============
Fot. krzysztof szymczak (x2);wikimedia commons/mz wojalski
============25 BS Cytat bez autora (35059973)============
Właścicielem tej kamienicy został II Oddział Łódzkiego Towarzystwa Pożyczkowo -Oszczędnościowego
============06 BS Zdjęcie Podpis (35059971)============
Kamienica przy ul. Sienkiewicza 100 stoi dziś na przeciwko łódzkiego pogotowia. Kiedyś należała do przemysłowca Henryka Michela. Potem jej właścicielem został Władysław Rymkiewicz, nazywany łódzkim królem papieru

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki