Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia Łodzi: Nowoczesna kanalizacja zastąpiła łódzkie rynsztoki [ZDJĘCIA]

Anna Gronczewska
Śluza na Łódce, w okolicach obecnej ul. Konstantynowskiej
Śluza na Łódce, w okolicach obecnej ul. Konstantynowskiej Krzysztof Szymczak
90 lat temu w Łodzi zaczęto budować kanalizację. Dla naszego przemysłowego miasta było to wielkie wydarzenie. Łódzką kanalizację zaprojektował William Heerlein Lindley, a budową zajął się znakomity inżynier, Stefan Skrzywan.

Dziś już trudno znaleźć w Łodzi dom, który nie jest podłączony do kanalizacji i wodociągów. Ale starsi łodzianie na pewno pamiętają miasto sprzed lat. Łódzkimi ulicami płynęły ścieki. Z fabryk, sklepów, domów.

- Cuchnące wyziewy Łodzi to nasz wróg najśmiertelniejszy - pisał w 1924 roku dziennikarz "Expresu Wieczornego Ilustrowanego". - Zabójczy fetor wiejący z każdego rynsztoka i kanału do tego stopnia obrzydza człowiekowi życie i czyni go nieszczęśliwym, że każdy zaprzysięga sobie, iż natychmiast opuści to złe miasto i nigdy doń nie powróci...

Łodzianie do tych zapachów się przyzwyczaili. Dzieci puszczały rynsztokami papierowe łódki. Ale to brak kanalizacji powodował, że co rusz w mieście wybuchały epidemie chorób: cholery, czerwonki, duru brzusznego, szkarlatyny, błonicy, odry i krztuśca. To wszystko sprawiało, że Łódź należała do miast z największą śmiertelnością. Przy tym była chyba najbardziej zaludnionym polskim miastem. W 1936 roku na powierzchni jednego kilometra kwadratowego żyło 10.439 mieszkańców. Dla porównania w Warszawie - 9.585, a w Krakowie - 4.610.

ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ: 90 lat temu rozpoczęto budowę łódzkich wodociągów [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Nic więc dziwnego, że budowa kanalizacji, ale też wodociągów stała się koniecznością. Na początku XX wieku Łódź miała już 240 tys. mieszkańców, rozwijała się. W poszukiwaniu pracy przyjeżdżali tu mieszkańcy okolicznych wsi i miasteczek. Władze miasta myślały o budowaniu wodociągów i kanalizacji, ale na przeszkodzie stawały pieniądze. W końcu zlecono opracowanie odpowiedniego projektu angielskiemu inżynierowi Williamowi Heerleinowi Lindleyowi. Był on wybitnym specjalistą w tej branży. Wcześniej ze swym ojcem Wiliamem seniorem zbudował sieć kanalizacyjno-wodociągową w Warszawie, ale też w Moskwie, Petersburgu i Budapeszcie.

W 1901 roku był już gotowy wstępny projekt sieci kanalizacji i zaopatrzenia miasta w wodę. Do jego realizacji nie doszło. Ówczesny prezydent miasta Władysław Pieńkowski stwierdził, że miasta nie stać na taką inwestycję.

Do sprawy powrócono po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Decyzja o tym, że w Łodzi powstanie w końcu sieć kanalizacyjno-wodociągowa zapadła już w 1919 roku. Ale na jej realizację trzeba było poczekać jeszcze kilka lat. Tym bardziej, że sytuacja sanitarna Łodzi była coraz gorsza.

- Woda do picia czerpana jest ze studni głębokości zaledwie kilku lub kilkunastu metrów, studnie zaś znajdują się często w pobliżu dołów kloacznych. Ścieki tylko w nieznacznej ilości wywożone są poza obręb miasta, większość zaś ścieków domowych i wszystkie fabryczne spływają ulicznymi rynsztokami - pisały władze Łodzi w memoriale do ówczesnych posłów, senatorów i członków rządów RP w sprawie zapewnienia miastu funduszy na budowę kanalizacji.

Ostatecznie, 24 września 1924 roku Rada Miasta Łodzi podjęła uchwałę o rozpoczęciu budowy kanalizacji. Jednocześnie przeznaczono na ten cel 5 mln zł z kasy miasta. Jednak pojawiały się głosy, że taka kanalizacja jest rzeczą... zbędną.

- Przecież tyle pokoleń żyło bez kanalizacji i wodociągów! - grzmiał dziennikarz "Ekspressu Wieczornego". - Przecież ojcowie i dziadowie obywali się cudownie bez kanalizacji, jedli, pili, bawili się. Jednym słowem wszystko robili bez kanalizacji. A że ich tam trochę tyfusik przetrzebił, że trochę powietrze zatrute było to co - człowiek wiecznie żyć nie może. A gdyby powietrze było w Łodzi dobre to by ludzie nie mieli powodów wyjeżdżać na wieś. (...) Może w ciągu 30 lat pokolenie zerwie z tą tradycją, wówczas będzie można zrealizować budowę kanalizacji, lecz dziś byłoby to zbrodnią!

Dziennikarz wietrzył też spisek. Uważał, że ktoś chce zarobić na tej inwestycji. Oburzał się, że magistrat chce znaleźć 5 mln zł na budowę kanalizacji drogą oszczędności. I to oszczędności kosztem kultury, oświaty, szpitalnictwa i opieki społecznej.

- Bo te instytucje nie są argumentami agitacyjnymi dla obecnego magistratu! - twierdził dziennikarz "Ekspressu". - Gdyż są dziełem mozolnie wydźwigniętym przez ludzi z przeciwnego obozu, a kanalizacja może stać się dobrym argumentem wyborczym.

Do realizacji inwestycji jednak doszło. Prezydent Łodzi, Marian Cynarski, zadecydował, że sprawą budowy łódzkiej kanalizacji zajmie się inżynier Stefan Skrzywan.

Stefan Skrzywan był doświadczonym inżynierem, a poza tym współpracownikiem Williama Heerleina Lindleya. To w oparciu o jego projekt budowano łódzką kanalizację. Sam Skrzywan urodził się 22 czerwca 1876 roku w Odessie. Tak jak wielu Polaków marzących o karierze inżyniera, skończył studia w Instytucie Technologicznym w Sankt Petersburgu. Dyplom inżyniera-technologa otrzymał w 1900 roku. Wyjechał do Warszawy, gdzie razem z Williamem Heerlinem Lindleyem budował sieć wodociągowo-kanalizacyjną. W 1911 roku wyjeżdżają z Lindleyem do Baku. Tam razem ze swym mistrzem buduje wodociąg. W 1917 roku Skrzywan wraca do Polski. Mieszka w okolicach Białegostoku, ale przeprowadza się do Łodzi.

Z zapałem przystąpił do pracy. Zdawał sobie jednak sprawę, że brakuje pieniędzy na tę inwestycję. Przekonał jednak władze Łodzi, że mimo tego powinno rozpocząć się budowę. Należy jednak na początek skupić się tylko na kanalizacji.
Stefana Skrzywana mianowano naczelnym inżynierem Wydziału Kanalizacji i Wodociągów miasta Łodzi. Pracę przy budowie kanalizacji ruszyły na początku 1925 roku. Miasto, a w zasadzie jego centrum, zostało rozkopane. Skrzywan zaczął regulować najbardziej zaniedbane łódzkie rzeki. A warto przypomnieć, że przepływa przez miasto 18 rzeczek i strumieni. To właśnie dzięki Skrzywanemu większość z nich zostało skierowanych do krytych kanałów, m.in. Karolewka, Łódka, Bałutka i Jasień. Stały się kanałami ściekowymi.

Przy budowie kanalizacji pracę znalazło tysiące łódzkich robotników. Na potrzeby tej inwestycji rozpoczęto produkcję cegły klinkierowej. Uruchomiono własną betoniarnię, kopalnię piasku. By przewozić materiał na budowę, budowano tory dla kolejek wąskotorowych, wykorzystywano do tego celu tramwaje. Prace prowadzono tak, by ułatwić w przyszłości budowę wodociągu.

Stefan Skrzywan bardzo zaangażował się w sprawę. Jeździł osobiście do Warszawy, do Ministerstwa Finansów, by pozyskać pieniądze na łódzką kanalizację. Cieszył się też dużą sympatią robotników. Wielu znał po imieniu, wiedział jaka jest ich sytuacja rodzinna. Chętnie fotografował się z robotnikami, jadł z nimi posiłki.

- Skrzywan był autorytetem w każdej robocie, na każdym odcinku, przy każdym konflikcie na budowie - tak wspominał go po latach jeden ze współpracowników, inżynier Jan Żenow. - Był wesoły i dowcipny, nie lubił ponurych twarzy.

W 1928 roku na Lublinku rozpoczęto budowę oczyszczalni ścieków, oddaną do użytku w 1932 roku. Oczyszczano mechaniczne ścieki: wyławiano piasek, różne przedmioty, które się tam dostały. Odsiewano wszystko na specjalnych sitach. Nie udało się uruchomić oczyszczania biologicznego, które zaprojektował Lindley.

Stefan Skrzywan doprowadził też do tego, że przy ul. Wierzbowej 52, w miejscu gdzie gromadzono materiały do budowy kanalizacji, wybudowano piętrowy budynek. Tam swą siedzibę miały służby nazywane produkcyjno-gospodarczymi. Gdy rozpoczynano budowę, Wydział Kanalizacji mieścił się w prywatnym mieszkaniu w kamienicy przy ul. Narutowicza 2. Szybko zrobiło się tam za ciasno. Wtedy Stefan Skrzywan zażądał, by miasto wybudowało dla jego wydziału biurowiec. Mimo że inwestycja była kosztowna, zgodzono się. Pod koniec 1929 roku pracownicy Wydziału Kanalizacji przeprowadzili się do nowego budynku przy ul. Narutowicza 65. Zaprojektował go znany łódzki architekt Wiesław Lisowski. Dziś w tym budynku siedzibę ma rektorat Uniwersytetu Łódzkiego. Odnowiono znajdującą się na posadce mozaikę tworzącą napis: Uśmiechnij się! Witał on wchodzących do siedziby służb wodociągowo-kanalizacyjnych.

Podczas budowy łódzkich wodociągów powstała słynna łódzka "Dętka" znajdująca się pod Placem Wolności. Zaprojektował ją William Heerlein Lindley. Wybudowano ją w roku 1926. Ten kanał ma ponad 142 m długości, 187 m wysokości, półtora metra szerokości i mieści około 300 m sześc. wody. Jest połączony zasuwami ze zbiegającymi się przy Placu Wolności kilkoma kanałami.

W pierwszym etapie budowano kanalizację w centrum Łodzi. W okolicach ul. Żeromskiego, Legionów i Pomorskiej, Kopcińskiego i placu Niepodległości. Pierwszy miejski budynek przyłączono do kanalizacji w 1927 roku, a liczyła ona wtedy 25 km długości. Do wybuchu II wojny światowej wybudowano w Łodzi ponad 100 km kanałów, przyłączono do nich 2709 nieruchomości. Z kanalizacji korzystała wtedy jedna trzecia mieszkańców miasta.

Stefan Skrzywan odszedł z Wydziału Kanalizacji po konflikcie z prezydentem Łodzi Bronisławem Ziemięckim. Bez jego zgody rozbudował zaplecze budynku przy Wierzbowej.

Stefan Skrzywan nie doczekał budowy w Łodzi wodociągów. W 1932 roku wyjechał do sanatorium w Otwocku, bo chorował na płuca. Tam umarł. Jego pogrzeb zgromadził kilka tysięcy łodzian. Został pochowany na Starym Cmentarzu przy ul. Ogrodowej.

Łódzkimi wodociągami zajął się profesor dr inżynier Romuald Rosłoński. Zaplanował, że sieć wodociągowa w Łodzi będzie liczyć 5,5 km kw. i rozciągać się w granicach kolei obwodowej, a od północy sięgać będzie do ul. Pojezierskiej, Kniaziewicza i parku im. Mickiewicza. Na Dąbrowie miano wybudować stacje pomp i odżelaziaczy, połączonych ze studniami i zbiornikiem wody na Stokach przy pomocy rurociągów. Studnie głębinowe zaczęto wiercić w 1935 roku. Do wybuchu wojny uruchomiono trzy. Wodociągiem woda miała popłynąć w 1941 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki