Tereny pod budownictwo
W poprzednim ustroju Państwo wywłaszczyło właścicieli gruntów na terenie Janowa pod budownictwo komunalne - wielorodzinne bloki. Po zmianie ustroju grunty przejęło miasto. Niestety, temu przejęciu nie towarzyszyło uregulowanie kwestii wywłaszczeniowych na tyle racjonalnie, by takie wywłaszczenie mogło dalej bez przeszkód służyć zaspokajaniu potrzeb mieszkańców. W efekcie po 10 latach od wywłaszczenia, jeśli nie rozpoczęła się tam budowa bloków właściciele mogli odzyskać grunty zwracając odszkodowania.
Trudna decyzja
Kiedy Miasto mogło próbować dźwigać finansowanie takiego budownictwa byli właściciele nabrali uprawnień do zwrotu gruntów. Trzeba było podjąć decyzje, czy na tych terenach budować komunalne bloki i czy ma być tam dalej funkcja mieszkaniowa, licząc się z faktem że na części tych gruntów trzeba będzie albo ponownie rozliczyć się z właścicielami, albo zwrócić grunty z przesądzeniem, że mają już przeznaczenie pod budownictwo mieszkaniowe. Zdecydowano, żeby budować i utrzymać przeznaczenie mieszkaniowe gruntów.
Kto zdecydował?
Zdecydowali starsi koledzy pana Kacprzaka. Stało się to bowiem w kadencji, kiedy prezydentem miasta był jego polityczny lider, zaś bezpośrednio nadzorował tę sferę decyzji obecny jego samorządowy i partyjny kolega. Dlaczego wówczas przewodniczący koła łódzkiego Stowarzyszenia "Młodzi Demokraci" Tomasz Kacprzak nie protestował, nie przestrzegał przed tak "zgubną" decyzją. Odpowiedź też jest prosta: miał inne "priorytety".
Jakie plany?
Następcy wyłonieni w wyborach samorządowych 1998 r. również kontynuowali podjętą decyzję i 30 czerwca 1999 roku przesądzili o przyjęciu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla części obszaru miasta Łodzi położonej w rejonie ulic Zakładowej, Hetmańskiej, Rokicińskiej i Projektowanej "Z" z dominującą funkcją pod zabudowę mieszkaniową wielorodzinną, z wyznaczonymi drogami publicznymi. Również wtedy nie widać było protestów p. Kacprzaka kiedy jego polityczni przyjaciele przesądzali o tym w łódzkim samorządzie.
Jakie budowanie?
Wszystkie formacje polityczne w Łodzi od połowy lat 90-tych deklarowały potrzebę budownictwa komunalnego, ale także uzbrajania terenów pod prywatne budownictwo wielorodzinne. Stało się to tym bardziej niezbędne, gdy w Łodzi można było rozwinąć w latach 2002-2010 wielkie projekty rewitalizacyjne, z Nowym Centrum Łodzi włącznie. Na Janowie budowano bloki, do których można było przeprowadzać mieszkańców terenów rewitalizowanych. Na bloki komunalne gmina wykorzystywała tylko część terenu, pozostały był sprzedawany prywatnym inwestorom, od razu budującym, bo było uzbrojenie. Bez uzbrojenia nie powstałby też blok na Janowie, w którym zamieszkał p. Kacprzak.
Zwrot terenu
Część gruntów trafiała w ręce deweloperów poprzez byłych wywłaszczonych właścicieli, którzy oddawali miastu odszkodowanie, je przejmowali i odsprzedawali. Tak nabył teren na Janowie Piotr Misztal. Działo się to równolegle z inwestycjami miasta. Jeśli nawet do zewnętrznego wobec Łodzi Starostwa - wydającego decyzje o zwrocie terenu byłemu właścicielowi - nie dotarła informacja o miejskich inwestycjach, tak by wyłączyć ze zwrotu np. działki pod drogą, to i tak można było przeprowadzić ponowne wywłaszczenie pod ten cel publiczny. Dlaczego tego nie uczyniono pozwalając p. Misztalowi na przełomie lat 2011/2012 wejść w rolę "pokrzywdzonego" właściciela wybudowanej zgodnie z miejscowym planem drogi publicznej?
Koniec budowania
Nowa władza po referendum w 2010 r. zaprzestała budować i uzbrajać tereny pod budownictwo mieszkaniowe. Część środków z budownictwa nowych bloków przeznaczono później na działania pod nazwą "Mia100 kamienic", wikłając rewitalizację w konflikty z mieszkańcami domów przeznaczanych do remontu, gdyż pozbawiano się nowej bazy lokali niezbędnej do przeprowadzek. (Starych wolnych lokali dla przeprowadzek też nie przybywa, bo wszystkie - i tak okrojone - pieniądze z drobnych remontów poszły do "100 kamienic".) Patronem tego stał się p. Kacprzak, który widać miał już inne priorytety niż mieszkaniowe stając się coraz starszym "młodym demokratą". Apelował wręcz o nieuzbrajanie terenów pod budownictwo i niebudowanie związanych z tym dróg - prowadzących także do budynków komunalnych. Jak widać w tym wypadku na tyle skutecznie paraliżował własnych kolegów, że ci porzucili budownictwo wraz z drogą, oddając p. Misztalowi pole do gry w sądzie.
Włodzimierz Tomaszewski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?