Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia węglem pisana

Redakcja
Jedna z pierwszych Barbórek w niewielkim jeszcze Bełchatowie
Jedna z pierwszych Barbórek w niewielkim jeszcze Bełchatowie
W Bełchatowie nie ma chyba nikogo, kto nie byłby w jakiś sposób związany z tutejszą kopalnią. Miasto zawdzięcza przecież swój obecny kształt włącznie olbrzymim zasobom węgla brunatnego w tym rejonie, a także decyzji o powołaniu w 1975 r. Przedsiębiorstwa Państwowego Kopalnia Węgla Brunatnego Bełchatów w budowie. Jubileusz kopalni jest okazją do refleksji i podsumowań minionych lat, a także przypomnienia sobie, jak powstała i rozwijała się kopalnia. Jednak, aby mogła stać się jedną z najnowocześniejszych i największych kopalń w Europie, musiała poradzić sobie z wieloma wyzwaniami i przeciwnościami losu. Udało się to przede wszystkim dzięki ludziom, którzy swoją pasją i zamiłowaniem do górniczej pracy przyczynili się do obecnego kształtu firmy.

Byliśmy inwestorami, współinwestorami, często również wykonawcami wielu obiektów na terenie miasta

Pierwszym dyrektorem bełchatowskiej kopalni był Stanisław Drozdowski. Na jego oczach i dzięki jego działaniom powstawało przedsiębiorstwo górnicze, a w Bełchatowie dokonywały się ogromne zmiany - młoda firma musiała bowiem sama zadbać o zaspokojenie potrzeb bytowych szybko rosnącej załogi. Jak ocenia zmiany, które zachodziły w naszym mieście dzięki kopalni?

- Na początku lat 70. ubiegłego wieku rozpoczęto prace projektowe i organizacyjne związane z przygotowaniem budowy kompleksu górniczo-energetycznego w województwie łódzkim - wspomina. - W związku z tym w Zjednoczeniu Przemysłu Węgla Brunatnego we Wrocławiu utworzono pion inwestycyjny, a mnie powierzono stanowisko dyrektora inwestycyjnego. Przygotowując tę inwestycję, myśleliśmy nie tylko o kopalni, ale również o zapleczu bytowym dla przyszłej załogi. Bełchatów był wówczas małym, około siedmiotysięcznym miasteczkiem, z niesłychanie słabą infrastrukturą społeczną i techniczną. Brakowało m.in. dróg dojazdowych, połączenia kolejowego, łączności, zasilania elektrycznego, wody czy oczyszczalni. W związku z tym budując kopalnię i elektrownię pomagaliśmy równocześnie w budowie infrastruktury technicznej i społecznej w Bełchatowie i okolicach. Byliśmy inwestorami, współinwestorami, często również wykonawcami wielu obiektów na terenie miasta i najbliższych miejscowości. Przykładami są szkoły, np. zespół szkół przy ul. Czaplinieckiej, liceum przyul. 1 Maja czy szkoła przy ul. Czyżewskiego, hotele, w których dziś mają swoje siedziby dom pomocy społecznej i sąd, obiekty sportowe i rekreacyjne (ośrodek Wawrzkowizna, Góra Kamieńsk, Barbórka w Domiechowicach, obiekty GKS Bełchatów i hala widowiskowo-sportowa), siedziba policji czy przychodnia górniczo-energetyczna. Później powstały jeszcze Sport Hotel, siedziba bełchatowskiego Oddziału Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa - Barbórka, a ostatnio Giganty Mocy i biurowiec spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna.

W pierwszym okresie najwięcej środków finansowych przeznaczyliśmy na budownictwo mieszkaniowe. Kopalnia była inwestorem kilku tysięcy mieszkań na prawie wszystkich osiedlach w Bełchatowie, a nawet kilku bloków mieszkalnych w Piotrkowie Trybunalskim. Było to budownictwo w większości prowadzone przez władze administracyjne, a kopalnia finansowała budowę mieszkań corocznie jej przydzielonych przez władze wojewódzkie.

Przedsiębiorstwa budowlane miały wiele problemów z pozyskiwaniem wykwalifikowanych pracowników - w związku z tym w miarę możliwości wysyłaliśmy im do pomocy naszych pracowników, pomagaliśmy również w usuwaniu usterek.
Mieliśmy niewielki wpływ na projektowanie i wykonawstwo. Wyjątkiem było osiedle Binków. Udało nam się wywalczyć dużą samodzielność w budowie tego nowoczesnego na ówczesne czasy osiedla, mimo problemów z uzyskaniem zgody władz wojewódzkich i resortowych na jego budowę.

Niejednokrotnie realizowaliśmy w kopalni przedsięwzięcia i rozwiązania nie w pełni akceptowane przez władze nad-rzędne, ale nowoczesne, stosowane w najbardziej rozwiniętych krajach zachodnich i zgodne z interesem społecznym. Myślę, że m.in. dzięki temu Kopalnia Bełchatów jest jedną z najnowocześniejszych kopalń węgla brunatnego na świecie, a Bełchatów miastem wygodnym do życia.

Razem z rosnącym zatrudnieniem w kopalni, rozrastała się tradycja górnicza

Wraz z powstaniem kopalni do Bełchatowa zaczęli masowo napływać w poszukiwaniu pracy ludzie z całej Polski. A wraz z nimi do miasta dotarły też górnicze tradycje. O tym, jak zmieniły się obchody Barbórki w naszym mieście i jak rozwijały się górnicze obyczaje, opowiada Józef Kowalski, dyrektor techniczny w latach 1981-1990.

- Tradycje górnicze pojawiły się w Bełchatowie jeszcze przed oficjalnym powołaniem przedsiębiorstwa Kopalnia Węgla Brunatnego Bełchatów w budowie. Trafiłem tutaj z Turowa w połowie 1974 roku. Bełchatów był wówczas małym, cichym miasteczkiem. W miejscu, gdzie dzisiaj znajduje się stadion, kończył się Bełchatów, a tam, gdzie jest dzisiaj ulica Sportowa, rosły ziemniaki. Nie było tutaj żadnych górniczych obyczajów, mało kto wiedział, co oznacza być górnikiem, jak wygląda mundur i jakie są stopnie górnicze. Dało się jednak zauważyć, że - w dużej mierze za sprawą Wiktora Musielaka, który był pierwszym szefem Delegatury Zjednoczenia Przemysłu Węgla Brunatnego, a później pierwszym prezesem bełchatowskiego Oddziału Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa - w naszym mieście zaczęły kiełkować górnicze tradycje. Pierwszym ich przejawem było pojawienie się na bełchatowskich ulicach osób w górniczych mundurach. W tamtym czasie w Bełchatowie było niewiele osób posiadających ten strój. Mundur był wówczas czymś wyróżniającym, a każdy, kto go nosił, mógł czuć się ważny. Górnicy chodzili w nim do pracy. Pamiętam, jak w 1974 r. w centrum Bełchatowa pasowaliśmy na górników uczniów pierwszych klas górniczych. Posłużyła do tego moja szpada - byłem wtedy chyba jedynym pracownikiem bełchatowskiej kopalni, który posiadał to honorowe wyróżnienie. Przez wiele kolejnych lat moja szpada była rekwizytem służącym do pasowania na górników.

Nieodłącznym elementem tradycji górniczej były również karczmy, combry i bale górnicze, a także uroczyste akademie barbórkowe. Już na początku lat 80., kiedy osób posiadających mundur było coraz więcej, pochody i akademie nabrały zupełnie innego kształtu, wyglądały coraz bardziej imponująco. Zdarzało się, że uczestników było tak dużo, że nie mieścili się w hali widowiskowo-sportowej. Można powiedzieć, że wraz z rosnącym zatrudnieniem w kopalni, rozrastała się tradycja górnicza.
Pamiętam też pierwszy bal barbórkowy w Bełchatowie. Odbył się on w murach Liceum Ogólnokształcącego im. W. Broniewskiego. Była to bardzo kameralna impreza. Później tego typu bale były organizowane we wszystkich salach w Bełchatowie, a bilet na nie było bardzo trudno zdobyć. Chętnych było kilkakrotnie więcej, niż miejsc, a możliwość uczestniczenia w balu była ogromnym wyróżnieniem. Wszyscy obowiązkowo występowali w mundurach. Niezwykle miło wspominam te imprezy, był to bowiem czas, kiedy skracał się dystans pomiędzy pracownikami różnego szczebla. Nie miało znaczenia to, czy ktoś jest dyrektorem, operatorem koparki czy kierownikiem, ludzie się bratali.

Do dziś wszystkie imprezy towarzyszące obchodom Dnia Górnika stanowią niemałą atrakcję w mieście w centrum Polski. A ja nadal chętnie w nich uczestniczę.

O dobrej kondycji kopalni zadecydowali przede wszystkim dobrze wyszkoleni i doświadczeni pracownicy

W następnych latach na drodze kopalni i jej pracowników nie brakowało kolejnych wyzwań. W latach 90. XX wieku przyszedł czas na przemiany ustrojowe i gospodarcze, które dla wielu ówczesnych firm kończyły się upadkiem. Kopalnia ten czas przetrwała w dobrej kondycji, co więcej udało się jej zbudować mocną pozycję na krajowym rynku energii. W tym czasie kopalni szefował Jerzy Wagenknecht.

- Początki lat 90. w Polsce to lata transformacji ustrojowej, tworzenia podstaw gospodarki rynkowej, wysokiej dwucyfrowej inflacji, zmieniających się cen, denominacji pieniądza itp. W kopalni zaś to czas porządkowania rozpoczętych inwestycji, konieczności przeszacowywania majątku, obowiązkowego kończenia procesu inwestycji centralnych, spłaty zadłużenia wobec budżetu i banków, racjonalizacji zatrudnienia oraz jednoczesnej konieczności poprawy sytuacji w zakresie wynagrodzeń. To też czas, w którym z powodu usprawnienia procesu wytwarzania energii zmniejszyło się roczne zapotrzebowanie na węgiel z bełchatowskiej kopalni. A sytuację dodatkowo pogarszał brak klarownej polityki cen paliw podstawowych dla energetyki, w tym cen węgla brunatnego. Nie był to więc łatwy okres, tym bardziej że ciągle staraliśmy się o uzyskanie zgody na wznowienie budowy odkrywki Szczerców.

Nie sposób wymienić wszystkich naszych działań w kilkunastu zdaniach, skupię się więc na najważniejszych z nich. Na początku lat 90., z powodu braku satysfakcjonujących przychodów, zdecydowaliśmy się na redukcję kosztów we wszystkich dziedzinach, szczególnie w sferze produkcyjnej. Główny nacisk położyliśmy na dostosowanie ilości zbieranego nadkładu do zmniejszonej ilości sprzedanego węgla. W tym czasie w ramach działań proekologicznych rozpoczęliśmy zabezpieczanie wysadu solnego "Dębina" oraz program składowania popiołów na zwałowisku wewnętrznym. Działalność ekologiczna została wysoko oceniona przez Ministerstwo Ochrony Środowiska i w 1996 r. kopalnia została skreślona z listy 80 krajowych przedsiębiorstw uciążliwych dla środowiska naturalnego. Również w tym roku uzyskaliśmy zgodę Ministerstwa Przemysłu na rozpoczęcie prac przygotowawczych do wznowienia, zatrzymanej w 1989 r., budowy odkrywki Szczerców. Stworzyło to możliwość przedłużenia działalności górniczej i energetycznej regionu o co najmniej 40 lat.

Jednym z osiągnięć było również zmniejszenie kosztów osobowych poprzez wykorzystanie własnej załogi oraz zaplecza technicznego do wykonywania usług, które do tej pory zlecane były na zewnątrz.

W latach 90. wiele uwagi poświęcono także sferze socjalnej i mieszkaniowej. Kopalnia wspierała m.in. placówki ochrony zdrowia, szkoły itp.; ciągle uczestniczyła w życiu miasta i regionu.

To wszystko nie byłoby możliwe, gdyby nie w pełni zagospodarowane zaplecza techniczne, wysokiej jakości sprzęt technologiczny, rozwinięta infrastruktura, a przede wszystkim dobrze wyszkoleni i doświadczeni pracownicy.
Z perspektywy 19 lat, bez obawy o posądzenie o subiektywizm oraz bez szczególnej skromności, mogę powiedzieć, że budowa mocnej pozycji kopalni w tamtym czasie, została zrealizowana z należytą starannością.

Na szczęście nie byłem sam

W swojej 40-letniej historii bełcha-towska kopalnia przeszła wiele transformacji właścicielskich - od przedsiębiorstwa państwowego, poprzez spółkę akcyjną, aż do jednego z oddziałów PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna SA.

Kiedy w 1999 roku Przedsiębiorstwo Państwowe Kopalnia Węgla Brunatnego "Bełchatów" zostało przekształcone w spółkę akcyjną, funkcję prezesa zarządu powierzono Czesławowi Wojciechowskiemu. Jak wspomina ten czas?

Nie ukrywam, że był to dla mnie ogromnie trudny i mocno stresujący moment. Nominacja na prezesa zarządu była następstwem mojej pracy na poprzednim stanowisku - zarządcy komisarycznego. Komercjalizacja przedsiębiorstwa górniczego nakładała na zarząd spółki wykonanie określonych zmian organizacyjnych. Rozpoczął się również proces dynamicznych zmian restrukturyzacyjnych w celu poprawy sytuacji ekonomiczno-finansowej kopalni. Wymagało to olbrzymiego nakładu pracy i wielu niepopularnych decyzji. Na szczęście nie byłem sam. Miałem wielu dobrych pomocników, choć przeszkadzających też nie brakowało. Oceniając te działania po efektach, myślę, że mimo wielu burz i przeciwnych wiatrów udało się utrzymać umowny statek pn. "Kopalnia Bełchatów" na właściwym kursie.

We wrześniu tego roku wydobyto 500-milionową tonę. Jedni postrzegali to w kategoriach półmetku eksploatacji z Pola Bełchatów, inni skoncentrowali się na tym, co jeszcze zostało do wydobycia. Dla mnie wydarzenie to stanowiło powód do chwili refleksji nad minionym czasem. Tak się złożyło, że 19 lat wcześniej kierowałem oddziałem, w którym wydobyto pierwsze kilogramy węgla.

Na pozycję lidera zapracowała załoga

Dzisiaj Kopalnia Bełchatów jest liderem polskiego górnictwa węgla brunatnego - właśnie stąd pochodzi ponad połowa tego surowca. Bełchatowski węgiel jest najtańszym paliwem energetycznym w kraju, z którego produkowana jest najtańsza energia w Polsce. Z "brunatnego złota" produkuje się ponad 20% krajowej energii elektrycznej. Kazimierz Kozioł, obecny dyrektor KWB Bełchatów, uważa, że swoją dzisiejszą pozycję kopalnia zawdzięcza kilku czynnikom, jednak najważniejszym z nich jest właściwe wykorzystanie potencjału, jaki temu regionowi ofiarowała "Matka Natura":

- W odpowiednim czasie i miejscu pojawili się ambitni ludzie, dla których budowa tej kopalni i praca w niej stała się życiowym wyzwaniem. Ludzie ci przyjechali z różnych stron Polski, część z nich miała już doświadczenia zawodowe, którymi dzielili się z innymi, młodszymi kolegami. Natomiast młodzi pracownicy wnieśli swoją świeżość, młodzieńczą energię i zapał. To połączenie doświadczenia i młodości, spowodowało, że rzeczy wielkie i - wydawałoby się czasami nieosiągalne - stały się możliwe. Dlatego uważam, że na pozycję lidera, przez cały czas istnienia kopalni, zapracowała jej załoga, która dzięki swojej ciężkiej i ambitnej pracy na wszystkich szczeblach, przyczyniła się do zbudowania tak nowoczesnego i prężnego przedsiębiorstwa. I chociaż wydawałoby się, że w zakładzie, który istnieje już czterdzieści lat, nie można już nic poprawić, to nic bardziej mylnego. Ostatnimi czasy zintensyfikowaliśmy w kopalni działania proefektywnościowe i optymalizacyjne, stawiając na innowacyjność i kreatywność. Funkcjonujemy w coraz bardziej wymagającym, zmieniającym się otoczeniu i musimy dostosować się do panujących warunków. Wolny rynek energii i rosnąca konkurencja są dla nas ciągłym wyzwaniem, powodują, że nie spoczywamy na laurach, tylko staramy się ciągle rozwijać, aby być przedsiębiorstwem nowoczesnym i utrzymać pozycję lidera w branży.

Myślimy oczywiście o przyszłości, o tym, aby kopalnia i elektrownia mogły funkcjonować jak najdłużej, dla dobra jej pracowników, społeczności lokalnych i polskiej gospodarki. A przyszłością, która mogłaby zapewnić takie funkcjonowanie kopalni i elektrowni do lat sześćdziesiątych obecnego stulecia, byłoby oczywiście rozpoczęcie eksploatacji złoża Złoczew. Aby to zrealizować, niezbędne jest uzyskanie koncesji na wydobycie węgla z tego złoża. Staramy się o to od pięciu lat. Wykonaliśmy szereg prac geologiczno-górniczych, opracowaliśmy wiele dokumentów, niezbędnych do uzyskania koncesji na wydobycie węgla, o którą planujemy wystąpić w przyszłym roku.

Mam nadzieję, że potencjał, który powstał w Bełchatowie, zarówno techniczny, jak i ludzki, zostanie w przyszłości dobrze zagospodarowany. Myślę tu o czasach, kiedy skończy się węgiel, a firmy, które wokół kopalni powstały, stworzą nowy rynek pracy. Już teraz podejmujemy działania w kierunku tworzenia stref przemysłowych i tzw. inkubatorów przedsiębiorczości, budujemy infrastrukturę turystyczną. Zbudowaliśmy już Górę Kamieńsk - raj dla miłośników sportów zimowych, teraz myślimy o stworzeniu dwóch najgłębszych jezior w Polsce, które powstałyby w wyniku zalania wyrobisk pogórniczych. A wszystko to w trosce o kolejne pokolenia mieszkańców naszego regionu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki