Do weekendowych spotkań na lodowisku Bombonierka ŁKH przystąpił z pozycji pewnego lidera. Do Łodzi przyjechali hokeiści Mad Dogs Sopot i to im bardziej zależało na zwycięstwie, aby zająć lepsze miejsce w tabeli.
Sobotnie spotkanie nie zaczęło się dobrze dla łodzian. Po ośmiu minutach przegrywali 0:4, a po kolejnych czterech 2:6. Dopiero wtedy gospodarze zaczęli grać lepiej i po pierwszej tercji przegrywali już tylko 6:7.
W drugiej wyszli na prowadzenie, którego nie oddali do końca meczu. Ostatecznie pokonali sopocian 14:12. Mateusz Kubiak zdobył cztery gole, po dwa trafienia dołożyli Marek Iwański, Aleksander Nikitin i powracający do gry w ŁKH Tomasz Żmudziński. Tadeusz Raczyński, Mateusz Walczak, Jakub Darol i Tomasz Kurowski zdobyli po jednym golu.
W niedzielę widzowie również byli świadkami mocnej wymiany ciosów. Po pierwszej tercji było 2:2. W drugiej lepsi byli łodzianie i wygrali 4:3. Przy stanie 6:5 i atakach Wściekłych Psów znów przypomniał o sobie Tomasz Żmudziński. Dwukrotnie trafił z dystansu, co pozwoliło odskoczyć od gości. Mecz zakończył się zwycięstwem ŁKH 9:7. Dwa gole zdobył także Marek Iwański, a po jednym Mateusz Kubiak, Jakub Darol, Paweł Pełzowski, Marcin Gawin i Tadeusz Raczyński.
Łódzka drużyna zakończyła sezon zasadniczy z 27 punktami. Mad Dogs Sopot nie są jeszcze pewni swojego miejsca w tabeli. Jeśli Capitals Warszawa choć raz wygrają w najbliższy weekend z Oliwą Gdańsk, to Mad Dogs spadną na czwarte miejsce i w play-offach ponownie zmierzą się z ŁKH. Pierwszy mecz 14 lutego, rewanż 21 lutego w Łodzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- QUIZ z tajemnic fabuły "Znachora". Na to mało kto z widzów zwraca uwagę. Dasz radę?
- Mężczyźni o tych imionach są najgorszymi mężami. Mają trudny charakter
- Nie żyje aktor i reżyser, który przełamywał bariery. Miał 95 lat
- Tarantino rezygnuje ze spin-offu swojego hitu. Miał to być „łabędzi śpiew” reżysera