1/15
Kilkudziesięciu ciężko chorych zarażonych koronawirusem i...
fot. Materiały prasowe Wojsk Obrony Terytorialnej

Kilkudziesięciu ciężko chorych zarażonych koronawirusem i jedna lub dwie pielęgniarki do ich obsługi. Tak przez ponad tydzień wyglądała sytuacja Domu Pomocy Społecznej w Drzewicy. Personel wysyłany na pomoc odmawiał lub uciekał na L4. Podobnie było w innych DPS-ach na świecie i w Polsce. I może się zdarzyć w kolejnych.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

2/15
Dramat w Domu Pomocy Społecznej w Drzewicy w powiecie...

Dramat w Domu Pomocy Społecznej w Drzewicy w powiecie opoczyńskim zaczął się dokładnie dwa tygodnie temu. W piątek, 3 kwietnia, władze DPS-u zaniepokoiły się objawami wykazywanymi przez niektórych pacjentów. Wyglądały dokładnie jak objawy choroby COVID-19, czyli ataku koronawirusa.

Okazało się to prawdą. Przez weekend przebadano 131 próbek, u 64 osób stwierdzono koronawirusa. Zaraziło się 37 mieszkańców domu i 25 osób z personelu. To około połowy podopiecznych i pracowników DPS-u. Do niedzieli dwóch podopiecznych zakażonych wirusem zmarło. Później, w Wielkanoc, zmarła kolejna ofiara.

Ponad 20 zakażonych członków personelu zgodnie z decyzją sanepidu opuściło placówkę, przechodząc na zwolnienia lekarskie i kwarantanny domowe. Potem dołączyli do nich kolejni. W ten sposób z 80 pacjentami zostało pięć pracownic, w tym jedna pielęgniarka. Normalnie samych pielęgniarek jest sześć.

Informacja o przeciążeniu jedynej pielęgniarki pozostałej w drzewickim DPS-ie dotarła nawet do dr Grażyny Wójcik, prezes Polskiego Towarzystwa Pielęgniarskiego. W wielu wywiadach zwracała uwagę na stan przepracowanej kobiety. - Przykładem może być pielęgniarka z DPS Drzewica, która po 55 godzinach zamknięcia w ośrodku i nieprzerwanej pracy, w stanie skrajnego wyczerpania, po konsultacji lekarskiej otrzymała L4 i została decyzją lekarza skierowana do miejsca kwarantanny - mówiła w wywiadzie dla portalu Ofeminin, podkreślając, że po takich przeżyciach kobieta będzie potrzebować wsparcia psychologa lub terapii.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

3/15



[sc]Trudne poszukiwania[/sc]

Starostwo powiatowe w Opocznie szybko zaczęło poszukiwania pielęgniarek, które mogłyby wesprzeć drzewicki Dom POmocy Społecznej. Ale nie było to proste. Najbliższy szpital w Opocznie sam był mocno dotknięty ko-ronawirusem. Wiele oddziałów było wyłączonych, pielęgniarki były na zwolnieniach lekarskich lub na kwarantannie.

Starostwo wytypowało jednak pięć pielęgniarek i wystąpiło do wojewody Tobiasza Bocheńskiego o wydanie im nakazu pracy w drzewickim DPS-ie. Takie nakazy można wydać w celu skutecznego zwalczania epidemii, ale nie można ich wydać każdemu. Wyłączone są np. osoby po 60. roku życia, matki opiekujące się dziećmi, kobiety w ciąży czy niepełnosprawni.

- Dostaliśmy informację, że żadna z pielęgniarek nie zakwalifikowała się do nakazu - mówi Maria Chomicz, wicestarosta opoczyńska.

Urzędnicy wybrali sześć kolejnych pań. Trzy z nich natychmiast poszły na zwolnienie lekarskie. Na podjęcie pracy w drzewickim DPS-ie zgodziły się jedynie trzy. Ale jedna musiała jeszcze dokończyć kwarantannę. W ten sposób z 11 wytypowanych pań w połowie ubiegłego tygodnia do pracy w DPS-ie stawiły się... dwie.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

4/15
Ukarane za odpowiedzialność...

Ukarane za odpowiedzialność

Pielęgniarki, które zgodziły się pójść tam, gdzie były potrzebne, nie wiedziały, na co się decydują. Tymczasem za swoją odpowiedzialność zapłaciły wysoką cenę. Według początkowych założeń podopiecznymi w DPS-ie miało opiekować się sześć pielęgniarek, pracujących w 12 godzinnych dyżurach.

Pielęgniarki zakładały, że mogą nie wracać po nich do domu, żeby nie narażać na zakażenie rodzin. Ale nie myślały, że będą pracować non-stop, opiekując się we dwie prawie 70 pensjonariuszy z których dwie trzecie było zakażonych koronawirusem.Gdy z kwarantanny powróciła trzecia pielęgniarka, sytuacja poprawiła się, ale tylko trochę.

Po sześciu dniach takiej harówki ich mężowie napisali list, który wysłali m.in. do premiera, prezydenta, wojewody, starostwa, burmistrza i Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych. Błagali w nim o pomoc dla swoich żon.

W rozmowach telefonicznych kobiety skarżyły się mężom, że nie mają nawet czasu skorzystać z toalety czy napić się wody. Płakały do słuchawek. „Podstawowe potrzeby fizjologiczne takie jak jedzenie czy toaleta są dla nich niezwykle utrudnione, a chwila przerwy to raptem kilka minut w ciągu całej doby.(...) Nasze żony są na skraju wytrzymałości” - napisali mężowie.

Wicestarosta Maria Chomicz odniosła się do problemów pielęgniarek ze zrozumieniem. Ale nie potrafiła pomóc.

- Kobietom jest bardzo ciężko, tym bardziej, że nie znały wcześniej ani pacjentów, ani specyfiki pracy w DPS-ie. - mówiła. - Rozumiemy ich lęk, strach, niezgodę wewnętrzną i niezrozumienie, dlaczego właśnie je to spotkało. Ale co z tego, skoro nie stworzymy sobie pielęgniarki, która jeszcze chce pracować z zakażonymi. - mówi. Jak podkreślała nie da się zmusić kogoś do pracy, a dodatkowa zapłata nie pomaga.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Kontynuuj przeglądanie galerii
Dalej

Polecamy

Podniosły koncert w Teatrze Miejskim w Sieradzu z okazji 25-lecia Polski w NATO FOTO

Podniosły koncert w Teatrze Miejskim w Sieradzu z okazji 25-lecia Polski w NATO FOTO

Olimp Łódź - najlepszy polski klub w klasyfikacji. X Central Poland Open Poland Open

Olimp Łódź - najlepszy polski klub w klasyfikacji. X Central Poland Open Poland Open

Treningi otwarte dla dziewczynek. Piłka nożna w AKS SMS Łódź

Treningi otwarte dla dziewczynek. Piłka nożna w AKS SMS Łódź

Zobacz również

Podniosły koncert w Teatrze Miejskim w Sieradzu z okazji 25-lecia Polski w NATO FOTO

Podniosły koncert w Teatrze Miejskim w Sieradzu z okazji 25-lecia Polski w NATO FOTO

Treningi otwarte dla dziewczynek. Piłka nożna w AKS SMS Łódź

Treningi otwarte dla dziewczynek. Piłka nożna w AKS SMS Łódź