Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Huki i strzały przez całą noc, w Nowy Rok właściciele szukają zwierząt, które uciekły przerażone

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
Sylwestrowe wystrzały przestraszyły łódzkie zwierzęta. Wiele z nich uciekło właścicielom. Mimo apeli o niestrzelanie z petard i rezygnację ze sztucznych ogni przez całą noc w Łodzi słychać było huki.CZYTAJ DALEJ>>>.
Sylwestrowe wystrzały przestraszyły łódzkie zwierzęta. Wiele z nich uciekło właścicielom. Mimo apeli o niestrzelanie z petard i rezygnację ze sztucznych ogni przez całą noc w Łodzi słychać było huki.CZYTAJ DALEJ>>>. Krzysztof Szymczak
Sylwestrowe wystrzały przestraszyły łódzkie zwierzęta. Wiele z nich uciekło właścicielom. Mimo apeli o niestrzelanie z petard i rezygnację ze sztucznych ogni przez całą noc w Łodzi słychać było huki.

Do bazy internetowej zagubionych czworonogów prowadzonej przez schronisko dla zwierząt przy ul. Marmurowej w Łodzi tylko w noworoczny poranek zgłoszono zaginięcie aż sześciu suczek i jednego psiaka, które zaginęły właścicielom w sylwestrową noc. Zwierzęta przestraszone fajerwerkami uciekły. Większość zaniepokojonych właścicieli informowała, że ich sunie są wyjątkowo płochliwe.

Na przykład 31 grudnia około godz. 21 na Widzewie Wschodzie w rejonie ulic Sacharowa wyrwała się z puszorka czarno-podpalana roczna kundelka Mikka. Wystraszył ją huk przedwcześnie odpalonej petardy.

To był pierwszy sylwester zaledwie rocznej suni. Dlatego jej właściciele byli bardzo ostrożni.

- Specjalnie wyprowadziliśmy ją wcześniej, żeby zdążyć przed hałasami – mówi pani Katarzyna Klimacka, właścicielka Mikki. Sunia była na smyczy i dodatkowo w puszorku obejmującym jednak klatkę piersiową. Jednak ktoś odpalił petardę hukową, zwierzę w panice się wyswobodziło. – Dwie sekundy i jej nie było, zniknęła w ciemnościach. Została sama smycz z puszorkiem – dodaje pani Katarzyna. Nie może zrozumieć w jaki sposób zwierzęciu udało się uciec...

Pechowo złożyło się, że z powodu choroby skóry właściciele zdjęli jej także obrożę z numerem telefonu. Zwierzątko nie miało też czipa, a tzw. adresówka z namiarami została w puszorku w rękach właścicieli...

Nie wiadomo jak Mikki przeżyła hałasy o północy i co się z nią dzieje.

- Szukaliśmy całą noc, dwie godziny się przespaliśmy – mówiła w Nowy Rok pani Katarzyna z nadzieją, że sunia się znajdzie.

Wiele zwierząt było po prostu przerażonych. Część właścicieli zwierząt podała im środki uspokajające, inni rezygnowali z zabaw, by zostać w domu z pupilami.

- Kotka przez pół nocy siedziała przestraszona na moich kolanach. Nie mogłam tańczyć, tak się bała - mówi pani Marta z Łodzi.

O to, żeby z uwagi na dobro zwierząt zrezygnować z petard i fajerwerków apelowało przed sylwestrem wiele osób i instytucji, m.in. łódzkie schronisko dla zwierząt, animal patrol straży miejskiej, leśnicy, politycy. "Każdego roku w noc sylwestrową
Animal Patrol ma pełnie ręce roboty, a nasze schronisko przy Marmurowej pęka w szwach" - napisali w mediach społecznościowych strażnicy miejscy Animal Patrolu. Jak podkreślili zwierzęta znajdowane są nie tylko w samego sylwestra, ale także przed nim i wiele dni po.

Kamil Polański, kierownik Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Łodzi przypominał przed sylwestrem, że cierpią nie tylko zwierzęta domowe.

- Zmysł słuchu u dzikich zwierząt jest podstawowym zmysłem, którym się kierują. W sylwestra mamy dużo interwencji, zwierzęta są wypłaszane ze swoich naturalnych środowisk - wyjaśnił.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki