Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I Ty możesz być najlepszy. Recenzja filmu "Najlepszy" Łukasza Palkowskiego

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Nowy film w reżyserii Łukasza Palkowskiego, „Najlepszy” z Jakubem Gierszałem, na ekranach kin. Opowiedziana w amerykańskim stylu historia wydobywania się z dna rozpaczy na szczyt

„We Are The Champions” - usłyszeć lub nawet zaśpiewać ową słynną pieśń fetując osobisty sukces to doświadczenie przyjemne, poruszające i budujące. Jesteśmy mistrzami, bo pokonujemy siebie, własne słabości, niedoskonałości, wychodzimy z rozpaczy, dna, na które dzięki własnym wyborom, a i przy pomocy innych się stoczyliśmy. Upaść może przydarzyć się każdemu, znaleźć siłę, by powstać, to właśnie jest moc czempiona. Jurek Górski pokonał drogę dla wielu niewyobrażalną, z miejsca, z którego już, wydawałoby się, nie ma powrotu, na szczyt. A reżyser Łukasz Palkowski wraz ze scenarzystami Agathą Dominik i Maciejem Karpińskim w hollywoodzkim stylu o tym opowiedzieli.

Jerzy Górski przez kilkanaście lat brał najmocniejsze w Polsce lat 70. narkotyki - morfinę, kokainę, heroinę. Trafiał do więzienia, szpitala psychiatrycznego, stracił ukochaną dziewczynę i dziecko, aż został pacjentem Monaru. Później przeszedł sześcioletni trening biegowy i triathlonowy, zdobył mistrzostwo świata na dystansie Double Ironman (osiem kilometrów pływania, trzysta sześćdziesiąt kilometrów jazdy rowerem, osiemdziesiąt cztery kilometry biegu) z czasem 24 godziny, 47 minut, 46 sekund. Obecnie jest członkiem Polskiego Związku Triathlonu, organizatorem wielu zawodów triathlonowych oraz biegów. Podjął wymagającą ogromnego wysiłku walkę z samym sobą i zwyciężył. To przecież jeden z najbardziej inspirujących (i zarazem najchętniej wykorzystywanych) motywów dla kina.

Łukasz Palkowski potraktował tę historię w sposób czysto filmowy właśnie, konstruując swój obraz według najlepszych wzorców. To schemat „od pucybuta do milionera”, gdzie w odpowiednim momencie następuje przemiana bohatera, a ciąg klęsk zamienia się w zasłużony tryumf. Struktura to doskonale znana i przyjmując ją od początku wiemy, w którą stronę cała przedstawiana nam rzecz zmierza. Ale siła, energia i przekonanie, które wkładają w tę opowieść twórcy i aktorzy powodują, iż po raz kolejny ta układanka działa, wyzwala emocje, sprawia, że opuszczamy kino poruszeni i nakręceni na działanie także w zakresie własnego życia. Oczywiście, jak w większości przypadków na nakręceniu się skończy, ale dla tych kilku choćby chwil pragnienia i wiary warto było ten film zrobić.

Bohater Palkowskiego nieustannie mierzy się ze swoją ciemną stroną, niejako odbiciem w lustrze (co zresztą zostało podkreślone wymowną sceną), wędruje na krawędzi, wie jak łatwo ześlizgnąć się w koszmar. Kibicujemy mu zatem, aż do koniecznej w tej konwencji wiktorii, patetycznego finału. Pragniemy podać mu rękę, gdy przewraca się po nadludzkim wysiłku, ze złością reagujemy na przeszkody rzucane mu pod nogi przez maluczkich. A przede wszystkim przekładamy jego zmagania na własne życie, budząc w sobie nadzieję, że jeszcze są czas i siła na zmiany. Nic nowego, ale nieustająco potrzebne.

W innej rzeczywistości Jerzy Górski byłby gwiazdą, a u nas się lansuje... ech...

Palkowski, wsparty znakomitą pracą operatora Piotra Sobocińskiego, z pietyzmem oddaje szczegóły i klimat PRL-owskich realiów, zmyślnie i symbolicznie punktując ówczesną beznadzieję, a zarazem pewien przaśny, bo przaśny, ale koloryt. Nie boi się przy tym brawury w sekwencjach łączących narkotyczny lot i omamy wywołane wycieńczeniem podczas triathlonu, czasem niepotrzebnie ulega słabości do przerysowań, jak w przedstawianiu narkomanów i ich charakteryzacji - nietrafione, nawet jeżeli uznamy to za nawiązanie do modnych współcześnie seriali o zombie. Całość ma zarazem, także dzięki montażowi (Jarosław Barzan), dobry rytm, któremu poddajemy się od pierwszych sekwencji (mimo zastosowania nieco nachalnego zabiegu „podkręcania” podniety amerykańskim przebojem).

„Jestem mistrzem” może sobie zanucić Jakub Gierszał, pierwszorzędny w roli głównego bohatera, wiarygodny i powstrzymujący się przed przesadną szarżą. Kapitalny jest Janusz Gajos jako Marek Kotański - myślę, że to poruszająca rola szczególnie dla tych, którzy Marka znali. Swoje robi Arkadiusz Jakubik, a perłami drugiego planu stają się Anna Próchniak i Kamila Kamińska. Palkowski pozwala aktorom na wiele, potrafi ich jednocześnie poprowadzić, w efekcie ma na ekranie drużynę, która się doskonale uzupełnia.

„Najlepszy” to najdojrzalszy film Palkowskiego, jednocześnie ugruntowujący jego pozycję naszego „championa” kina gatunkowego, którego zadaniem jest atrakcyjne opowiadanie zajmujących historii oraz podnoszenie widza na duchu. To nierzadko więcej niż narcystyczna sztuka.

Zastanawiające jest zaś to, że w innej rzeczywistości Jerzy Górski byłby gwiazdą, cenionym przez rodaków - nie bójmy się tego słowa - bohaterem. „We Are The Champions” jest o takich, jak on. Tymczasem u nas on jest nie znany, a kocha się i lansuje... ech...

Najlepszy, Polska, biograficzny, reż. Łukasz Palkowski, wyst. Jakub Gierszał, Arkadiusz Jakubik | Ocena 5/6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki