Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Idzie nowe, ale czyim kosztem?

Paweł Domarecki
Tak ma wyglądać zrewitylizowany fragment miasta na południe od ulicy Nawrot
Tak ma wyglądać zrewitylizowany fragment miasta na południe od ulicy Nawrot fot. archiwum
Pilotażowy program rewitalizacji centrum zakłada m.in. poprowadzenie nowej ulicy wychodzącej prostopadle z ul. Nawrot w kierunku ul. Roosevelta i skręcającej w kierunku ul. Sienkiewicza. To wymaga zabrania części podwórek i wyburzenia garaży przy ul. Nawrot. Mieszkańcy się buntują, a właśnie ich zgoda jest jednym z filarów sukcesu rewitalizacji centrum.

Ruszyła i zakończyła się w licznych miastach Europy Zachodniej i Ameryki Północnej, rusza we Wrocławiu, może wystartuje i u nas, w Łodzi, zasilana z hojnej kasy Unii Europejskiej. O ile, oczywiście, nasi miejscy urzędnicy zrozumieją, że rewitalizacja nigdzie na świecie nie powiodła się bez wcześniejszego dogadania się z lokalnymi społecznościami.

Pierwszy pilotażowy program rewitalizacyjny szykowany przez łódzki magistrat, ma zostać zrealizowany za 132 mln 389 tysięcy złotych, z czego 85 milionów być może uda się Łodzi zdobyć z Regionalnego Programu Operacyjnego, czyli z unijnej kasy. Dotyczy on prostokąta ograniczonego ulicami Piotrkowską, Tuwima, Kilińskiego, Piłsudskiego i zawiera 11 projektów cząstkowych.

Chodzi o poprawę dostępu do poszczególnych miejskich kwartałów, renowację i modernizację kamienic i dawnych obiektów fabrycznych, zakładanie nowych obszarów zieleni miejskiej i renowację już istniejących, lepszy dostęp do miejskich mediów, no i przygotowanie terenów pod nową zabudowę, zwłaszcza mieszkalną. Wszystkie te zamierzenia mają posłużyć zatrzymaniu degradację przynajmniej niektórych obszarów śródmiejskich Łodzi. No i zacząć skuteczniej ratować ulicę Piotrkowską.

Podczas ostatniego jesiennego spotkania architektów i urzędników w UMŁ mówiono głównie o tym, że całą idea rewitalizacji centrum sprowadza się w istocie do... otwarcia ogromnych śródmiejskich kwartałów i przebicia dodatkowych ciągów komunikacyjnych, niekoniecznie od razu dla aut, do ulicy Piotrkowskiej. Oczywiście po to, by znów zapanowały ruch, interes i życie.

Wśród 11 projektów cząstkowych rewitalizacyjnego łódzkiego pilotażu jeden wydaje się szczególnie interesujący. Jest nim projekt numer 1, obejmujący renowację fabryki Wohlmana z przyległościami. Zawiera bowiem w sobie wszystkie pilotażowe założenia rewitalizacyjne: od zakładania nowych zieleńców, przez budowę traktów komunikacyjnych, przebijanie podwórek, aż po odnowienie starych pofabrycznych zabudowań i budowę wielopoziomowych parkingów.
W praktyce oznacza on przebicie nowej drogi publicznej, która wyjdzie prostopadle z ulicy Nawrot (w kierunku ul. Roosevelta), zahaczy o jedną z głębokich oficyn budynku przy Piotrkowskiej i skręci w lewo ku ul. Sienkiewicza. Oznacza to zabranie zadrzewionego podwórka jednej z posesji przy Piotrkowskiej 132 i ogrodu posesji przy Sienkiewicza 73. Największy opór może jednak wzbudzić projekt wyburzenia ponad 20 garaży na posesji użytkowanej przez Śródmiejską Spółdzielnię Mieszkaniową przy ul. Nawrot 9/11. Na uzyskanej w ten sposób powierzchni powstanie nie tylko nowa droga, ale i publiczny garaż miejski na sto miejsc (w tym 50 pod ziemią) oraz dom mieszkalny.

Kłopot w tym, że już ten pierwszy projekt napotkał na ogromny opór mieszkańców objętych nim nieruchomości. Zauważyli oni słusznie, że coś im się w imię ogólnomiejskich celów zabiera, ale nie dając wiele w zamian. Dopóki ktoś z nimi nie zacznie poważnie rozmawiać, jak pogodzić interesy magistratu z interesami mieszkańców tego fragmentu miasta - a to dla nich także ma być przecież ta cała rewitalizacja - będą jej przeciw.

Wizualizacje zaprezentowane publicznie kilka dni temu w UMŁ pokazują, że rewitalizacja tego fragmentu miasta przyniesie przede wszystkim ożywienie dawnej fabryki Wohlmana, w której znalazłaby siedzibę jakaś instytucja kultury oraz pracownie architektów i artystów. Dodatkowo będzie też miejsce pod nowy blok, parking dwupoziomowy (od Sienkiewicza, sąsiadujący z terenem śródmiejskich spółdzielców), skwerek łączący dawne fabryki Wohlmana i Ramischa oraz dojazd do obydwu fabryk od strony ul. Nawrot).

Czas biegnie i jeśli w magistracie się nie pospieszą, środki unijne (te 85 mln zł) mogą po prostu przepaść. Ilona Podwysocka, nadzorująca w UMŁ Wydział Budynków i Lokali, powiedziała nam, że jeśli chodzi o sprawy własności spornych nieruchomości, to podwórka kamienic należących do wspólnot przy Piotrkowskiej należą do miasta, podobnie jak działka, na której spółdzielcy z Nawrot zbudowali garaże, licząc na spełnienie przez magistrat danej im kiedyś obietnicy przekazania im tego terenu. Oficyna, przez którą ma być przebita droga, będzie wyremontowana przez miasto w takim zakresie, jaki okaże się niezbędny (mieszkańcy boją się katastrofy budowlanej i mają na to ekspertyzę rzeczoznawcy). A cztery lokale we fragmencie oficyny przeznaczonym do wyburzenia miasto wykupi. Ponadto, jak twierdzą magistraccy urzędnicy, ze wspólnotą przy Sienkiewicza 73 da się dogadać, bo dopiero wtedy, kiedy powstaną konkretne plany, będzie wiadomo, czy miasto potrzebuje pasa o szerokości 3 czy np. 5 metrów ich działki.
Jak mówi Ilona Podwysocka, poprzedni projekt rewitalizacyjny - proRevita - zakładał w ogóle wyburzenie fabryki Wohlmana i znacznie większą ingerencję w teren, ale wtedy nikt nie protestował. Teraz już tak łatwo nie pójdzie.

Największym problemem będą garaże spółdzielców przy ul. Nawrot.

Odszkodowanie sprawy nie załatwi, a miasto nie ma zamiaru oddać mieszkańcom pozbawionym miejsc parkingowych odpowiedniej puli miejsc w projektowanym miejskim garażu. Ilona Podwysocka twierdzi, że projekty zasilane środkami z Unii Europejskiej nie pozwalają na przenoszenie własności w obiektach wybudowanych za pieniądze unijne, przynajmniej przez jakiś czas. Sugeruje jednak, że możliwe będzie wykupienie taniego abonamentu za parkowanie dla mieszkańców przy Nawrot w godzinach wieczornych i nocnych.

I tu dochodzimy do sedna całej sprawy, czyli trudności z komunikacją z mieszkańcami Łodzi. Sam plan już wiele miesięcy temu prezentowano łódzkim radnym. Na razie miasto nie weszło jeszcze w fazę projektową. Teraz dopiero uzyskuje dla poszczególnych fragmentów kwartału warunki zabudowy. Dopiero potem zacznie ogłaszać przetargi na konkretne prace. Jeszcze jest więc czas na rzeczywiste rozmowy z mieszkańcami, których pilotażowy program rewitalizacji bezpośrednio dotyczy.

Przykłady rewitalizowanych miast Europy Zachodniej świadczą, że bez poparcia wspólnot lokalnych rewitalizacja nigdzie się nie powiodła. Jeśli pilotażowy program rewitalizacji Śródmieścia zostanie przeprowadzony źle i bez uzgodnień z najbardziej zainteresowanymi, może to zaważyć na stanie śródmieścia przez długie lata. Pilotażowemu programowi przyglądają się już bowiem dziesiątki innych wspólnot mieszkaniowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki