Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Iga Świątek zawsze chciała dominować. Teraz jest w stanie robić to w każdym meczu [ROZMOWA]

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
fot. AP/Associated Press/East News
- Z tego sukcesu wszyscy skorzystają - mówi o zwycięstwie Igi Świątek w Roland Garros były trener Marty Domachowkiej i Angelique Kerber Paweł Ostrowski.

Jest Pan zaskoczony?
Czym miałbym być?

Formą Igi Świątek. Tym, co wyprawia w ostatnich miesiącach, zaskakuje chyba nawet samą siebie...
Nie jestem zaskoczony. W tenisie, podobnie, jak w innych dyscyplinach sportu, zdarza się czasem jakiś punkt przełomu. Moment, gdy wszystkie elementy układanki w końcu stworzą spójną całość. Gdy tak się stanie to - po angielsku - sky is the limit.

Czy brakującym elementem układanki był w przypadku Igi Tomasz Wiktorowski?
Na pewno, choć to trochę uproszczone podejście. Trzeba pamiętać, jaką ogromną pracę wykonali pozostali członkowie sztabu Igi i jej poprzedni trener Piotr Sierzputowski. Trzeba jednak mu oddać, że wykonał świetną robotę, podobnie jak wcześniej z Agnieszką Radwańską. Obalił przy okazji - oby już na zawsze - mit, że najgorszy zagraniczny trener jest lepszy od najlepszego polskiego. Bardzo mnie to cieszy. Podobnie jak to, że na sukcesach Igi skorzysta całe środowisko tenisowe, bo ona stała się inspiracją dla wszystkich młodych zawodników i zawodniczek. Jest kogo inspirować, bo mamy obecnie w Polsce wielu utalentowanych graczy płci obojga. Kolejna kwestia to pieniądze.

To znaczy?
Sukcesy przyciągają sponsorów. Nie da się jednak ukryć, że w ostatnich latach niektórzy sparzyli się na współpracy z tenisistkami. Bez szczegółów i nazwisk. Mam nadzieję, że teraz bogaci ludzie chętniej będą sięgać do portfeli: czy to w formie współpracy z Polskim Związkiem Tenisowym, czy indywidualnymi kontraktami. Bez tego nie da rady, bo tenis to bardzo kosztowny sport. Najbardziej w chwili, gdy przechodzi się z grania juniorskiego na seniorski. Gdy jeszcze się nie zarabia, a już trzeba inwestować.

Gdy Agnieszka Radwańska wygrywała juniorski Wimbledon, ktoś wyliczył, że utrzymanie zdolnego juniora kosztuje nawet 300 tysięcy złotych rocznie.
A to było prawie 20 lat temu. Można się tylko zastanawiać, ile talentów przez to tracimy. Zawsze mieliśmy zdolną młodzież, ale na pewnym etapie gdzieś nam te talenty ginęły. Długo by wymieniać. Udawało się nielicznym, jak teraz Idze Świątek, a kiedyś Agnieszce Radwańskiej.

A propos Radwańskiej to niestety - wielu kibiców porównuje ją teraz do Igi i deprecjonuje jej sukcesy. Że „tylko” finał Wimbledonu. „Tylko” numer dwa na świecie.
Takie porównania nie mają sensu. Mówimy o dwóch kompletnie innych tenisistkach i dwóch zupełnie innych epokach. Z całym szacunkiem dla wszystkich, ale nie ma co porównywać Sabalenki czy Badosy do Szarapowej i Sereny Williams, bo z takimi rywalkami mierzyła się w swoich najlepszych czasach Agnieszka. Z drugiej strony trzeba też docenić klasę Igi i wziąć poprawkę na to, że w damskim tenisie dokonuje się właśnie zmiana warty. Przecież Iga i Cori Gauff w sumie nie mają nawet 40 lat. To dużo mówi. Za czasów Radwańskiej ścisła czołówka była zabetonowana, ale jak Aga trafiała w pierwszych rundach na Wielkim Szlemie n rywalkę z szóstej dziesiątki rankingu WTA, to z góry można było założyć, że to będzie różnica klasy. Dziś jest inaczej: nawet te niżej sklasyfikowane zawodniczki potrafią dobrać się do skóry tym teoretycznie lepszym. Pod tym względem kobiecy tenis zbliża się do męskiego. Tam się na dekadę zabetonowało trzech wielkich mistrzów, przez chwilę ścigał się z nimi czwarty. Ale teraz Federera już w zasadzie nie ma, wciąż walczą Nadal i Djoković, ale konkurencja coraz mocniej rozpycha się łokciami.

A sama Iga - co się zmieniło w jej tenisie, że tak zdominowała cykl WTA?
W samym jej tenisie niewiele: zawsze miała talent do tego, by prowadzić grę i dominować nad rywalkami. Zmieniło się to, że teraz jest w stanie robić to w każdym meczu. Jeszcze w styczniu, w półfinale Australian Open, dała się zepchnąć do defensywy. Teraz już się nie daje. Nie doszukiwałbym się zmian w samym stylu jej gry, może oprócz serwisu. Raczej w kwestii przygotowania mentalnego. Ona wychodzi i bierze sprawy we własne ręce. Niczego nie zostawia przypadkowi. Do tego jest fantastycznie przygotowana pod względem fizycznym. Tu znów wraca temat tego, kto w pierwszej kolejności stoi za jej sukcesami. Z całym wielkim szacunkiem dla Tomasza Wiktorowskiego, ale trzeba docenić również Darię Abramowicz i Macieja Ryszczuka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Iga Świątek zawsze chciała dominować. Teraz jest w stanie robić to w każdym meczu [ROZMOWA] - Sportowy24

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki