W intrygujące rejony prowadzi III Międzynarodowy Festiwal Teatralny Klasyki Światowej "Nowa Klasyka Europy" w Teatrze im. S. Jaracza w Łodzi. Teatr Meno Fortas pokazał dwa przedstawienia Eimuntasa Nekrošiusa: "Boską komedię" (na motywach dwóch pierwszych części poematu Dantego Alighieri) oraz kończący to fundamentalne dla literatury włoskiej dzieło - "Raj".
Pięć lat temu Nekrošius odszedł w przedstawieniach od linearnych narracji - uznał, że już robi to nieźle i potrzebuje czegoś nowego.
Zamiast poruszać się z punktu "A" do punktu "B" historii, wybiera drogę "w głąb". Oczywiście adaptując "Boską..." na potrzeby przestawień nie mógł się wyrzec wpisanego w nią przebiegu narracji i Dante swą podróż odbywa, ale teatr, jakim to jest podane, trudny jest do zestawienia z jakimkolwiek innym.
"Boska..." i "Raj" noszą znamiona kilku odległych od siebie w czasie i przestrzeni tradycji. Eklektyzm nie oznacza tu bałaganu.
Wielość elementów spięta została w jedną, logiczną i z determinacją realizowaną całość. W posługiwaniu się światłem i budowaniu scen zbiorowych jest to teatr malarski, bliski obrazom Hieronima Boscha i Pietera Bruegla.
W widzeniu sposobu istnienia aktora na scenie rozciąga się od pierwotnego teatru Szekspirowskiego - gdzie rekwizyt, kostium i scenografia ograniczone są do minimum, a znaczenie nie jest przypisane do nich raz na zawsze - przez grający "twarzą" do widza teatr jarmarczny, do laboratoryjnej pracy nad fizycznością aktora i myśleniem o postaci scenicznej, jakie prowadził np. Jerzy Grotowski.
Inna cecha języka teatralnego, jakim posługuje się Nekrošius, to nieustanne wysyłanie w stronę widza znaczeń i symboli tworzonych niemal ad hoc. Na przykład dłoń Dantego (gra go Rolandas Kazlas) niespodziewanie, acz powoli unosi się w górę niczym wystrzelony z procy kamień, i zdaje się, że poprowadzi postać w górę, po czym opada jak liść.
Rzecz jasna osadzone jest to w określonym kontekście. Tej wielowarstwowości w obu przedstawieniach jest tak wiele, że niekiedy natłok znaków zwyczajnie męczy. Do tego zdarzenia i akcja często nie są oddaniem tego, co zapisane w tekście (i tu Nekrošius wchodzi właśnie "w głąb") - są niejako obok, towarzyszą jako prowadzona równolegle, rządząca się określoną estetyką sfera narracji i znaczeń.
Budzi to skojarzenia np. z poezją Tymoteusza Karpowicza, którego lingwistyczne wiersze są ukierunkowane na język jako narzędzie komunikacji. "Boska..." jest zaś poniekąd utworem metaliterackim - Dante występuje jako wędrowiec po zaświatach, jak i autor, który ogląda swe poczynania z dystansu i zanurza się w świat poematu.
Są to sceny wybornie poprowadzone, podobnie jak te (znamienne dla obu realizacji), gdy teatralne znaki są wedle określonego rytmu kumulowane, a po chwili "rozładowywane".
Czterogodzinna "Boska..." bogatsza była w inscenizacyjne pomysły, także z użyciem ubogiej wszak scenografii (szary jak z betonu globus, ściana, krzesło) i rekwizytów (m.in. miniatury florenckich budynków), za to "Raj" miał w sobie więcej wzniosłości, łącznie z finałową sceną zagraną na dwóch rejestrach - spotkanie Dantego z ukochaną Beatrycze (Ieva Triškauskaite) oznacza kres wędrówki i radość, a żyjący (widzowie) postawieni są wobec dramatyzmu śmierci.
Nekrošius przymierza się do wystawienia "Dziadów", a Meno Fortas zapowiedział kolejną wizytę w Łodzi.
Następnym przedstawieniem III NKE będzie (7 i 8 listopada) adaptacja powieści Witolda Gombrowicza "Kosmos" dokonana przez Compagnie Haut et Court z Francji, a nosząca tytuł "Pewnego dnia opowiem ci inną, wyjątkową historię... Kosmos".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?