Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ilario Cola: Łódź może być piękną kobietą

Anna Gronczewska
Ilario Cola
Ilario Cola Maciej Stanik
Z Włochem Ilario Colą, wykładowcą na Uniwersytecie Łódzkim rozmawia Anna Gronczewska

Jak rzymianin czuje się w Łodzi?
W Polsce mieszkam już 18 lat. Ale pierwszy raz do Łodzi przyjechałem w roku 1989. Dzięki temu obserwuję, jak zmienił się ten kraj. Widziałem też, jak Łódź wyglądała wtedy, a jak wygląda teraz. Przyjechałem wtedy przed Bożym Narodzeniem, było bardzo szaro i smutno. Pamiętam ulicę Piotrkowską. Zrobiła na mnie straszne wrażenie. Leżały na niej stare chodniki, a chodzili nimi smutni ludzie. Były też sklepy, dużo sklepów. Ludzie wchodzili, wychodzili z nich. Tyle, że w tych sklepach wiele nie było. Ekspedientki mówiły ciągle: "Nie ma, nie ma". I pierwszymi słowami, które nauczyłem się po polsku były właśnie: "Nie ma"! Nie ukrywam, że była to jednak dla mnie ciekawa sytuacja.

Po kolejnej wizycie w naszym mieście odniósł Pan lepsze wrażenie?
Na pewno. Była już inna pogoda, sytuacja była też inna. Zobaczyłem, że w Łodzi są parki, jest zielono. W 1995 roku zamieszkałem na stałe w Sieradzu i zacząłem pracować w Łodzi. Na początku nie było też ciekawie. Zacząłem mieszkać w tym rejonie we wrześniu. Przyjechałem autobusem na dworzec Łódź Fabryczna. We Włoszech było jeszcze 30 stopni Celsjusza, a tu 12... Zbliżali się do mnie ludzie proszący o złotówkę... Byłem przerażony! Zastanawiałem się, po co się tu przeniosłem, dlaczego tu chcę pracować. Powoli zacząłem się jednak przyzwyczajać do tej atmosfery. Znajomi obcokrajowcy, którzy tu mieszkali, twierdzili, że Łódź ma urok śmierci. Poza tym uważali, że to piękne. Łódź to zniszczone miasto, wygląda jak zaraz po wojnie. Nie podobały mi się wtedy takie opowieści, nie lubię takich "piękności". Wolałem, by te budynki odrestaurowano. I cieszę się, że przez te lata Łódź się mocno zmieniła. Wiele budynków zostało na szczęście odremontowanych.

Co się dziś może podobać w Łodzi?
Teraz dużo chodzę po mieście. Mam okazję zobaczyć rozmaite zakątki, których nie znałem. Jest tu naprawdę wiele ciekawych miejsc. Tylko trzeba je znaleźć. Wszyscy mówią, że ładna jest ulica Piotrkowska. Rzeczywiście, to piękna ulica, ale wystarczy wejść w podwórko i od razu widzi się inną Łódź. Niezbyt ciekawą. Ostatnio byłem natomiast na Starym Rynku. Bardzo mi się tam podobało. To miejsce przypominało mi północne Włochy. Piękne są także łódzkie parki.

A czy Rzym może pozazdrościć Łodzi Manufaktury?
Na pewno tak. Możemy powiedzieć, że Łódź to nie jest super miasto. Ale trzeba dowartościować te miejsca, które można. A do takich należy na pewno Manufaktura. Kiedyś czytałem artykuł krytykujący Łódź. Mówiący, że to biedne, brzydkie miasto. Ale moim zdaniem było to niesłuszne. Przecież także w Rzymie, Neapolu są beznadziejne miejsca, lepiej ich nie odwiedzać. Kiedy rozmawiam z Polakami i narzekają na brzydotę, to wspominam im o takich miejscach w Rzymie. Tam też nie jest wszędzie pięknie, kolorowo. Tych miejsc turyści jednak nie odwiedzają. Zauważyłem jeszcze jedną rzecz. W Łodzi trudno znaleźć jakiś szlak turystyczny. Tego bardzo brakuje. Są tu takie ładne wyspy, ale trzeba pokonać brzydsze okolice, by do nich dotrzeć. Ostatnio byłem na ulicy Kopcińskiego. W samym centrum zobaczyłem stary budynek, jakieś budki. Wyglądało to tak, jakbym znalazł się nagle na wsi. Wolałbym, by cała Łódź była nowoczesna i odnowiona. By było w niej więcej takich budynków, jak gmach prawa, gdzie teraz pracuję. Łódź to bowiem miasto, które może być piękne.

To dlaczego nie jest?
Bo jest otoczone okropną skorupą starości. Ma zniszczoną fasadę. Gdy się ją odmaluje, to od razu jest ładniejsza. Moim zdaniem Łódź to taka zaniedbana kobieta, która może jednak stać się pięknością. Mam nadzieję, że się tak wkrótce stanie.

Gdy przyjeżdżają do Pana rodzina, znajomi z Włoch, to co im Pan w Łodzi pokazuje?
Chcę, by jako pierwszą obejrzeli Manufakturę. By zobaczyli, że łodzianie potrafią zrobić coś pięknego i zaskakującego. Potem zwykle wybieramy się na Piotrkowską.

Uniwersytet Łódzki to pewnie też dla Pana szczególne miejsce?
Na pewno! Bardzo długo pracowałem w starym budynku przy ulicy Sienkiewicza, gdzie mieści się romanistyka. Teraz więcej czasu spędzam na Wydziale Prawa. Ale jestem bardzo przywiązany do tego budynku przy Sienkiewicza. Są tam stare aule, schody, po których chodziłem. Słyszałem, że ta kamienica będzie odrestaurowana. Mam nadzieję, że tak się stanie. Szkoda, że my już nie będziemy tam pracować. W Łodzi brakuje mi kolorów. Bardzo chciałbym, aby stała się kolorowym miastem.

Mieszka Pan wciąż w Sieradzu - nie zdecydował się Pan zamieszkać w Łodzi?
Mam w Łodzi służbowy apartament, przy ulicy Sarniej. Blisko jest park, co bardzo mi się podoba, bo tam często biegam. Jest na pewno różnica między tym miejscem a rejonem w Rzymie, gdzie mieszkałem. Tu jest bardzo dużo zielonych miejsc. Owa zieleń pewnie rekompensuje fakt, że jest w Łodzi tyle szarych budynków.

Można powiedzieć, że nasza Łódź ma więcej terenów zielonych niż Rzym?
Wydaje mi się, że w Łodzi terenów zielonych, parków jest znacznie więcej! A już na pewno na nowych osiedlach. Są tam piaskownice, place zabaw dla dzieci. We Włoszech, tam gdzie mieszkałem, było bardzo trudno znaleźć takie miejsca. Gdy byłem z dzieckiem to miałem niemały problem, by znaleźć miejsca, gdzie można było się bawić. W Łodzi tego nie brakuje. Tak jak miejsc do spaceru dla rodziców z dziećmi, starszych ludzi.

Rozmawiała Anna Gronczewska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki