Jak ktoś chce się koniecznie utopić po pijanemu, proszę bardzo, jego wola. Ale utopi się czy nie, zdąży zatruć weekendowy wypoczynek wszystkim, którzy potrafią się opalać i pływać bez 40 procent.
A co na to prawo? Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi w jednym przepisie precyzuje, że nie wolno spożywać alkoholu na ulicach, placach i w parkach. Ale plaża nad takim zbiornikiem nie wygląda na ulicę, park ani plac. Inny przepis zabrania picia w miejscach i czasie masowych zgromadzeń. Ale czy plaża to miejsce masowego zgromadzenia?
Jest jeszcze trzeci haczyk w ustawie: "W innych niewymienionych miejscach, obiektach lub na określonych obszarach gminy, ze względu na ich charakter, rada gminy może wprowadzić czasowy lub stały zakaz sprzedaży, podawania, spożywania oraz wnoszenia napojów alkoholowych."
Ale nad zbiornikiem nikt nie wie, czy nieszczęśliwa gmina, która ma na swoim terenie nieszczęsny zbiornik, cokolwiek uchwaliła, bo nikt stosownej tablicy nie ustawił. Ale nawet, jakby uchwaliła, to kto miałby taki zakaz egzekwować? Policja ma przecież poważniejsze rzeczy do roboty. Lepiej więc się nie awanturować, jak ktoś chla i przeklina obok na plaży, bo jeszcze nam się oberwie za zakłócanie porządku publicznego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?