Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ile zarabiają piłkarze w łódzkich klubach?

Dariusz Kuczmera
Pod względem zarobków Łukasz Broź wyprzedza widzewiaków, ale legionistów już nie
Pod względem zarobków Łukasz Broź wyprzedza widzewiaków, ale legionistów już nie Krzysztof Szymczak
Jak przeżyć do pierwszego? Czy takie pytania padają w domach piłkarzy grających w klubach naszego regionu? Sprawdźmy, tym bardziej, że dziś mamy pierwszego marca.

Kiedyś łódzki piłkarz miał klawe życie. W czasach Zbigniew Bońka i Jana Tomaszewskiego piłkarze zatrudniani byli na fikcyjnych etatach w Zakładach Przemysłu Bawełnianego im. Juliana Marchlewskiego, dziś Manufaktura. Pojechał piłkarz do kasy fabryki, podpisał kilka "pasków" (wtedy nie było bankowych kont), dał jeszcze po autografie tkaczom i tkaczkom. Gdy na ulicach królowały syrenki, wołgi i warszawy, łódzcy piłkarze, jednocześnie reprezentanci Polski jeździli mirafiori. Zarabiali dużo więcej niż przeciętny obywatel PRL.

Dziś są konta bankowe i strzeżone jak źrenica oka informacje o zarobkach. Wyjątkiem są sytuacje, gdy ktoś chce się pochwalić swoimi zarobkami.

- Panie prezesie, pieniądze nie grają - zagadnęliśmy jednego z działaczy Termaliki Nieciecza, po przegranym przez jego drużynę sparingowym meczu z ŁKS w Gutowie Małym.

Działacz wicelidera I ligi najpierw się żachnął, a później powiedział, że zawodnicy jego drużyny zarabiają na rękę po 20 tys. zł. A przegrali z ŁKS, w którym występują młodzi piłkarze dostający miesięcznie od 1000 do 1300 zł. Ci chłopcy grają, bo wierzą, że na wyższe apanaże jeszcze przyjdzie czas w innych klubach, teraz trzeba się tylko wypromować. Rodziny za te - jak w piosence o "Okularnikach" - "polskie tysiące" utrzymać się nie da. Instytucja rodzica i rodzinnego domu musi pomóc.

W ŁKS obniżanie pensji trwa nie od dziś. Już rok temu ujawniono, że najwyższa pensja wyniesie 5000 zł, co miał zagwarantowane m.in. Bodzio W.

Pierwszym, który chciał w ŁKS urealniać zarobki do poziomu gry, był przed laty Antoni Ptak, ale pozbawiony wsparcia innych klubów (piłkarze zawsze szantażowali, że pójdą grać do konkurencji) nie miał szans na realizację swego przedsięwzięcia. Kontrakty powyżej 50 tys. zł miesięcznie z piłkarzami podpisywał później następca Antoniego Ptaka, czyli Daniel Goszczyński. Dopiero rok temu wygasł bardzo dobry kontrakt z Marcinem Adamskim, który nie grał, leczył kontuzję lub był za słaby, ale z umowy o pracę klub wywiązywać się musiał.

Właśnie pobieranie wysokiej pensji za nic musi najbardziej denerwować. Tak jest np. w PGE GKS Bełchatów, gdzie księgowa co miesiąc musi (a jeśli tego nie robi, to powinna) przelewać na konto Dawida Nowaka astronomiczną jak na polskie warunki kwotę. Piłkarz nie gra, ale nie musi się martwić o to, czy przeżyje do pierwszego, bo dostaje ok. 70 tys. zł miesięcznie.

Kominy powoli giną nie tylko w robotniczej Łodzi. Nowi, młodsi zawodnicy PGE GKS Bełchatów otrzymują już po ok. 5000 zł miesięcznie. Dla 19- i 20-latków, bo tacy dziś gracze dominują w GKS to dobre pieniądze.

Największe dysproporcje są w Widzewie. Czasy prosperity pamięta kontrakt Macieja Mielcarza, który zarabia ponad 30 tys. zł miesięcznie.

Niewiele mniej, ok. 20 tys. zł miesięcznie otrzymuje Łukasz Broź. Nic dziwnego, że obu zawodników chętnie działacze sprzedaliby do innych klubów. Jednocześnie redukując zadłużenie wobec nich. Ci widzewiacy zarabiają tyle, ile cała obecna kadra ŁKS.

Nowe kontrakty podpisywane z młodymi piłkarzami mają już inny ciężar finansowy. Jakub Bartkowski czy Krystian Nowak zarabiają w Widzewie ok. 5000 zł miesięcznie.

Finansowe eldorado w porównaniu z dawnymi czasami to na pewno nie jest. Nie może zatem dziwić, że najlepsze auto w Widzewie - porsche cayenne - posiada masażysta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki