Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Internauci zebrali 8,5 tys. na zagłodzonego Milusia. Schronisko i nowy opiekun walczą o te pieniądze

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
Teraz Miluś powoli wraca do zdrowia
Teraz Miluś powoli wraca do zdrowia archiwum prywatne
Łodzianka zaadoptowała zagłodzonego psa z Przytuliska w Głownie. Ale nie dostała wszystkich środków wpłaconych przez internautów na jego leczenie. Schronisko chce przekazać je na swoje psiaki. Konflikt trudno rozwiązać.

Na co powinny być wydane pieniądze wpłacone przez internautów na leczenie zagłodzonego szczeniaka Milusia? Przytulisko z Głowna chce je wydać na swoje pieski. Nowa właścicielka Milusia uważa, że należą się jej szczeniakowi.

8-miesięczny Miluś przeżył w swoim krótkim życiu wiele złego. Pies został zagłodzony, a później wywieziony do lasu. Przejeżdżający obok kierowca zobaczył jednak, że psiak podnosi głowę. Zabrał przypominającego szkielet szczeniaka do Przytuliska w Głownie.

Tam Miluś uzyskał pierwszą pomoc. Prowadzące je Towarzystwo Przyjaciół Zwierząt „Arkadia” z Głowna założyło dla niego zbiórkę na popularnym portalu Ratujemy Zwierzaki. Zdjęcia wychudzonego psa poruszyły serca internautów. Wkrótce zebrali prawie 8,5 tys. zł na jego leczenie.

Kilka osób było zainteresowanych adopcją biedaka. Zgłosiła się też pani Mariola z Łodzi. Niedawno odeszły jej dwa psy, była gotowa dać Milusiowi nowy dom.

Panią Mariolę ucieszyły zebrane środki na leczenie. - Wydałam sporo na leczenie dwóch poprzednich psów. Niestety NFZ nie refunduje leczenia zwierząt - mówi łodzianka. Jak zapewnia dyrektor schroniska obiecała jej, że środki Milusia będzie mogła wydać na jego leczenie po przedstawieniu Przytulisku faktur.

Pies potrzebował pomocy. Jednak wkrótce okazało się, że 8,5 tys. nie pójdzie tylko na Milusia. „Arkadia” zaakceptowała część wydatków, m.in. koszty weterynarza, specjalistycznej karmy, poleconej przez behawiorystę klatki i miski spowalniającej jedzenie.

Ale kolejna faktura została odrzucona.

Zdaniem pani Marioli na leczenie psa poszło tylko 1,2 tys. zł.

- To wyłudzanie pieniędzy. Jeśli to się nie zmieni, zgłoszę to do prokuratury - zapewnia. Jest oburzona, że zbiórka na jej Milusia trwała jeszcze kilka dni po jego adopcji.

Zgłosiła wątpliwości do „Arkadii”. Wtedy dowiedziała się, że pies zostanie zabrany z powrotem do Przytuliska.

Przytulisko widzi sytuację zupełnie inaczej. Agnieszka Kacperska,prezes „Arkadii” wyjaśnia, że obietnica wydania na Milusia całości zebranej kwoty nie padła, bo nie mogła paść. Często bowiem zebrane środki przekazywane są na inne psy, jeśli bardziej potrzebują pomocy.

- Według naszego statutu mamy prawo wydawać pieniądze, które trafiają ze zbiórek na zwierzęta, które tego potrzebują. I tak też robimy - mówi Agnieszka Kacperska.

Podczas tej zbiórki założono do zebrania kwotę 2 tys. zł, bo na tyle oszacowano koszty leczenia Milusia. - Ludzie wpłacili dużo więcej, nie byliśmy w stanie zatrzymać tej zbiórki - mówi Kacperska. Jak tłumaczy zbiórkę kontynuowano trzy dni po adopcji, bo opiekunowie często oddają zwierzęta.

Towarzystwo wyliczyło, że wydało na leczenie Milusia 2 tys. zł i dodatkowo dało mu karmę i suplementy.

Dyrektor Kacperska nie ukrywa, że podejrzewa pania Mariolę o zainteresowanie psem ze względu na zebrane środki. Nie wie jednak, czy pies będzie odebrany. - Pięć innych rodzin zgłosiło chęć adoptowania psa - mówi.

Sytuacja nie jest jeszcze przesądzona. Wczoraj po południu przedstawiciele Przytuliska byli u pani Marioli na kontroli. Łodzianka pokazała psa tylko przez bramę. Bała się, że zabiorą jej Milusia

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki