Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inwestycje w Łodzi nie tłumaczą chaosu

Marcin Bereszczyński
Marcin Bereszczyński
Marcin Bereszczyński Grzegorz Gałasiński
Już sam nie wiem, czy fatalne kursowanie miejskich autobusów i tramwajów jest efektem wielu inwestycji drogowych, czy wynikiem nieudolności w zarządzaniu komunikacją miejską.

Z każdej strony słychać, że wszelkie utrudnienia w ruchu, zmiany tras MPK, opóźnienia tramwajów itp. są spowodowane remontami dróg. Ale nie potrafię w to uwierzyć. Zwłaszcza, gdy jadę zatłoczonym tramwajem wśród ludzi, którzy klną na MPK i ZDiT. Złość pasażerów mnie nie dziwi. Dziwi mnie tylko brak właściwego zarządzania komunikacją miejską.

Wiceprezydent Marek Cieślak w odpowiedzi na interpelację radnej Urszuli Niziołek-Janiak napisał, że mniejsza częstotliwość kursowania komunikacji miejskiej jest spowodowana tym, że w sezonie wakacyjnym jest zmniejszone zapotrzebowanie na przewozy.

Wstrząsnęło mną! Zapraszam pana wiceprezydenta do autobusów i tramwajów. A jeśli brzydzi się woni spoconych ciał w dusznym i zatłoczonym tramwaju, to niech zajrzy do Facebooka, gdzie roi się od zdjęć przepełnionych pojazdów MPK. Zdaniem wiceprezydenta wprowadzono zmiany na podstawie obserwacji poziomu napełnienia pojazdów MPK. Proponuję, aby tych "obserwatorów" wysłać na badania okulistyczne, skoro nie dostrzegają przepełnionych autobusów. Zwłaszcza linii 96, na której zmniejszono liczbę kursów z 8 do 6 na godzinę.

W tejże odpowiedzi na interpelację wiceprezydent napisał, że chociaż zmniejszono częstotliwość kursów na kilku liniach, to pozostawiono bez zmian liczbę kursów linii 14. Pismo Marka Cieślaka jest datowane na 10 lipca. Cztery dni później linię 14 zawieszono, bo dubluje się z linią 9. Nie zwiększono jednak częstotliwości "dziewiątki" i panuje w niej znacznie większy tłok.

Cieślak dumnie stwierdza, że nie zmieniła się częstotliwość linii 69. Kłopot w tym, że zawieszono tramwaje linii 3 i to właśnie linia 69 przejęła pasażerów "trójki". Wiceprezydent kończy paradoksem. Napisał, że przy ogromnej ilości remontów transport publiczny powinien być atrakcyjną alternatywą dla jazdy samochodem. I co w związku z tym robi miasto? Zmniejsza liczbę kursów MPK!

Ale to nie koniec. Zmiany tras na czas remontów wydają się być nieprzemyślane. Przykładowo: linia 3 kursowała z krańcówki przy ul. Augustów do Warszawskiej. Budowa ul. Inflanckiej spowodowała, że "trójka" pojechała na Żabieniec. Ucieszyła się znaczna część łodzian, którzy z okolic Żabieńca jeżdżą do centrum, bo linia 3 stała się doskonałą alternatywą dla wiecznie zatłoczonych tramwajów linii 2. Niestety, ktoś wpadł na pomysł, żeby "trójkę" przerzucić do Portu Łódź. W efekcie "trójka" jeździ pusta, a w "dwójce" znów jest tłoczno.

Mam też wrażenie, że osoby zarządzające łódzkim transportem zbiorowym mają nikłe pojęcie o podaży i popycie. Minimalizują podaż i dziwią się, że nie ma popytu. Chodzi mi o tramwaje, które kursują co 20 minut z jednym wagonem. Początkowo ludzie korzystali z linii 4 i 5. Przestali, bo mieli dość długiego czekania na przystanku i podróży w zatłoczonym, jedynym wagonie. Wolą jeździć autobusami z wieloma przesiadkami lub samochodami. Lepiej tkwić w korku, siedząc w fotelu samochodu, niż gnieść się w nieklimatyzowanym, przepełnionym wagonie.

A skoro brak podaży przyniósł brak popytu, to bystrzy "obserwatorzy" zapełnienia pojazdów MPK będą znów mogli obwieścić, że tramwaje jadą puste, więc można zmniejszyć ich częstotliwość do 30-40 minut. A wtedy już nikt z takich linii nie skorzysta i będzie można je zlikwidować. Szkoda tylko, że nikt nie pomyślał, że zwiększenie częstotliwości kursów mogłoby spowodować większą popularność danej linii.

Co można zrobić, aby przywrócić popularność komunikacji miejskiej? Po pierwsze zwiększyć częstotliwość kursowania. Nawet, jeśli początkowo tramwaje będą jechały pustawe. Napełnią się, gdy łodzianie zyskają przekonanie, że mogą komfortowo dojechać nimi do celu. Nie można też zmieniać wiecznie tras na czas remontu. Ludzie odzwyczajają się od linii, która co miesiąc jedzie inną trasą. Ostatnia rzecz to punktualność i nieustanne wypadanie z trasy autobusów i tramwajów. Codziennie jeżdżę komunikacją miejską i nie było takiego dnia, żeby pojazdy MPK przyjeżdżały punktualnie. Nie było tygodnia, żeby nie wypadło kilka kursów i nie trzeba było czekać na następny autobus lub tramwaj. To plaga, która zniechęca do MPK.

Zmniejszenie częstotliwości kursów, niezrozumiałe zmiany tras, brak punktualności i wypadanie kursów nie są efektem remontów dróg, objazdów i utrudnień. Tu potrzeba dobrego zarządzania transportem miejskim, o co proszę władze Łodzi w imieniu pasażerów MPK.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki