Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ireneusz Jabłoński: Samorządowcy zadłużają się ponad stan na chwałę własną

Piotr Brzózka
Ireneusz Jabłoński
Ireneusz Jabłoński Krzysztof Szymczak
Z dr. Ireneuszem Jabłońskim, członkiem zarządu Centrum im. Adama Smitha, rozmawia Piotr Brzózka

Czy w Polsce działa prawo? Samorządy przekraczają dopuszczalny, 60-procentowy próg zadłużenia i nikomu włos z głowy nie spada, do urzędów nie wchodzą komisarze...
Niezależnie od tego, co jest zapisane w ustawie, dobry gospodarz rządzi tak, by się nadmiernie nie zadłużać i mieć zdolność obsługi długu, nie tylko w roku bieżącym, ale i latach przyszłych. Powinien pamiętać, że gminy będą funkcjonowały dłużej, niż trwa obecna kadencja. Rzeczywiście, mamy tu do czynienia z niekonsekwencją w prowadzeniu spraw państwa. Przyjęto pewną regulację. Ma ona charakter umowny, bo 60 procent jest arbitralnie uznanym wskaźnikiem, bez uzasadnienia ekonomicznego czy prawnego. Ale skoro już jest taki wskaźnik, to powinien być przestrzegany. Jednak nieprzestrzeganie go robi się powszechne, a ponieważ o nieprzestrzeganie innych wskaźników jest posądzany również rząd, powstaje wrażenie, iż mamy do czynienia z cichą zmową dotyczącą tolerowania tego stanu rzeczy. To psuje nam państwo, bo rządzący nie przestrzegają zasad, które sami ustanowili.

Skoro wskaźnik jest przyjęty arbitralnie, to czy zawsze negatywnie należy interpretować jego przekraczanie? Może za te pożyczone pieniądze robić coś naprawdę ważnego i dobrego?
Takie przypadki są incydentalne i raczej związane z reakcją na wydarzenia nadzwyczajne, typu tornado, powódź. Czasem dla przywrócenia normalnego życia w gminie, trzeba podjąć większy wysiłek inwestycyjny. W żadnej innej sytuacji takiego przymusu jednak nie ma. Budowa na kredyt stadionów, aquaparków i amfiteatrów nie jest przymusem. To są pomniki budowane w większości przez rządzących na własną chwałę, choć "sprzedawane" opinii publicznej pod pretekstem niezbędnych inwestycji.

Uspokaja Pana, kiedy władze Łodzi, a wcześniej innych dużych miast, mówią: nic złego się nie dzieje, nie przekraczamy 60 procent, mamy tylko 59 procent...
Oczywiście, że nie. Zwłaszcza że to jest tylko zabieg PR-owski, bo faktyczne zadłużenie miast jest większe - spora część długu jest rozproszona po spółkach celowych. Należałoby liczyć łączne zadłużenie całego sektora publicznego w danym mieście. Ale nawet gdyby tak nie liczyć, twierdzenie, że większe zadłużenie nie jest groźne, nie jest prawdziwe. Im większe zadłużenie, tym większe ryzyko utraty płynności i większe obciążenia związane z obsługą długu. To redukcja możliwości rozwoju w latach następnych. W kolejnej kadencji i kolejnej perspektywie unijnej, wysoko zadłużonych gmin nie będzie stać na realizowanie inwestycji. I to nie tylko tych "na chwałę" rządzących, ale również tych podstawowych. Żeby daleko nie szukać - gołym okiem widać, ile jest do zrobienia w Łodzi. Całe kwartały nie posiadają nie tylko twardych ulic, ale nawet kanalizacji.

Z prognozy finansowej Łodzi wynika, że w tej kadencji pożyczamy i inwestujemy, w przyszłej - spłacamy i ograniczamy wydatki...
To jest dowód na niewłaściwe, wręcz szkodliwe metody zarządzania. Taka społeczność lokalna, jak licząca blisko 700 tysięcy mieszkańców Łódź, będzie funkcjonować również po roku 2015 i będzie miała aspiracje do tego, by otoczenie zmieniało się na lepsze. Jeżeli te możliwości w tak niefrasobliwy sposób zostały wyczerpane w ciągu bieżącej i poprzedniej kadencji, to będzie to ze szkodą dla przyszłych rządzących, ale przede wszystkim dla mieszkańców. Chciałbym, żeby to wyraźnie wybrzmiało. Realizując krótkowzroczną politykę, poważnie ograniczamy możliwości rozwojowe tej społeczności w następnych latach. Nazywajmy to po imieniu, a mieszkańcy niech decydują, czy im to odpowiada, czy nie.

Czy w tym kontekście nie ma zagrożenia, iż miliardy z Unii, które mają do nas spłynąć w latach 2014-20, będą tylko papierowym sukcesem, bo nie będziemy w stanie ich wykorzystać, gdyż gminom braknie na wkłady własne?
Uczestniczyłem ostatnio w konferencji międzynarodowej z udziałem eurodeputowanych i przedstawicieli Komisji Europejskiej. W kuluarach mówiono, że dziś Unia ze swym budżetem już jest ciałem niewydolnym, ma opóźnienia w realizacji części zobowiązań i ta tendencja będzie w najbliższych latach narastać. Wniosek: z obiecanych nam polityczną deklaracją miliardów, wiele może do Polski nie trafić. W dodatku te pieniądze, które do nas jednak spłyną, mogą nie być efektywnie wykorzystane dlatego, że skonsumowano już możliwość wsparcia inwestycji wkładem własnym gmin, poprzez nadmierną i nie zawsze rozsądną ekspansję w okresach poprzednich.

Rozmawiał Piotr Brzózka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ireneusz Jabłoński: Samorządowcy zadłużają się ponad stan na chwałę własną - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki