Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ireneusz Jabłoński: To nie od rządu zależy, czy Polacy za kilka lat będą zarabiać więcej

Marcin Darda
Ireneusz Jabłoński
Ireneusz Jabłoński Grzegorz Gałasiński
Z dr. Ireneuszem Jabłońskim, ekonomistą, członkiem zarządu Centrum im. A . Smitha rozmawia Marcin Darda

W szwedzkim Goeteborgu testują sześciogodzinny dzień pracy dla urzędników. I jak to wygląda z polskiej perspektywy? Jak fanaberia?
Doświadczenia innych bogatych krajów jak Francja, Belgia czy Niemcy pokazują, że eksperymenty ze skracaniem czasu pracy kończą się źle dla przedsiębiorstw i instytucji, które to wprowadzają.

Dlaczego?
Jest tak dlatego, że koszty usług czy zaangażowania jednostkowego w takim rozwiązaniu istotnie wzrastają, zatem rzeczywiście należy to traktować jako pewnego rodzaju fanaberię zsocjalizowanego społeczeństwa, ale wydaje się, że w dłuższej perspektywie państwo szwedzkie może mieć kłopoty z poradzeniem sobie z takim gestem.

Szwedzi tę kalkulację opierają m.in. na tym, że pracownik pracujący mniej będzie będzie bardziej efektywny, bo wypoczęty i zdrowszy, a zatem rzadziej korzystający ze zwolnień lekarskich.
Zdecydowanie przekombinowane podejście. Główni pracodawcy w Polsce i ci którzy de facto wytwarzają bogactwo narodowe, czyli sektor małych i średnich przedsiębiorstw pracuje średnio 10-12 godzin na dobę. Z tego tytułu nie notujemy w Polsce jakiejś plagi zawałów czy zwolnień lekarskich. W związku z tym to jest uzasadnienie dla urzędników, którzy generalnie są mniej obciążeni i z całą pewnością mają mniejszą odpowiedzialność za to co robią, a pracują w bardziej komfortowych warunkach niż robotnicy w fabrykach czy mali i średni przedsiębiorcy.

Urzędnik pracujący 6 godzin miałby odbierać taką samą pensję jak za 8 godzin pracy. Tymczasem premier Donald Tusk powiedział ostatnio, że Polacy na poziomie średniej europejskiej będą zarabiać za 7-8 lat. To możliwe?
To akurat nie zależy bezpośrednio od rządu, bo rząd nie może zadekretować pensji takiej, jaką by chciał dla obywateli. To jest zależne od wzrostu wydajności pracy, efektywnego wykorzystania czasu pracy, a także zmniejszenia opodatkowania pracy, tak aby część kosztu, który jest dzisiaj kosztem podatkowym pracy, po zmniejszeniu stworzyła przestrzeń do podzielenia się tą różnicą między pracodawcą a pracownikiem. Zatem jeżeli chce się myśleć o lepszej sile nabywczej, bo to jest istotne, polskich płac, to trzeba stworzyć warunki w polityce gospodarczej i fiskalnej do tego, żeby ci, którzy tworzą miejsca pracy i płacą pensje, mogli więcej osób zatrudniać i lepiej płacić. Traktuję to zatem tylko jako polityczną deklarację premiera.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki