Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

IV liga: ŁKS Łódź wygrał z Nerem Poddębice 1:0

Dariusz Piekarczyk, ab
Krzysztof Szymczak/archiwum
Cenne zwycięstwo odnieśli w sobotę piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego, którzy pokonali na wyjeździe Ner Poddębice 1:0. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył w 75. minucie gry Aleksander Ślęzak. Było to pierwsze zwycięstwo ŁKS-u nad zespołem z Poddębic. Dwa wcześniejsze - jesienią w lidze i w Pucharze Polski - przegrali odpowiednio 0:1 i 1:3.

Meczu mieli nie oglądać fani ŁKS, ale, przynajmniej od około 25 minuty do 65 minuty oglądali. Sympatycy łódzkiej drużyny otrzymali bowiem zaproszenia od poddębickich kibiców ŁKS. Organizatorzy meczu rozprowadzali bowiem zaproszenia w ciągu tygodnia przedmeczowego. Około 80 fanów łódzkiej drużyny zasiadło więc, na specjalnie dla nich wydzielonym sektorze. Zachowywali się poprawnie. Gola jednak nie zobaczyli, bo ostentacyjnie opuścili stadion. Opuścili na znak solidarności z grupką około 20 fanów, których służby porządkowe na obiekt nie chciały wpuścić.

Mecz toczył się przy padającym, momentami rzęsiście, deszczu i sztuczna murawa nasiąknięta była wodą. Już w 5 minucie Witold Ziober próbował zaskoczyć bramkarza Neru strzałem z rzutu wolnego. Trafił jednak w mur. Na odpowiedź ŁKS czekaliśmy kilkanaście minut. Piłki wkopniętej w pole karne przez Pawła Hajduczka nie potrafił żaden z łodzian skierować do siatki. Za to w 37 minucie o mało nie padł gol dla Neru. Nieporozumienie Konrada Przybylskiego ze stoperem ŁKS o mało nie zakończyło się utratą gola. Na szczęście dla gości, piłkę, zmierzającą do pustej bramki, wybił Szymon Salski. To były, tak naprawdę, jedyne godne uwagi sytuacje bramkowe w pierwszych 45 minutach.

Przez prawie pół godziny drugiej połowy niewiele ciekawego działo się na boisku. W końcu do głosu dochodzić zaczęli goście. W 73 minucie na strzał zdecydował się Dawid Sarafiński. Miał jednak pecha, bo piłka odbiła się od porzeczki. Trzy minuty później padł gol dla gości. Z rożnego dośrodkowywał w pole karne Paweł Hajduczek. Aleksander Ślęzak oszukał obrońców i strzałem głową pokonał bramkarza Neru.

Chwilę później mogło być 2:0 dla podopiecznych Wojciecha Robaszka. Mieli jednak goście pecha. Najpierw w poprzeczkę trafił Dawid Sarafiński, a potem jego "wyczyn" skopiował Paweł Hajduczek. Mylił się ten, kto sądził, że Ner przypuści w ostatnich minutach szturm na bramkę Konrada Przybylskiego. Nic takiego nie nastąpiło. Miejscowi niby atakowali, ale bez pomysłu i ich ataki obrona ŁKS rozbijała bez większego trudu. Goście wygrali to spotkanie zasłużenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki