Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Reginia-Zacharski: Wizyty gospodarskie często ocierają się o granice śmieszności

rozm. Piotr Brzózka
Jacek Reginia-Zacharski: Łódź jest raczej wdzięcznym terenem dla PO, ale nie bardzo sobie wyobrażam przełomowe decyzje, wielkie sypanie groszem publicznym
Jacek Reginia-Zacharski: Łódź jest raczej wdzięcznym terenem dla PO, ale nie bardzo sobie wyobrażam przełomowe decyzje, wielkie sypanie groszem publicznym Krzysztof Szymczak/archiwum Dziennika Łódzkiego
Rozmowa z dr. Jackiem Reginią-Zacharskim, politologiem z Uniwersytetu Łódzkiego.

Rząd przybywa do Łodzi na wyjazdowe posiedzenie, przed obradami ministrowie objeżdżają region, oglądają, doglądają i pokazują, że się interesują. Czy w trzy miesiące kampanii można nadrobić wizerunkowe straty z kilku lat?
Teoretycznie można sobie wyobrazić wizerunkowe nadrabianie w ostatnich 3 miesiącach, pytanie, co się robi w tym czasie. Na łódzkim podwórku trenowaliśmy już wizyty gospodarskie. Tu granica między skutecznością a śmiesznością jest bardzo cienka, dość łatwo popaść w śmieszność. Nie wiem, czy są już jakieś reakcje, ale podejrzewam, że będzie wielkie "ha ha" ze strony internautów. Wizyty gospodarskie po prostu trącą Bareją.

ZOBACZ: Posiedzenie rządu w Łodzi. Ministrowie zbiorą się w ŁSSE

No właśnie, czy człowiek w miarę inteligentny powinien podchodzić do takich wizyt z powagą? Tydzień temu pani premier mówiła o sprycie, który mają w rękach pracownice jednego z zakładów, w poniedziałek minister infrastruktury wizytuje skrzyżowanie budowanej autostrady A1 z przejściem dla zwierząt...
Nie ma uniwersalnej granicy śmieszności, ale każda tego typu sytuacja niesie z sobą ryzyko. Ja mam wrażenie, że kolejne wizyty pani premier w Polsce niektórzy zaczęli traktować jako codzienny serial komediowy. Jej wpadki werbalne są może mało istotne, ale wizerunkowo na pewno nie pomagają. Pani premier próbuje budować wizerunek osoby fachowej, więc wszelkie niezręczności temu nie pomagają. A właściwie przy każdej wizycie coś się dzieje. Choć też oczywiście nie można mówić, że to kompromitacja, jak przekonują niektórzy.

Uważa Pan, że pomysł z wyjazdowymi posiedzeniami rządu jest z natury głupi? A może to miałoby sens, gdyby tylko nie było podporządkowane logice wyborczej?
Tu dochodzimy do sedna problemu. Sam pomysł zły nie jest. Gdyby to była normalna praktyka, byłby to taki rotacyjny, merowiński sposób władania - bo Merowingowie (dynastia rządząca państwem Franków w V - VIII wieku - przyp. red.) nie posiadali stolicy, wszędzie byli u siebie. Wtedy by to nie raziło. Natomiast wszelkie intensyfikacje i nowe pomysły w tym okresie w oczywisty sposób są kojarzone z gorączką przedwyborczą. Dlatego efekt rozmienia się na drobne.

Może ta wizerunkowa dwuznaczność zostanie przyćmiona przez jakiś oszałamiający konkret? Jak Pan myśli, z czym rząd przyjeżdża na dzisiejsze posiedzenie do Łodzi?
Możemy się zastanawiać, co pani premier może nam dodatkowo obiecać, co robiłoby duże wrażenie. Łódź jest raczej wdzięcznym terenem dla PO, ale nie bardzo sobie wyobrażam przełomowe decyzje, wielkie sypanie groszem publicznym. Zresztą chyba nie czas na to. Skuteczność wszelkich posunięć w okresie wakacyjnym jest zmniejszona o połowę. Dlatego nie wykluczam, że ta wizyta to będzie bardzo dużo zadęcie i bardzo niewielki efekt.
Może tę nieszczęsną S14 rząd obieca bardziej konkretnie, niż rok temu? Rozmawiałem z minister infrastruktury, ona pytana, dlaczego S14 wciąż jest na liście rezerwowej programu budowy dróg, odpiera, że panuje niezrozumienie co do tego, czym jest lista rezerwowa i podstawowa. A S14 po prostu jest na "ścieżce realizacji" i jej budowa zacznie się w przyszłym roku.
To sprowadza się do tego, że coś trzeba mówić w sytuacjach trudnych.

Czyli bez przełomu?
Nie sądzę. Chyba że przełomem będzie jakaś duża śmieszność, ale to też nie byłby przełom, tylko raczej kontynuacja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki