Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Saryusz-Wolski: Na dziś to nie Sikorski będzie szefem dyplomacji UE

Sławomir Sowa
Jacek Saryusz-Wolski
Jacek Saryusz-Wolski Krzysztof Szymczak
Z Jackiem Saryusz-Wolskim, łódzkim deputowanym do Parlamentu Europejskiego, rozmawia Sławomir Sowa

Radosław Sikorski jest już oficjalnym kandydatem Polski na szefa unijnej dyplomacji. W kręgach europejskich bywa postrzegany jako "jastrząb". Czy w dobie konfliktu ukraińsko-rosyjskiego jest dobry klimat do jego wyboru?
Aby w ogóle mówić o realności kandydatury Radosława Sikorskiego na szefa unijnej dyplomacji, stanowisko to musiałoby być w zasięgu Europejskiej Partii Ludowej. Zasada jest bowiem taka, że najpierw dzieli się stanowiska między kluby polityczne, w tym przypadku między socjalistów i chadeków, a dopiero później między osoby. Gdyby to stanowisko w wyniku zawarcia konsensusu było do obsadzenia przez EPL, do której należy Platforma Obywatelska i PSL, to wtedy opcja z Radosławem Sikorskim byłaby możliwa. Na dzisiaj jednak wygląda na to, że stanowisko, o którym mówimy, będzie należało do socjalistów.

Więc nie ma żadnego znaczenia postrzeganie Włoszki Federiki Mogherini jako osoby sprzyjającej Rosji, a Radosława Sikorskiego jako twardego oponenta Rosji w rozgrywce z Ukrainą?
Niestety, nie. Najpierw to stanowisko musiałoby się znaleźć w zasięgu EPL. Wtedy dopiero można podjąć rozważania na temat kandydatów. Dlatego nie ma co porównywać Mogherini z Sikorskim. Ona może się zetrzeć z kandydatami, ale z obozu socjalistów. Niestety, w Polsce nie dostrzega się, że polityka europejska, podobnie jak polityka polska, rządzi się kryteriami politycznymi. Może być choćby najlepszy kandydat, ale co z tego, jeżeli nie pochodzi z koalicji rządzącej?

Ale czy stanowisko szefa unijnej dyplomacji aż tak się liczy? W Berlinie arbitrami w sprawie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego byli szefowie dyplomacji Francji i Niemiec. Nie było przedstawiciela Unii, a Radosława Sikorskiego zwyczajnie się pozbyto.
Rzeczywiście, do pewnego momentu uczestniczył w tym Radosław Sikorski, którego później już nie zaproszono. Ale proszę na te negocjacje spojrzeć nie w kategoriach narodowych, lecz barw politycznych. Szefami dyplomacji, uczestniczącymi w tych rozmowach, byli socjalista niemiecki i socjalista francuski. Gdyby niemiecki lub francuski minister spraw zagranicznych byli chadekami, my jako chadecja mielibyśmy przełożenie na udział w tych rozmowach i sądzę, że mogłoby się tam znaleźć miejsce dla Radosława Sikorskiego.

Wspomniał Pan, że stanowisko szefa unijnej dyplomacji na dziś należy do socjalistów. To się może jeszcze zmienić?
Na szczycie Unii Europejskiej byłem jedynym, który głośno mówił, że to stanowisko powinno przypaść chadecji. Na razie wszystko wskazuje na to, że przypadnie socjalistom, ale wszystko jest jeszcze możliwe.

Rozmawiał Sławomir Sowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki