Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak Andrzej Czeczot widział bulwiasty świat

Małgorzata Mijas
materiały dystrybutora
9 maja w wieku 79 lat zmarł autor "Edenu", jeden z najbardziej znanych karykaturzystów i rysowników w naszym kraju. Andrzej Czeczot reżyserował, szkicował, rysował, projektował plakaty, ilustracje do książek i ich okładki, tworzył scenografie teatralne. Cztery lata temu został uhonorowany Złotym Medalem "Zasłużony w kulturze Gloria Artis".

Od "Szpilki" do "Edenu"

Andrzej Czeczot urodził się w Krakowie w 1933 roku. Po ukończeniu studiów na kierunku grafika w katowickiej filii krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, objął stanowisko kierownika artystycznego Wydawnictwa "Śląsk". Współpracował z pismami "Szpilki", "Literatura", "Polska", "Student". Oczywiście rysował. Tworzył także scenografie teatralne. W czasach PRL był internowany.

- Jeżeli aresztuje się artystę, to coś znaczy. Poczułem się dowartościowany. Siedząc na "internie", po malowniczym doprowadzeniu z wyłamywaniem drzwi i pędzeniem boso po śniegu, poczułem, że mam już dość tej ponurej grotechy. Ani kpić, ani oswoić - wspominał tamte czasy.

Mówił, że chciał się uwolnić od polityki, satyry, konieczności rysowania śmiesznych obrazków, po których niewiele zostawało. Pewnie dlatego wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie spędził 15 lat swojego życia. Na nowej ziemi zaczynał od współpracy z nowojorskim "Nowym Dziennikiem", ale nie był z niej zadowolony. W końcu jego rysunki doceniły i publikowały takie tytuły jak "The New Yorker", "New York Times", czy "Wall Street Journal". Ten pierwszy trzy razy umieścił je na swojej okładce.

Ale w 1996 roku wrócił do Polski. Do Łodzi. Tutaj rozpoczął swoją wielką przygodę z filmem animowanym pt. "Eden". Praca nad nim trwała aż 6 lat. Ale opłacało się. Film zdobył Nagrodę Jury podczas Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni oraz nagrodę w kategorii animacja w 2003 roku, podczas Lata Filmów w Kazimierzu Dolnym, ubiegał się także o nominację do Oscara w kategorii najlepszy film animowany.

Sześć lat w Łodzi

"Eden" to historia Youzecka, który wędruje przez niebo i piekło, jak Dante w "Boskiej Komedii". Na swej drodze bohater spotyka Jerzego Waszyngtona, Salvadora Dalego, Prometeusza, Elvisa Presleya, Billa Clintona i Monikę Lewinsky, a nawet orkiestrę z Titanica. Wszystko, co dzieje się w "Edenie" przyprawione jest humorem tak charakterystycznym dla Andrzeja Czeczota, który był scenarzystą, reżyserem i autorem opracowania plastycznego filmu. Kreska jest jakby niedbała, ale mocna i pewna, dodaje postaciom charakteru.

- Praca nad tym filmem nie przypominała zachodnich produkcji. W trakcie pisania scenopisu już zaczęły się zdjęcia i wciąż mnie poganiali. Coś wymyślałem, część wyrzucałem i przez cały czas dyskutowaliśmy. I tak powstawała ta dziwna materia. Dziwna, bo dla mnie zupełnie nowa. Podstawowa trudność, jaką miałem, to było za dużo pomysłów. Chciałem uniknąć satyry, odnośników do rzeczywistości, tego czego szukają krytycy. Pracowaliśmy w malutkiej manufakturze, na stałe około 50 osób. W trakcie produkcji przeżyliśmy włamanie do studia. W środku były tysiące rysunków, wszystko poukładane ujęciami. Poskładanie tego zabrało kilka tygodni - wspominał artysta.

"Eden" trwa 85 minut. Nie jest filmem dla dzieci, nie ma w nim dialogów, powstawał na celuloidowej taśmie. Wszystko to także dziś decyduje o jego wyjątkowości. Na jedną sekundę filmu przypada w nim średnio około 30 rysunków. Ale jak wspominał producent filmu, czasami było ich znacznie więcej.

- Scena Nocy Walpurgii przejdzie do historii kina. Z punktu widzenia trudności stopnia animacji jest zabójcza. Ponad 80 rysunków na sekundę. Obraz wypełniony ruchem. Każda postać, która jest w tej scenie żyje i ma swoją filozofię ruchu. W jego klasycznych, ręcznych filmach jest ruch w pierwszym, drugim i czasem w trzecim planie. U nas jest siedem planów i w każdym wszystko żyje - mówił o procesie powstawania "Edenu" producent, Tomasz Filipczak.

Wszystkich rysunków w filmie było kilkaset tysięcy. Legenda głosi, że twórcy podczas pracy nad produkcją pożyczyli nawet od studia Se-Ma-For specjalny stół do animacji... Muzykę do produkcji skomponował Michał Urbaniak, a głosu użyczyła Urszula Dudziak. "Eden" powstawał w Studiu Europa, w naszym mieście, w tym samym roku, co debiut Piotra Trzaskalskiego "Edi". Żaden z filmów nie otrzymał nominacji do Oscara, choć obydwa miały szansę i wielki apetyt na nagrodę.

- "Eden" ma kilka warstw. Część widzów może bawić się tropieniem odniesień do historii kultury i sztuki. Innych zainteresuje być może warstwa przygodowa, ciesząca oczy ruchem i humorem pewnych sytuacji. Te warstwy wzajemnie się przeplatają. W każdym razie nie polecam szczególnie dociekać, dlaczego pewne postaci pojawiają się w jednym miejscu a w innym ich nie ma. "Eden" nie rządzi się zupełnie logiką czasu i logiką rzeczywistości opowiadanej - mówił Andrzej Czeczot, o dziele swego życia.

Charakter kreski

Ale nie był to jedyny romans rysownika z kinematografią. W 1976 roku stworzył "Gody", wyprodukowane przez Studio Filmów Animowanych w Bielsku-Białej, czy "Makatki" w 1979 roku. Seria przyniosła mu nagrodę Srebrnego Lajkonika na Festiwalu Filmów Krótkometrażowych w Krakowie. Debiutował filmem animowanym "Kierdel" w 1973 roku.

Kiedyś powiedział, że forma jego rysunków odpowiada jego koncepcji estetycznej.

- Tak widzę świat, który nie składa się z kryształów i linii prostych. Wszystko, co żyje, jest bulwiaste, kłębiące się. Dla mnie każdy człowiek jest bulwą, mniej lub bardziej piękną, ale bulwą, rośliną. Zacząłem tak rysować pod koniec lat 60., kiedy ilustrowałem "Szwejka", a potem jeszcze innych czeskich pisarzy. To wtedy właśnie znalazłem własną formułę plastyczną, wszystko się jakoś wyklarowało i poszedłem tym tropem - mówił.

Mówił, że kobiety z jego rysunków są prawdziwe, nie akademickie, wystudiowane, ale takie, jak stworzyła je natura w rzeczywistości. Często szokował i drażnił swoją odważną kreską i wizją otaczającego świata. Tłumaczył to tak:

- Gdy mnie coś złości, śmieszy lub zadziwia, wtedy reaguję. No i reagują ci "dotknięci", bo naruszam jakieś "wartości" lub ich samych.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki