Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak na narty, to na Henryków?

Monika Pawlak
Amatorzy narciarstwa muszą sobie radzić sami, tak jak chłopcy, którzy zbudowali sobie skocznię na Rudzkiej Górze
Amatorzy narciarstwa muszą sobie radzić sami, tak jak chłopcy, którzy zbudowali sobie skocznię na Rudzkiej Górze fot. Krzysztof Szymczak
Tej zimy łodzianie będą mieli do wyboru: sześć ślizgawek pod gołym niebem, dwie pod dachem, Rudzką Górę z torem saneczkowym i kilka mniejszych pagórków w sam raz dla dzieciaków uwielbiających sanki. Ale za niespełna dwa lata zamiast na zgierską Malinkę łodzianie pojadą bliżej, bo na Henryków, gdzie ma czekać na nich... 370-metrowy stok narciarski.

Wizja stoku narciarskiego w Łodzi brzmi nieprawdopodobnie, ale ma realne kształty. Góra ma być usypana z ziemi wykopanej podczas budowy podziemnego dworca PKP Łódź Fabryczna. Wiadomo, że będzie miała 120 metrów wysokości i 200 metrów średnicy. Według zapewnień urzędników magistratu stok ma być gotowy jesienią 2011 r.

Łódzki stok narciarski będzie usypany dokładnie między ulicami Henrykowską, Kosodrzewiny i Lawinową. Wierzchołek stoku ma sięgać 370 metrów nad poziomem morza, bo teren na którym zostanie usypany jest położony na wysokości 250 m n.p.m. Wszystko wskazuje zatem na to, że będzie to najwyższe wzniesienie w Łodzi. Dla porównania szczyt Rudzkiej Góry wznosi się na 230 m n.p.m, a Góry Kamieńsk - 386 m n. p. m. Jak obliczyli fachowcy, stok będzie usypany z 4,5 mln metrów sześciennych ziemi wydobytej podczas budowy dworca Fabrycznego, ale to nie koniec. Kolejne półtora miliona metrów sześciennych ziemi może być dosypane, a będzie pochodzi z dalszych prac przy rewitalizacji okolic EC 1, czyli budowy Nowego Centrum Łodzi. Transport ziemi na stok będzie się odbywał koleją, bo jak mówił Marek Faber, zastępca oddziału regionalnego PKP PLK SA, transport samochodowy całkowicie zablokowałby miasto. Dlaczego? Jak policzono do przewiezienia takiej ilości ziemi potrzeba 300 tysięcy ciężarówek o ładowności 25 ton każda, co oznaczałoby, że dziennie łódzkimi ulicami musiałoby jechać... tysiąc ciężarówek.

O sposobie zagospodarowaniu stoku i jego najbliższego otoczenia zdecydują wyniki konkursu. Można się spodziewać, że będzie na niej wyciąg, być może także sztuczne naśnieżanie. Co prawda władze Łodzi zapowiadały całoroczną atrakcję narciarską, czyli przykrycie góry igielitem, ale to raczej pieśń przyszłości. Jest także plan, by po sezonie zimowym góra służyła miłośnikom kolarstwa górskiego, co pozwoliłoby stok maksymalnie wykorzystać.

W planach jest także budowa kolejnego krytego lodowiska w Łodzi. Tutaj prace są już znacznie bardziej zaawansowane, jest projekt budowlany, lokalizacja, brakuje tylko środków w budżecie miasta na przyszły rok. Nowe lodowisko ma stanąć obok pływalni Wody Raj na Teofilowie, koszt inwestycji jest szacowany na 70 -80 mln zł. O budowie tego lodowiska mówi się w mieście od prawie sześciu lat. Jak twierdzi Iwona Bartosik w 2003 r. kosztowałoby 10 mln zł.

- Decyzją władz Łodzi inwestycja nie została zrealizowana, a szkoda - mówi Iwona Bartosik. - Będziemy z radnymi z komisji sportu zabiegać, by jednak znalazły się pieniądze. Mieszkańcy potrzebują takiego lodowiska, dwie kryte ślizgawki to stanowczo za mało.

W Łodzi są dwa kryte lodowiska - na Retkini i w Bombonierce, oba w sezonie oblegane. Zwłaszcza, że czas na lodzie trzeba w miarę sprawiedliwie dzielić między młodych łyżwiarzy figurowych, hokeistów i amatorów ślizgawek. Dla tych ostatnich Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji kupił pięć rozkładanych lodowisk. W tym roku staną przy pływalni Wodny Raj, Widzewskiej Górce, Stawach Jana, Zarzewiance i na studenckim osiedlu Lumumbowo.
- Staramy się rozstawiać lodowiska tak, by w każdej dzielnicy mieszkańcy mieli zapewnioną atrakcję - mówi Dariusz Gałązka, dyrektor MOSiR. - Rok temu mieliśmy lodowisko na Starym Rynku, ale Manufaktura ma ślizgawkę, więc teraz rozstawimy ślizgawkę na Lumumby. Myślę, że studenci chętnie odpoczną od nauki jeżdżąc na łyżwach.

Przenośne lodowiska okazały się prawdziwym hitem. Poprzedniej zimy skorzystało z nich ponad 52 tysiące łodzian, czyli o 14 proc. więcej niż w sezonie 2007/2008. Najwięcej, bo prawie 11 tys. amatorów łyżwiarstwa, bawiło się na Starym Rynku, prawie 10 tys. - na Stawach Jana. Oczywiście największym powodzeniem ślizgawki cieszyły się w czasie szkolnych ferii zimowych, ale w czasie roku szkolnego też nie stały puste, tyle, że zapełniały się popołudniami. Skoro łódzka młodzież tak lubi łyżwy to może warto zainwestować w kolejne składane ślizgawki?

- Z naszych szacunków wynika, że nie ma takiej potrzeby - twierdzi dyrektor Gałązka.

Z zimowych atrakcji w Łodzi jest jeszcze Rudzka Góra z torem saneczkowym. Chętnych nie brakuje, szczególnie w weekendy i ferie zimowe. Ci, którzy próbowali, twierdzą, że świetna rozrywka i rekreacja. Na sankach oczywiście jeździ się w Łodzi niemal z każdej górki czy pagórka, ale to zabawa tylko dla dzieci.

A narciarze? Póki co muszą się zadowolić stokiem w zgierskiej Malince. Niektórzy narzekają, że to górka, nie stok narciarski, ale każdej zimy zjawiają się tam tłumy wielbicieli białego szaleństwa. Jest sztucznie naśnieżany, działa wyciąg, a obok funkcjonują wypożyczalnie sprzętu. I można szusować do późnych godzin wieczornych, bo Malinka jest oświetlona.

Łódzcy narciarze chętnie jeżdżą także pod Bechatów szusować na Górze Kamieńsk. Tam czekają na nich trzy wyciągi, stok jest sztucznie naśnieżany, a oferuje trasy dla narciarzy i snowboardzistów. Na miejscu jest także wypożyczalnia sprzętu, serwis, działa także szkółka narciarska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki