Prawdopodobnie próba inwigilacji dziennikarzy miała znaczenie marginalne dla dramatycznej decyzji pułkownika. Ważne było to, że był zaangażowany w śledztwo w sprawie rozkradania mienia wojskowego na dużą skalę. Dlatego dostał w skórę. Żyjemy w państwie mafijnym? - takie pytanie zadaje coraz więcej Polaków. Niewyjaśnione samobójstwa, w tym Andrzeja Leppera - nasilają tego typu spekulacje.
Ale chcę zwrócić uwagę na incydent marginalny. Kiedy dziennikarze usłyszeli huk wystrzału, wrócili na salę, z której wcześniej wyprosił ich prokurator. Łukasz Cieśla z "Głosu Wielkopolskiego": - Zobaczyłem, że za biurkiem leży prokurator, że ma zakrwawioną głowę. Próbowałem mu pomóc i prosiłem o pomoc operatorów kamer, ale oni tylko filmowali.
Zanim dobrze wyobraziłem sobie operatorów stojących za kamerami, podczas gdy z drugiej strony człowiek potrzebuje pomocy, przypomniała mi się powieść "Fotograf". Lata temu napisał ją Pierre Boulle, autor głośnej powieści "Most na rzecze Kwai". Powieść przeciętna, ale w świetle tego, co powiedział Cieśla, prorocza. Boulle pokazał w niej fotoreportera, który opętany pasją zawodową traci elementarne odruchy ludzkie.
Ja wiem. Kalkulując na zimno, kamerzyści postąpili profesjonalnie. Przecież trzeba być fachowcem, żeby skutecznie pomóc człowiekowi z dziurą w głowie. A jak Państwo sądzą?
Jerzy Witaszczyk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?