O planowanych cięciach dowiedzieliśmy się z kilku źródeł. W środę z naszą redakcją skontaktowało się kilku łódzkich dyrektorów oraz jeden ze związkowców. Jak wyjaśnili, wiosna to czas przygotowania tzw. organizacji pracy przed nowym rokiem szkolnym. 31 marca zaskoczyło ich pismo w Wydziału Edukacji UMŁ zawierające nowe wytyczne dla takiego planowania. Urzędnicy m.in. zaostrzyli normy dotyczące powierzchni do sprzątania, które przekładają się na etaty dla niepedagogicznych w danej szkole.
Cięcia w zatrudnieniu niepedagogicznych. Jaka będzie skala zwolnień?
„Obecnie mam 12 etatów niepedagogicznych: łącznie dla obsługi i administracji. W nowym roku szkolnym, zgodnie z nowymi wytycznymi, ma ich być sześć!” – alarmuje dyrektor jednej z podstawówek. Twierdzi też, że od września zabraknie przed nią „pana stopka”, czuwającego nad dziećmi, które przechodzą przez pasy – także za sprawą nowych wytycznych.
Inny z dyrektorów wyliczył, że nowe wytyczne przyniosą, w przypadku jego podstawówki, redukcję etatów o ok. 30 proc.
Stwierdzenia dyrektorów – te bardziej pesymistyczne – uważa za dobrze wyliczone Wiesław Łukawski, przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” Pracowników Oświaty Łódź-Górna, Widzew.
„Z czterech tysięcy niepedagogicznych zostanie dwa tysiące. Moim zdaniem, Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi, dąży do zastąpienia etatów tej grupy zawodowej zewnętrznymi firmami cateringowymi oraz sprzątającymi” – twierdzi Wiesław Łukawski.
Z informacji dyrektorów szkół wynika, iż zaalarmowane są również inne struktury związkowe, zaś sami dyrektorzy, na razie, szykują się do wystąpienia z pismem protestacyjnym do władz Łodzi.
Cięcia w łódzkich szkołach. Komentarz urzędników
W środowe popołudnie otrzymaliśmy komentarz z biura prasowego UMŁ. Urzędnicy zwracają uwagę na zbyt niską subwencję na łódzką oświatę od rządu, podają też dużo niższą skalę cięć, niż miałoby to wynikać z obliczeń dyrektorów i związkowców. Ponadto magistrat twierdzi, iż Wrocław radzi sobie z podobną liczbą uczniów w szkołach mając półtora tysiąca etatów dla niepedagogicznych mniej. Jednak dyrektorzy, którzy kontaktowali się z naszą redakcją, nie ufają tym porównaniom i zamierzają zbadać sprawę we Wrocławiu.
Poniżej komentarz z UMŁ przytaczany bez skrótów i redakcyjnych poprawek:
„Polityka rządu PiS dotkliwie uderza w samorządy, które w czasie pandemii borykają się z problemem spadających dochodów i odczuwają to szczególnie mocno. Najlepszym przykładem jest edukacja: od lat subwencja jest niedoszacowana, łódzki samorząd rocznie dokłada ponad 500 mln zł do wydatków oświatowych, w efekcie tylko w latach 2017 - 2020 Łódź dopłaciła do edukacji z własnego budżetu ponad 2 miliardy złotych, dokładnie: 2 066 900 000 zł.
Mimo licznych monitów, skarg i pism ani rząd ani MEN nie reagują przez co samorząd zmuszony jest podejmować trudne decyzje. Taką jest konieczna - dla dalszego funkcjonowania całego systemu edukacji - redukcja etatów pracowników niepedagogicznych. Dotyczy one około 12 procent etatów, a konkretna liczba zależy od placówki i jej specyfiki. Zmniejszenia liczby etatów nie dotyczą przedszkoli, nie ulegnie też zmianie liczba etatów pedagogiczne w szkołach.
Obecnie liczba etatów w tej grupie zawodowej wynosi 4 250, dla porównania we Wrocławiu jest w tej grupie o 1500 etatów mniej. A liczba uczniów we Wrocławiu jest porównywalna z Łodzią.
Chodzi o redukcję etatów, a nie zwolnienia pracowników - to dyrektor szkoły jest gospodarzem i finalnie będzie decydował czy zwolni kilku pracowników czy zmniejszy wymiar zatrudnienia z całego etatu do części pozostawiając obecną liczbę pracowników.”
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?