Wojna a rynek pracy
W Łodzi i województwie łódzkim znów przybyło osób, które formalnie są bez pracy. Nie jest to jednak znaczący wzrost. Na nasz rynek pracy coraz większy wpływ wywiera wojna na Ukrainie, która - jeśli potrwa dłużej - może sprawić, że zabraknie pracowników sezonowych z tego kraju.
Pod koniec stycznia w województwie łódzkim bez pracy formalnie było 62,8 tys. osób, a miesiąc wcześniej w urzędach pracy zarejestrowanych było 1,9 tys. osób mniej.
Czytaj dalej
Wojna a rynek pracy
Stopa bezrobocia w tym czasie wzrosła z poziomu 5,6 proc. do 5,8 proc. W samej Łodzi pod koniec grudnia bez pracy formalnie było 20,3 tys. osób, a miesiąc później 20,7 tys.
- Nie jest to wyjątkowa sytuacja, bezrobocie rejestrowane z reguły rośnie w miesiącach zimowych - mówi Piotr Bors, dyrektor Departamentu Pracy, Edukacji i Kultury Urzędu Miasta Łodzi. - W Łodzi mamy do czynienia z bezrobociem o charakterze socjalnym, w czasie pandemii rejestrują się osoby, które nie pracowały od lat i nie były zainteresowane ubezpieczeniem zdrowotnym. Pandemia uświadomiła im, że warto je jednak mieć.
Czytaj dalej
Wojna a rynek pracy
Piotr Bors jest w kontakcie z właścicielami i szefami firm z Łodzi. Twierdzi, że Ukraińcy nie porzucają na dużą skalę pracy w firmach produkcyjnych, by wrócić do ojczyzny i walczyć, dzieje się tak natomiast na budowach.
- Do Łodzi przyjeżdżają natomiast osoby, które nie są migrantami ekonomicznymi, tylko uchodźcami wojennymi - zaznacza Piotr Bors. - Większość z nich deklaruje, że nie planuje u nas pozostać, tylko chce wrócić do domu po zakończeniu wojny.
Prof. Piotr Krajewski z Katedry Makroekonomii Uniwersytetu Łódzkiego podkreśla, że mamy do czynienia z bezprecedensową sytuacją nie tylko na rynku pracy, ale i społeczną, humanitarną. Wskazuje na tragedię narodu ukraińskiego.
Czytaj dalej
Wojna a rynek pracy
- Część Ukraińców rzeczywiście wróciła do kraju, do nas przybywają natomiast kobiety z małymi dziećmi - mówi prof. Krajewski. - Nie musi to wcale oznaczać, że zupełnie zabraknie rąk do pracy. Wydaje się, że wiele mam z Ukrainy będzie próbowało pogodzić pracę z wychowywaniem dzieci, nawet częściej niż robią to Polki. Dla dzieci uchodźców wojennych są bowiem szykowane miejsca w przedszkolach, a to także pozwoli tym mamom na podjęcie pracy. Nie zastąpią mężczyzn na budowach, ale mogą znaleźć zajecie w handlu, opiece nad dziećmi czy starszymi osobami.
Czytaj dalej