W 2020 roku w przewidywaniu przyszłości mylili się niemal wszyscy: polscy politycy, szwedzcy epidemiolodzy, jasnowidz z Człuchowa, drobni przedsiębiorcy i zwykli obywatele. Czy w tej sytuacji jesteśmy w stanie przewidzieć jaki będzie rok 2021? A może los znów bardzo nas zaskoczy?
CZYTAJ DALEJ>>>
Rok temu o północy staliśmy w oknach i na balkonach obserwując kolorowe fajerwerki pojawiające się nad Łodzią. Przy uściskach, szampanie i pocałunkach życzyliśmy sobie szczęśliwego roku 2020. Byliśmy pewni, że będzie on o wiele lepszy od poprzedniego. Czas pokazał, jak bardzo się myliliśmy. Nie tylko zresztą my.
Przejrzenie dziś prognoz i przepowiedni na rok 2020 jest szokujące jak czytanie założeń Planu Piętnastoletniego dla Polski opracowanego w 1938 roku przez ministra Eugeniusza Kwiatkowskiego: wizje były dobre, ale nic się z nich nie sprawdziło.
CZYTAJ DALEJ>>>
Spektakularną wpadkę zaliczył w swojej wizji na rok 2020 słynny jasnowidz z Człuchowa. Nie pojawił się w niej nawet cień epidemii. Jedynie przekazaną przez niego wizję „czegoś w rodzaju rewolucji” i rozdawania żywności można od dużej biedy połączyć z kryzysem w USA, ale trzeba się bardzo wysilić. Kiepsko szło też przewidzenie epidemii wróżkom, tarocistkom i innym ezoterykom. Można się jednak było tego spodziewać.
Gorzej, że mylili się też specjaliści. Pod koniec stycznia ówczesny minister zdrowia Łukasz Szumowski przyjechał do Łodzi i na konferencji prasowej uspokajał dziennikarzy, że koronawirus ma śmiertelność zbliżoną do grypy. Trafniej minister przewidział rozwój epidemii. Był pewien, że wirus do Polski dotrze. I tu akurat niestety miał rację.
Inni politycy opowiadali rzeczy jeszcze dalsze od prawdy. W lipcu premier Mateusz Morawiecki publicznie cieszył się, że społeczeństwo coraz mniej boi się koronawirusa. „Bo on jest już w odwrocie” - przekonywał premier. Szybko jednak zmienił zdanie. Kilka dni temu straszył, że grozi nam trzecia, najgroźniejsza do tej pory fala koronawirusa. Trzeba mieć jednak nadzieję, że i tym razem się pomyli.
CZYTAJ DALEJ>>>