W tym roku w Łodzi zostały już zarejestrowane: dwa ferrari, sześć lexusów, sześć porsche i dziesięć jaguarów. W łódzkim salonie Mercedesa jest już spora lista chętnych na nowego mercedesa klasy S za nie mniej niż 320 tysięcy złotych. Jego premiera odbędzie się dopiero w wakacje. Najdroższe auto, kupione w salonie przez mieszkańca Łodzi, to Range Rover za prawie 800 tys. zł. Mimo kryzysu, luksusowe auta sprzedają się świetnie.
- W czasie kryzysu bogaci robią się coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi. Dlatego przed salonami luksusowych samochodów tworzą się kolejki - mówi Piotr Kuczyński, główny ekonomista Domu Inwestycyjnego Xelion. - W ubiegłym roku salony samochodowe odnotowały rekordową sprzedaż jaguarów, maybachów i innych luksusowych aut.
W Łodzi od sierpnia 2004 roku do 25 kwietnia 2013 roku zarejestrowano jedenaście lamborghini oraz trzy bentleye.
Piotr Misztal, łódzki biznesmen, który w swoim garażu ma bentleya, ferrarii, maybacha i jeepa, za dwa tygodnie wybiera się do Warszawy, żeby obejrzeć nowe auto, które będzie połączeniem bmw z rolls-royce'em.
- To samochód na zamówienie. Zamówiłem go bez oglądania. To będzie pierwsze takie auto w Polsce - chwali się Misztal. Ale nie chce zdradzić, ile za takie cacko zapłacił.
Detektyw Krzysztof Rutkowski ma w garażu porsche 007, bmw cabrio 650, eleganckie bmw 740, hummera h1 oraz opla insignię. Latem najchętniej wybiera bmw 650 cabrio.
Z łódzką rejestracją świat przemierza ponad tysiąc nowych i używanych aut luksusowych marek, które kosztowały od 200 tysięcy do ponad miliona złotych. To ponad sto land roverów i jaguarów, prawie pół setki superluksusowych bmw i niemal tyle samo audi, infiniti oraz co najmniej 30 porsche, około 10 mercedesów za prawie 500 tys. zł i kilkanaście samochodów, wartych prawdziwą fortunę. Wśród nich jest warte milion złotych czerwone ferrari california spider, range rover za 800 tys. zł, czarny aston martin z pięciolitrowym silnikiem, rozwijającym moc 426 KM, za 700 tys. zł. Takich samochodów w Polsce sprzedaje się 10-15 w roku.
Zamiłowanie do dobrych samochodów potrafi zrozumieć ksiądz Michał Misiak z Łodzi.
- Na Dzikim Zachodzie mężczyzna miał swojego mustanga, teraz ma samochód. I też się do niego przywiązuje - ocenia duszpasterz młodzieży, który jednak zamienił subaru na rower.
Współpr. M. Maciejczyk, M. Witkowska
CZYTAJ WIĘCEJ W CZWARTKOWYM MAGAZYNIE DZIENNIKA ŁÓDZKIEGO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?