Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Raczyński: Pendolino nie dla łodzian. Ale ponoć Łódź nie straci

Marcin Darda
Jan Raczyński
Jan Raczyński Krzysztof Szymczak
Z dr. Janem Raczyńskim, prezesem łódzkiego Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Komunikacji, rozmawia Marcin Darda.

Wrzawa wokół pociągu Pendolino przypomina tę z dreamlinerem. LOT upada, a są tacy, którzy alarmują, że pendolino jest tak drogie w eksploatacji, że za drogie.
"Drogie" to jest pojęcie względne. Pendolino będzie służyć do obsługi najszybszych relacji w Polsce, czyli z Warszawy do Katowic i Krakowa, a także do Gdańska. Będzie jeździło na liniach o prędkości maksymalnej do 200 km/godz., a z czasem nawet więcej. Czas podróży znacznie się skróci, a to, co jeździ szybciej, w skali doby czy miesiąca pokonuje więcej kilometrów. Wniosek jest z tego taki, że koszty eksploatacji w przeliczeniu na kilometr będą niższe albo niewiele wyższe niż klasycznego taboru. Pociągi te pojadą na liniach, na których już dziś pasażer za bilet płaci sporo. Ów pasażer otrzyma komfort nieporównywalnie wyższy w stosunku do obecnego i do tego krótszy czas przejazdu. Bilet będzie więc kosztowny, ale czy drogi?

Wierzy Pan, że pendolino za jakiś czas podniesie notowania spółki Intercity?
To jest jeden z celów sprowadzenia tych pociągów. Zawsze było tak w branży kolejowej, że wprowadzenie nowej jakości, np. nowego taboru, nobilitowało kolej. W tym przypadku przedsiębiorstwo zyska lepszy, nowoczesny wizerunek, a to - wraz z modernizacjami i zakupami nowego taboru na inne linie - powinno wpływać na poprawę wyników finansowych.

Znakiem rozpoznawczym tych pociągów jest tzw. wychylne pudło, którego polskie pendolino nie ma. A skoro nie ma, to - jak chcą niektórzy - można było kupić coś tańszego w podobnej klasie.
Specyfikacja przetargu, która była wiele lat temu ogłoszona, nie przewidywała wychylnego pudła. Uznano bowiem wtedy, że skrócenie czasu przejazdu na tych trasach, które pociąg ma pokonywać, będzie dzięki niemu niewielkie i korzyści w stosunku do kosztów uzasadnione nie będą. Potem owo pudło jeszcze raz analizowano i wyliczenia ekonomiczne wykazały małą opłacalność wychylnej wersji. Specyfikacja zakładała, że chcemy w Polsce pociąg osiągający 220 - 230 km/godz. Na taką prędkość Centralna Magistrala Kolejowa nie potrzebuje specjalnego taboru z "wychylnym pudłem", bo tam można jeździć i bez tego co najmniej 250 km/godz. Koszt taboru wynika z prędkości maksymalnej, która miała wynosić: początkowo 220 - 230 km/godz., a z czasem 250 km/godz., bo taką ofertę zgłosił jedyny oferent. Tabor kupuje się na 30 - 35 lat, a zwiększenie prędkości pociągu podczas eksploatacji możliwe już nie jest, więc tabor ten kupujemy z myślą o przyszłości. Kolejne odcinki linii kolejowych będą modernizowane "pod pendolino". Można było kupić tańszy tabor konwencjonalny o prędkości 160 km/godz., tylko po co? Modernizować linię pod taką prędkość maksymalną? To byłoby błędne koło: nie ma taboru, więc nie ma potrzeby modernizacji, a nie ma potrzeby modernizacji, bo nie ma taboru. Trzeba było to błędne koło przerwać.

Jak długo będziemy dochodzić do prędkości 250 km/godz.? Dziś po naszych najlepszych liniach pociągi jadą maksymalnie 180 km/godz..
Pendolino jest przeznaczone właśnie na linię do Krakowa i Katowic przez Centralną Magistralę Kolejową. W przyszłym roku ta linia pozwoli na osiąganie prędkości do 200 km/godz.. Inne linie będą sukcesywnie modernizowane.

Jest szansa, że pendolino obsłuży Łódź? Trójka łódzkich radnych napisała apel z takim postulatem do prezesa Intercity oraz ministra transportu. Przypominają, że to właśnie linia Łódź - Warszawa jest najbardziej rentowna w kraju. I nad morze łodzianie jechaliby sporo krócej...
Można taką opcję rozważyć, ale najkrótsza linia z Łodzi do Trójmiasta wiedzie przez Toruń i Bydgoszcz z pominięciem Warszawy. Dla tej trasy ma być kupiony nowy tabor, a procedura przetargowa w PKP Intercity właśnie trwa. Chodzi o 40 pociągów, przystosowanych do prędkości maksymalnej 160 km/godz. Część tych pociągów będzie kursowała z Katowic przez Łódź do Trójmiasta, a po modernizacji czasy przejazdów będą krótsze, bo ta trasa jest krótsza niż przez Warszawę. Pociągi z tego zamówienia pojadą też z Łodzi do Krakowa i Wrocławia najkrótszymi trasami. I choć nie będą one tak szybkie jak pendolino, to będą podobnie wyglądać, a standard mają o wiele wyższy niż obecny tabor. Prezes Intercity mówi nawet, że to będzie pendolino II. Łódź zatem nie będzie stratna.

Rozmawiał Marcin Darda

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jan Raczyński: Pendolino nie dla łodzian. Ale ponoć Łódź nie straci - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki