Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janas: byłem bezrobotny, dostałem propozycję, więc ją przyjąłem

Redakcja
Paweł Janas szkoleniowiec GKS Bełchatów
Paweł Janas szkoleniowiec GKS Bełchatów (archiwum)
Z Pawłem Janasem, trenerem PGE GKS Bełchatów, rozmawia Paweł Hochstim.

Jeszcze kilka tygodni temu na hasło: Janas w Bełchatowie, wszyscy pomyśleliby, że to niemożliwe, bo jest za drogi, a poza tym w niejasnych okolicznościach odszedł z GKS. A tymczasem...
Paweł Janas: Nie tak dawno zadzwonił do mnie Marcin Szymczyk i umówiliśmy się na spotkanie. Szczerze powiem, że szybko się dogadaliśmy. Mam nadzieję, że współpraca będzie się dobrze układała, bo już dwa i pół roku temu tak było.

Mówił Pan wprost, gdy zimą 2009 roku odchodził z Bełchatowa, że klub nie gwarantuje utrzymania zespołu, który może walczyć o czołowe miejsca w lidze. Czy powrót do Bełchatowa oznacza, że teraz jest taka gwarancja?
Wtedy z tego zespołu odchodziło wielu ludzi, m.in. Łukasz Garguła i Tomasz Jarzębowski. Wówczas były stawiane wysokie cele, a wydawało się, że zespół się rozpadnie. Teraz też będą jakieś cele, ale najważniejsze jest dla mnie, że wiem, w jakim składzie. Na razie nikt z Bełchatowa nie odchodzi, a mam obietnicę prezesa, że odejdą tylko ci, z których my zrezygnujemy. To jest inna sytuacja niż wtedy.

Ale gdy prezes na konferencji powiedział, że zespół ma walczyć o wysokie cele, to wydawało mi się, że jakoś dziwnie się Pan skrzywił.
Bo prezes mnie zaskoczył, ale spokojnie - zawsze trzeba grać o wysokie cele. My też jesteśmy ambitni i stawiamy sobie poważne zadania.

Czym Pana przekonał prezes GKS do powrotu do Bełchatowa?
Dobrym słowem przede wszystkim. A poza tym byłem bezrobotny i dostałem propozycję, więc ją przyjąłem. Trzy razy się spotkaliśmy i oto jestem. Niby mówi się, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ale wielu trenerów wraca do tych samych klubów. Niektórzy nawet, jak trener Piechniczek, wracali do reprezentacji.

Odejdą tylko ci, na których Pan się zgodzi? No to pierwszy strzał - Dawid Nowak.
Rozmawiałem z Dawidem i mówił, że nigdzie się nie wybiera. Dzwoniłem do niego, bo w sobotę wziął ślub, więc chciałem mu złożyć życzenia, a w prezencie dać jeszcze dwa dni wolnego. Powiedział mi, że chce zostać w Bełchatowie.

Dzisiaj chyba jest Pan zadowolony z tego, że rok temu nie udało się Panu wyrwać Nowaka z Bełchatowa do Polonii?
Oj, od razu wyrwać... Przecież wszystko było dogadane, a gdy ja przyszedłem do Polonii, to Nowak już miał podpisany kontrakt.

Ale pamiętam, jak Pan przyjeżdżał do Bełchatowa i próbował nakłonić Dawida, by jednak nie rozwiązywał umowy z Polonią.
Tak było, ale Dawid nie chciał. Bardzo dobrze, że został, bo teraz będę go miał do dyspozycji. A to fajny chłopak i dobry piłkarz. Mam nadzieję, że nie będą się go trzymały kontuzje.

A Mateusz Cetnarski? Otwarcie przyznaje, że chce odejść.
Jeszcze z Mateuszem nie rozmawiałem, ale myślę, że spokojnie usiądziemy w najbliższych dniach i sprawę wyjaśnimy. Na razie musiałem zająć się przedłużeniem licencji trenerskiej w Warszawie, bo mi się skończyła.

Może Pan liczyć na wzmocnienia GKS?
Liczyć mogę na dużo, a co z tego wyjdzie? Rozmawialiśmy na razie ogólnie o zespole i w najbliższych dniach ustalimy, na które pozycje będziemy potrzebowali zawodników. I będziemy szukać, a prezes obiecał, że postara się wszystko załatwić.

A właśnie - znów ma Pan umowę o pracę z trzymiesięcznym terminem wypowiedzenia czy profesjonalny kontrakt?
Kontrakt na rok, ale w każdej sprawie możemy się dogadać - czy przedłużenia, czy rozwiązania.

Nie tęskni Pan za prezesem Wojciechowskim z Polonii?
Ja to i za prezesem Cackiem tęsknię, za prezesem Wojciechowskim, tu poprzednio też był inny prezes. A Marcina, przepraszam, pana prezesa, znam dłużej od wymienionych wcześniej.

Oglądał Pan w poprzednim sezonie mecze GKS?
Oczywiście, że tak. Jesienią grał bardzo dobrze, wiosną gorzej. Muszę powiedzieć, że wiosną obejrzałem chyba wszystkie mecze, bo nie pracowałem, więc miałem dużo czasu. Gdybym wtedy wiedział, że trafię do Bełchatowa, to oglądałbym uważniej ten zespół, bo jednak, jak się ogląda wszystkie spotkania ligowe, to pamięć się rozmywa. Wszystko szło po równo - dziesięć zwycięstw, dziesięć remisów, dziesięć porażek. Postaramy się trochę zmienić te proporcje, oczywiście na korzyść GKS.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki