24,9 miliona złotych tak zwanego janosikowego zapłaci w 2016 roku Łódź. Z jednej strony to dużo, z drugiej mało, w porównaniu np. z Krakowem, nie mówiąc już o Warszawie. Poza tym należy pamiętać, że Łódź nie tylko wpłaca, ale też dostaje, a ogólny bilans nie jest najgorszy.
„Janosikowe” to danina na rzecz biedniejszych samorządów. Płacą gminy, które mają przychody na głowę mieszkańca wyższe niż 150 procent średniej krajowej. Płacą też powiaty, w których przychody przekraczają 110 procent średniej wartości dla powiatów. Łódź startuje w obu konkurencjach, jako że jest gminą i powiatem jednocześnie.
- I jako powiat jesteśmy bogaci, jako gmina jesteśmy biedni - mówi Krzysztof Mączkowski, skarbnik Łodzi. - W części powiatowej zapłacimy w 2016 roku 24,9 miliona złotych. Natomiast jako gmina jesteśmy poniżej limitów, dlatego nie zapłacimy nic. Natomiast w obu przypadkach dostaniemy subwencję równoważącą - zaznacza skarbnik.
CZYTAJ TEŻ: Najbogatsze gminy w Łódzkiem dzielą się "janosikowym"
Mówiąc dokładniej, jako powiat Łódź otrzyma 11,8 miliona złotych subwencji, jako gmina - 11 milionów. Razem wychodzi blisko 23 miliony złotych, tak więc ogólny bilans to niecałe 2 miliony na niekorzyść Łodzi.
Zawiłość i nielogiczność tej konstrukcji wielokrotnie skłaniała samorządy do wyrażania niezadowolenia, ale póki co zasady pozostają niezmienne, w sierpniu poprzedni parlament przyklepał je stosowną ustawą.
- Czy powinniśmy płacić? Oczywiście uważamy, że nie - mówi Marcin Masłowski, rzecznik prezydenta Łodzi. - Z jednej strony otrzymujemy subwencję wyrównawczą, a z drugiej strony płacimy „janosikowe”, a chyba to mało logiczne, bo albo jesteśmy biedni, albo bogaci. Tymczasem wygląda to tak, że jedną ręką dostajemy subwencję, a z drugiej zabiera nam się te pieniądze - dodaje Marcin Masłowski.