Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Morawski: Zimnem w upały można sobie zrobić wielką krzywdę [WYWIAD]

rozm. Piotr Brzózka
Janusz Morawski
Janusz Morawski fot. Krzysztof Szymczak
Z dr. Januszem Morawskim, dyrektorem ds. medycznych Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi, rozmawia Piotr Brzózka.

Wyszedłem na chwilę z klimatyzowanego pomieszczenia na dwór, gdzie temperatura przekraczała 35 stopni w cieniu i nie chciało mi się nawet jednego kroku zrobić. Czy to normalna reakcja?

Normalna. Problem polega na tym, że stosujemy urządzenia, które są bardzo dobre, poprawiają komfort życia, ale trzeba się nimi posługiwać umiejętnie i zdroworozsądkowo. Organizm nie toleruje większych różnic temperatury niż 4-6 stopni. Tymczasem są szaleńcy, którzy przy temperaturze 40 stopni nastawiają klimatyzację na 19 stopni. Jak są młodzi, to nic im nie będzie. Ale jak są starsi, albo mają jakieś przypadłości - to są poważnie narażeni na szok termiczny i wszystkie związane z tym powikłania.

Zapomnijmy o klimatyzacji. Czy sama temperatura rzędu 37 stopni jest dla człowieka niebezpieczna?

Dlaczego przy takiej temperaturze jesteśmy ospali, dlaczego mamy dłuższy czas reakcji? Wiąże się to z tym, że my Polacy, żyjący w strefie umiarkowanie zimnej, po prostu nie jesteśmy do takich wartości przystosowani. Przy takiej temperaturze niebezpieczna jest utrata płynów. To, że mniej wydalamy, jest jakąś ochroną organizmu przed odwodnieniem. Ale i tak przez skórę możemy w takiej temperaturze stracić nawet kilka litrów wody. I to już jest odwodnienie. W dodatku u osób starszych, chorujących zwłaszcza na schorzenia układu krążenia i płuc, następuje zagęszczenie krwi - stąd skłonność do zatorów i zakrzepów. Nawet jeśli są one niewielkie, to w niektórych naczyniach mogą się skończyć źle. W naczyniu wieńcowym - zawałem, w naczyniu mózgowym - udarem.

Jaka jest optymalna temperatura dla naszych organizmów?

Komfort termiczny to 22 stopnie. Natomiast jeśli jest bardzo gorąco na dworze, wówczas trzeba tę granicę podnieść o 4-6 stopni. Gdy panują ponadtrzydziestostopniowe upały, wówczas komfortem termicznym będzie 26 stopni.

A od jakiej granicy zaczynamy się czuć źle?

Wiele zależy od wieku. Na przykład małe dzieci inaczej będą tolerować temperaturę, ze względu na stosunkowo dużą powierzchnię ciała do masy i nie w pełni wykształcone mechanizmy kompensacji ciepła. Dzieci łatwiej przegrzać. Dla małych dzieci temperatura powyżej 30 stopni jest już niebezpieczna, zwłaszcza jeśli nie są przewiewnie ubrane, odpowiednio nawodnione, zabezpieczone przed słońcem, promieniami UV. Druga grupa ryzyka to osoby starsze i chore, którym zalecamy, aby przy ekstremalnej temperaturze, między godziną 10 a 17, nie wychodziły w ogóle z domu, jeśli nie ma takiej bezwzględnej życiowej potrzeby.

Czym można bezpiecznie schładzać organizm? Wspomniał już Pan, że nie należy przesadzać z klimatyzacją.

Każda metoda jest bezpieczna, jeśli będziemy ją stosować z umiarem. Wiadomo, że nie można wypić litrowego piwa wyjętego wprost z lodówki, bo to nas tak ochłodzi, że będziemy mieć dolegliwości gastryczne albo się przeziębimy. To samo dotyczy lodów. Nie można błyskawicznie połknąć 5 gałek. Właśnie takie rzeczy powodują, że teraz, gdy są upały, paradoksalnie mamy dużą liczbę angin i zapaleń gardła. Druga sprawa - kąpiel w basenach, rzekach. Młodzi i zdrowi ludzie to przeżyją. Ale już chory może skoczyć do wody i nie wypłynąć. I nie mówię o urazie kręgosłupa, tylko gwałtownym wejściu z 40-stopniowego upału do wody o temperaturze dwudziestu kilku stopni. To jest dla organizmu szok.

To zimny prysznic też nie jest dobrym pomysłem?

Nie jest. Najwyżej letni. Lodowatym prysznicem można sobie zrobić tylko krzywdę. W pierwszej fazie następuje wprawdzie gwałtowne obkurczenie naczyń i faktycznie mamy uczucie, że jest chłodno i miło, ale po ustąpieniu zimnego bodźca następuje rozszerzenie naczyń i zaczynamy się niemiłosiernie pocić. I cały efekt zimnego prysznica wsiąka nam w świeżo założoną koszulę.

A co z tym zimnym piwem?

W umiarkowanych ilościach jest dopuszczalne. Natomiast na pewno nie można pić stężonych alkoholi, bo nie jesteśmy w stanie przewidzieć reakcji. Nawet minimalna ilość takiego alkoholu może sprawić, że będziemy się czuć głęboko upojeni. Może to nawet doprowadzić do zaburzeń krążenia, rytmu serca. To bardzo często występuje nawet u młodych ludzi. Alkohol działa na organizm w ten sposób, że wpływa na układ hormonalny, odpowiedzialny za zatrzymanie bądź wydalanie wody. Po alkoholu wodę wydalamy jeszcze szybciej.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki