Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarosław Bieniuk: Dla mnie to przepaść

Patryk Kurkowski
33-letni Jarosław Bieniuk ma na koncie 188 występów w ekstraklasie (Amica i Widzew)
33-letni Jarosław Bieniuk ma na koncie 188 występów w ekstraklasie (Amica i Widzew) Łukasz Kasprzak
Z Jarosławem Bieniukiem, nowym obrońcą w zespole gdańskiej Lechii, rozmawia Patryk Kurkowski.

Co skłoniło Pana do odejścia z łódzkiego Widzewa?

Odpowiem inaczej: pojawiła się przede wszystkim oferta. Kiedy usłyszałem o zainteresowaniu ze strony Lechii, to skorzystałem z możliwości powrotu do macierzystego klubu. Zwłaszcza że w obecnych czasach sytuacja jest dosyć trudna, a oferta z gdańskiego klubu była dla mnie atrakcyjna.

Dlaczego akurat gdański klub? Wpływ na Pana decyzję miała tylko przeszłość?

Lechia to poukładana i atrakcyjna drużyna. To dla mnie możliwość zakończenia kariery w klubie, z którym jestem związanym od dziecka. To właściwie spełnienie moich marzeń. Już wcześniej myślałem o powrocie do Gdańska, ale nie było zainteresowania ze strony klubu. Cieszę się teraz, że podpisałem kontrakt z Lechią.

Bogusław Kaczmarek: Kostuch to ciekawy zawodnik, ale...

Czy pod względem sportowym Lechia też jest wyżej niż Widzew?

Teraz skupiam się wyłącznie na Lechii. Klub ma wspaniałych kibiców, piękny stadion oraz finansowo wszystko jest w porządku. Jeśli chodzi o aspekt sportowy, to myślę, że stać nas na walkę o górną część tabeli. To dobry ruch dla mnie. Liczę jeszcze, że będzie okazja coś osiągnąć, powalczyć o wysokie cele.

Czy osoba trenera Bogusława Kaczmarka miała duży wpływ na Pana przejście do gdańskiego klubu?

Osoba trenera była właściwie najistotniejsza. Bo od tego czy trener widzi miejsce w składzie dla piłkarza, czy dostrzega w nim potencjał, często uzależniona jest decyzja o transferze. Z trenerem Kaczmarkiem faktycznie nigdy nie miałem okazji pracować, często się mijaliśmy. Kiedy ja grałem w juniorach Lechii, on był trenerem pierwszego zespołu. Potem spotkaliśmy się np. kiedy prowadził Groclin, a ja grałem przeciwko tej drużynie.

Polecamy:**Nowi piłkarze Lechii mają łącznie prawie 100 lat**

Pół roku temu z Widzewa do Lechii przeszedł Sebastian Madera. Teraz dołączył Pan. Zatem środek obrony jest już poukładany?

Przychodzę do Lechii już z pewnym doświadczeniem. Mnie nie trzeba już układać, bo atutem jest, że przez tyle lat grania sporo się nauczyłem w zakresie taktyki, zgrania. Naturalnie na treningach będę musiał wywalczyć sobie miejsce w pierwszym składzie, bo zapowiada się ciekawa rywalizacja.

Trener Kaczmarek sprowadził do tej pory wyłącznie doświadczonych zawodników. Czuje Pan, że oczekiwania wobec Was są spore?

Jestem gotowy do gry, by Lechia traciła jak najmniej bramek, bo przecież na tym polega rola obrońcy. Niemniej dopiero się aklimatyzuje z zawodnikami, bo sztab szkoleniowy znam od dawna. Grałem z nimi kilkanaście lat temu w Lechii, to byli moi koledzy. Oni aktualnie są w sztabie, a ja jeszcze walczę na boisku.

Powraca Pan do Lechii po czternastu latach. Od tamtej pory chyba wiele się zmieniło?

Dla mnie to jest przepaść między tym co zastałem teraz, a co było czternaście lat temu. Jesteśmy obecnie we Wronkach, gdzie też sporo się zmieniło. Generalnie wszystko wygląda inaczej. Lechia w 1998 roku grała przecież w trzeciej lidze, czyli obecnej drugiej. Klub w seniorach grał juniorami, sytuacja finansowa była kiepska, dlatego musiałem odejść do Amiki Wronki, co dało jakiś zastrzyk pieniędzy. Obecnie Lechia, tak jak mówiłem już wcześniej, ma nowy, piękny stadion i nadal świetnych kibiców, którzy tworzą duże zainteresowanie i są głodni sukcesów.

Pana kariera jest nietypowa jak dla piłkarza. W seniorskiej karierze występował Pan zaledwie w pięciu klubach.
Nie lubię zmian. Wręcz przeciwnie. Lubię stabilizację, zwłaszcza że mam żonę i dzieci. Nie potrzebuję częstych zmian środowiska, nie lubię skakać z kwiatka na kwiatek. Jeżeli w danym miejscu czuję się dobrze, to nie widzę sensu, by go zmieniać. Nawet w Turcji (Antalyaspor Kulübü - przyp. red.) byłem przecież długo, odszedłem wprawdzie pół roku wcześniej, ale nie paliło mi się z szybką zmianą klubu.

A jak powrót do Trójmiasta odebrała Pana żona Anna Przybylska, która przecież związana z Gdynią?

Po wielu latach wracamy z Anią do Trójmiasta. Ona też jest szczęśliwa, bo przecież to nie jest żadna dziura. Myślę nawet, że to jedno z lepszych miejsc do życia w Polsce. Zresztą mamy tutaj przyjaciół, rodzinę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jarosław Bieniuk: Dla mnie to przepaść - Dziennik Bałtycki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki