Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarosław M. Rynkiewicz laureatem nagrody im. Tuwima. Dwugłos w sprawie decyzji jury

red
Paweł Łacheta
Publikujemy dwugłos w sprawie kontrowersyjnej decyzji jury nagrody literackiej im. Juliana Tuwima. Przypomnijmy, że w niedzielę (13 grudnia), nagrodę otrzymał Jarosław Marek Rynkiewicz

Prof. Jerzy Jarniewicz, poeta, krytyk i tłumacz, wykładowca UŁ, członek kapituły Nagrody Literackiej Gdynia:

Nie oburza mnie ten werdykt, ale to, co do niego doprowadziło i co po nim się stało. Jak można było dopuścić do tak dramatycznego rozpołowienia jury? Obradowało trzy godziny? W kapitułach, w których uczestniczę, siedzimy po pięć godzin, i to po kilka razy. Wypracowujemy konsensus. Nagroda im. Tuwima ma elastyczny regulamin, nietrudno było znaleźć kandydatów nieantagonizujących. Mam pretensję do jurorów o brak wyobraźni, która podpowiedziałaby im, że taki werdykt w tym akurat czasie jest wysoce niefortunny. Spodziewałbym się, że jako ludzie kultury będą mediować między dwoma obozami, na które podzieliła się Polska, a nie dopisywać się do wtórujących chórów. Echa tego werdyktu są bowiem bardziej niepokojące niż on sam. Z drugiej strony, oburzają mnie oskarżenia o koniunkturalizm kierowane pod adresem jurorów. Nie widzę wśród nich nikogo, kto byłby koniunkturalistą. Tak mówić nie wolno: to jest narzucanie języka insynuacji i agresji, który jest przecież naszą największą bolączką. Boli mnie to, bo autorzy tych opinii znają przecież jurorów czasem bardzo dobrze.

Twórczość Rymkiewicza cieszy się uznaniem wielu krytyków, niezależnie od wyznawanych przez nich poglądów politycznych. Sam od dawna go czytam i cenię. Zżymam się zaś na jego ostatnie eseje. Jeśli w mistrzowskiej literacko książce „Kinderszenen”, czytamy, że przemówienia gubernatora Franka brzmią jak przemówienia urzędników brukselskich, to wszystko się we mnie burzy, bo to nie literatura, a manipulacja. Taka książka robi czytelnikom wodę z mózgu i świetna robota literacka jej nie ratuje. Nie można zamykać oczu na to, że w twórczości laureata są obrzydliwe wątki, narzucające czarno-białą wizję rzeczywistości, głoszące pogardę dla inaczej myślących, głoszące mitologię daniny krwi i krwawej wendety. O Rymkiewiczu należy rozmawiać i jestem pewien, że będzie się rozmawiało, nie zapominając o jego karygodnych i nieodpowiedzialnych wypowiedziach, ale też nie redukując do nich jego pisarstwa.

Zaś pro domo sua chcę zapytać: gdzie byli nasi łódzcy krytycy, akademicy, poloniści, którzy się obudzili i wrzawę podnoszą, że Rymkiewicz swoim pisarstwem nienawiść sieje? Rymkiewicz, politycznie nieodpowiedzialny propagandysta, nie pojawił się po tej nagrodzie, zaczął się już dawno temu. Osoby, które powinny wtedy o tym pisać, milczały. Nie mają więc w moich oczach legitymacji, by teraz podnosić larum. Ciekawe, że w całej Łodzi jedyną osobą, która zwróciła uwagę na groźny sens słów Rymkiewicza, był amerykanista, Kacper Bartczak, w szkicu ogłoszonym w „Arteriach”. A poza nim - cisza. Tymczasem, jaka to ironia, że na gali najspokojniejszy i najtrzeźwiejszy był głos z ekranu, samego Rymkiewicza. Z jego ust nie padło ani słowo, które by nawiązywało do sporów politycznych. Potrafił się wznieść ponad polityczną doraźność. Jego wystąpienie o latach spędzonych w Łodzi było pod wieloma względami fascynujące: precyzyjna topografia miasta, jego historia i współczesność, wyraźna nim fascynacja. I autoironia, że niby nagroda za całokształt, ale on, Rymkiewicz, ma inne zdanie na ten temat: „To za to, że chodziłem do kawiarni „Honoratka”. To był głos literatury. Głos pisarza, nie politycznego harcownika.

CZYTAJ: Nagroda im. Juliana Tuwima 2015: laureatem Jarosław Marek Rymkiewicz

NA NASTĘPNEJ STRONIE: OPINIA PROF. TOMASZA CIEŚLAKA
Prof. Tomasz Cieślak - literaturoznawca, krytyk, prof. Uniwersytetu Łódzkiego (Katedra Literatury i Tradycji Romantyzmu)

Jest to werdykt w tym sensie oburzający, iż myślę, że dyktowany bardziej względami politycznymi niż artystycznymi. Doceniam dorobek Jarosław Marka Rymkiewicza, ale w tej sytuacji, zwłaszcza w kulturze polskiej, oceniać powinno się nie tylko dorobek. Istotna jest też pewna obywatelska postawa. Jeśli Rymkiewicz przez teksty publicystyczne, ale też literackie, choć o charakterze okolicznościowym, dokonuje wyrazistego podziału Polaków na lepszych i gorszych, a poza tym decyduje się zabierać głos w sprawie jednej z formacji politycznych, to wydaje mi się, że musi to budzić niepokój. Jeśli dodać do tego okoliczności, w jakich nagroda została przyznana, to naraża ją to - o co jednak nie obwiniam jurorów, nie to było ich intencją - na marginalizację. Przeczytałem wypowiedź Andrzeja Strąka, dyrektora Domu Literatury, że kontrowersje wokół nagrody mogą się jej przysłużyć. No jednak nie zawsze. W tym przypadku może to być jednak spory kłopot.

Owszem, wiosną Rymkiewicza chciała uhonorować swą Nagrodą Literacką Warszawa i jak wiadomo, odmówił. Jeśli wtedy nie protestowano, to dlatego, że protest może się pojawić, ale dopiero gdy nagroda jest wręczana. Chyba, że wcześniej ujawniany jest jej laureat - nie wiem jak było w tamtym przypadku. W przypadku nagrody łódzkiej ta informacja rzeczywiście wyciekła wcześniej, ale my, w kilkanaście osób, nie zdecydowaliśmy się upublicznić naszego stanowiska przed niedzielą. Również ze względu na laudację, bo być może znalazłyby się w niej elementy, które przekonałyby niektórych do werdyktu. Nie przekonały. Bo pewne kwestie były w niej pominięte - jeśli przyznaje się nagrodę za całokształt, to w przypadku takiego autora jak Rymkiewicz, który pisał już w latach 50., a potem nie okazywał się wcale taki niezłomny jak można byłoby sądzić (przypomnijmy jego reakcję na List 34 w 1964 roku), to teraz, gdy w Polsce łamie się prawo, jego niezłomność jest rzeczą, na którą trzeba spojrzeć inaczej niż w kwietniu, gdy uznano, że należy go nagrodzić Nagrodą m. st. Warszawy. To są zupełnie inne okoliczności. Mam odczucie, że przynajmniej część jurorów Nagrody zachowała się jak mieszczanie z wiersza Tuwima pt. „Mieszkańcy”, którzy „wszystko widzą oddzielnie”. Jakby porządek społeczny, intelektualny, polityczny były zupełnie izolowane od porządku artystycznego i rzeczy te wzajemnie na siebie nie wpływały. W ten sposób otwiera się furtkę do nagradzania różnych artystów, którzy mają pewien ciekawy warsztat, ale używają go do mówienia rzeczy strasznych.

Dyskutowanie o dorobku Rymkiewicza jest jak najbardziej trafne, tylko nie wiem czy wywołanie tej dyskusji poprzez nagrodę to rzecz najbardziej fortunna, bo w tym momencie pomysłodawcy przyznania mu Nagrody im. Tuwima projektują dyskusję, trochę na kształt wyzwania na ewentualny pojedynek intelektualny. Chyba nie na tym to polega. Gdyby miały pojawić się tam merytoryczne wypowiedzi na temat Rymkiewicza, to potrzebny byłby jeszcze arbiter, który obu stronom zwracałby uwagę: przestańcie myśleć i mówić politycznie, a skupcie się na innych wartościach jego dorobku. Pytanie, czy takiego arbitra udałoby się znaleźć. Jeśli tak, to rzeczywiście byłoby to ciekawe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki