Od kilku lat Andrzej Jaroszewicz, choruje na raka. Mimo to przyjeżdżał na rozprawy spod Warszawy do Łodzi. W piątek też chciał przybyć, ale nie mógł.
- Mój klient przeszedł wcześniej operację, ale w tym roku nastąpił nawrót tej groźnej choroby i pan Jaroszewicz trafił do Świętokrzyskiego Centrum Onkologicznego w Kielcach. Zaordynowano mu serię 35 prześwietleń - mówił mecenas Zbigniew Wędzina.
Syn byłego premiera przysłał do sądu zaświadczenie, że przebywa na oddziale radiologicznym szpitala w Kielcach i że właśnie w piątek miał mieć kolejne naświetlenie. Dlatego sędzia Leszek Steć uznał jego nieobecność za usprawiedliwioną i odroczył rozprawę do 6 marca.
Do sądu nie dotarł też wczoraj drugi z oskarżonych, Chorwat Albert B., który obecnie mieszka w Wiedniu i tam robi interesy. Reprezentujący go mecenas Wędzina zapewnił, że także on ma wolę stawienia się w sądzie.
Andrzej Jaroszewicz był oskarżony o to, że z Albertem B. usiłowali wymusić od łódzkiego biznesmena Marka G. 150 tys. euro - w zamian za załatwienie 5,5 mln euro kredytu w Banku Austria - na budowę spalarni szkodliwych odpadów w Zgierzu. Mieli nawet grozić przedsiębiorcy, że jeśli nie da im pieniędzy, to zajmą nim nasłani Rosjanie.
Uzasadniając wyrok 17 listopada 2010 r. w Sądzie Rejonowym w Łodzi sędzia Izabela Lewandowska-Sokół przyznała, że nie było dowodów na straszenie biznesmena.
CZYTAJ TEZ: Skarżą wyrok na Jaroszewicza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?