1/8
Ania, mierząca 146 cm wzrostu szczupła blondynka o zielonych...

Ania, mierząca 146 cm wzrostu szczupła blondynka o zielonych oczach, mieszkała z rodzicami w kamienicy przy al. Kościuszki. Była jedynaczką. Jej mama, składając zeznania, mówiła, że od małego wpajała jej ostrożność w kontaktach z nieznajomymi.

- Ania była samodzielną, rezolutną, obowiązkową dziewczynką. Po powrocie do domu ze szkoły telefonowała do mnie. Nie wpuszczała obcych do mieszkania - opowiada.

Feralna sobota 16 września 1989 r. była wyjątkowo słoneczna i ciepła. Tego dnia rano pani Krystyna, mama Ani, poszła do fryzjera. Gdy wróciła około godz. 11, jej córka była jeszcze w piżamie i oglądała telewizję. Pan Mieczysław, ojciec Ani, zaproponował, żeby pojechać na działkę. Ania namówiła jednak rodziców, aby pojechali z nią do sklepu przy ul. Pięknej i kupili jej wymarzone, płócienne buty na sznurkowej podeszwie. Po przyjeździe do domu pani Krystyna poprosiła córkę, aby w aptece w pobliskim Domu Handlowym „Juwentus” kupiła dla babci krople do oczu, a w warzywniaku kiszoną kapustę, cebulę i kilka jabłek na surówkę. Na zakupy Ania dostała od mamy banknot o nominale 5000 zł. Dziewczynka miała wrócić za pół godziny na obiad...

Czytaj na kolejnych slajdach






2/8
Śladem Ani...

Śladem Ani

Pan Mieczysław zaniepokojony przedłużającą się nieobecnością córki, około godz. 14.30 wyruszył na jej poszukiwania. Wieczorem udał się na milicję, żeby zgłosić zaginięcie. Nie przyjęto jednak zgłoszenia, gdyż - zdaniem milicjanta - było na to za wcześnie. Zgłoszenie przyjęto dopiero nazajutrz. Milicjanci, którzy podążyli śladem zaginionej, dotarli do sprzedawczyni w warzywniaku, która obsługiwała Anię. Powiedziała im, że jedenastolatka pojawiła się u niej w towarzystwie pucołowatej, krępej 16-18-letniej dziewczyny. Niestety, nie udało się ustalić jej nazwiska. Okazało się też, że w sobotę Ania odwiedziła salon mody przy al. Kościuszki. Tam oglądała wyłożoną w gablocie skórzaną biżuterię. Z akt sprawy wynika, że milicjanci z psem tropiącym przeczesali okoliczne posesje. Przy pomocy strażaków, którzy wypompowali wodę, zajrzeli również do studni na działce Janowskich przy ul. Pryncypalnej. Nie natrafili na ślad Ani.

Czytaj na kolejnych slajdach

3/8
W pedofilskiej sieci...

W pedofilskiej sieci

Po zaginięciu Ani, gdy za sprawą prasy i telewizyjnego magazynu kryminalnego „997” o zdarzeniu zaczęło być głośno w kraju, Łódź zatrzęsła się od plotek o pedofilach grasujących w mieście i okolicy. Uczennica szkoły podstawowej w Aleksandrowie Łódzkim powiadomiła milicję, że gdy szła do koleżanki, zatrzymał się przy niej samochód, którego kierowca - siwy, starszy mężczyzna zaproponował, że podwiezie ją do domu. Dziewczynka nie zgodziła się. Wówczas nieznajony wciągnął ją siłą do auta i próbował odjechać. Na szczęście udało się jej uciec. Do podobnego zdarzenia doszło także w Łodzi na ul. Allende przy ogródkach działkowych. Tam w biały dzień, także siwy mężczyzna, próbował wciągnąć do samochodu 10-letnią dziewczykę. Został jednak spłoszony. Niestety, milicji nie udało się natrafić na ślad zboczeńca.

Ania należała do znanego Harcerskiego Zespołu Artystycznego „Krajki”, z którym wyjeżdżała za granicę. Koncertowała m.in. w RFN i Holandii. Prowadzący dochodzenie podejrzewali, że być może została uprowadzona przez pedofila mieszkającego w którymś z tych krajów. Podejrzenia te jednak się nie potwierdziły.

Czytaj na kolejnych slajdach

4/8
Według jasnowidzów......

Według jasnowidzów...

Zrozpaczeni rodzice Ani o pomoc w rozwiązaniu zagadki jej zaginięcia poprosili jasnowidzów. Mieszkająca w Szczecinie kobieta, która przepowiadała ludzkie losy po obejrzeniu fotografii zaginionej osoby, powiedziała, że Ania nie żyje i za jej śmiercią stoi muzyk powiązany z zespołem „Krajki”. On na swoim koncie ma jeszcze jedno morderstwo dziecka. Poinformowała, że ciało Ani zostało ukryte na jednej z posesji przy ul. Pabianickiej. Milicjanci przeszukali wskazane miejsce. Ciała dziewczynki jednak nie znaleźli.

Ojciec Ani o pomoc poprosił także jasnowidza z Holandii. Ten, po obejrzeniu fotografii, powiedział, że zwłok dziewczynki należy szukać w miejscu, przez które przepływa rzeka lub kanał, znajduje się most, stara fabryka i niski budynek. Z tym miejsce miał być też związany czerwony samochód. Milicjanci wytypowali do sprawdzenia posesję przy ul. Paradnej. Jednak i tam nic nie znaleźli.

Policjanci, którzy zajmują się poszukiwaniami zaginionych osób mówią, że nie zetknęli się jeszcze z tak tajemniczą sprawą: - Nie ma w niej punktu zaczepienia. To tak jakby dziewczynka rozpłynęła się w powietrzu.

Z zeznań znajomej ojca zaginionej wynika jednak, że dziewczynka przypominająca Anię, przed zaginięciem rozmawiała z siwym, starszym mężczyzną...


Czytaj na kolejnym slajdzie

Kontynuuj przeglądanie galerii
Dalej

Polecamy

Takich finałów piłkarskiej Ligi Mistrzów jeszcze nie było! Zaskoczenie?

Takich finałów piłkarskiej Ligi Mistrzów jeszcze nie było! Zaskoczenie?

25 najpiękniejszych miejsc w Polsce, które musisz zobaczyć choć raz w życiu

25 najpiękniejszych miejsc w Polsce, które musisz zobaczyć choć raz w życiu

Śmierć na siłowni plenerowej na Widzewie

Śmierć na siłowni plenerowej na Widzewie

Zobacz również

25 najpiękniejszych miejsc w Polsce, które musisz zobaczyć choć raz w życiu

25 najpiękniejszych miejsc w Polsce, które musisz zobaczyć choć raz w życiu

ŁKS – Lech 7:5, czyli mile widziana powtórka pamiętnego widowiska

ŁKS – Lech 7:5, czyli mile widziana powtórka pamiętnego widowiska