Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedna akcja wychowanka Romy to zbyt mało. Piłkarze Widzewa nie zostali liderem. Zdjęcia

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Kibice gospodarzy odpalili race, sędzia przerwał mecz
Kibice gospodarzy odpalili race, sędzia przerwał mecz Fot. Arkadiusz Gola
Piłka nożna. Widzew walczył, ale zbyt wcześnie uwierzył w zwycięstwo. Dał się zepchnąć do defensywy i stracił wyrównującego gola w przedłużonym czasie gry.

Piłkarze trenera Janusz Niedźwiedzia zdominowali przeciwnika w pierwszej połowie meczu. Grali zdecydowanie, odważnie, wysoko atakowali rywala. Posiadanie piłki wyglądało tak: 69 procent Widzew, 31 proc. GKS. Szkoda jednak, że ta przewaga nie przełożyła się na wynik. Gola nie udało się zdobyć.
Po godzinie gry trener Janusz Niedźwiedź dokonał dwóch zmian. Wprowadzeni na boisko Radosław Gołębiowski i Włoch Mattia Montini wypracowali gola dla Widzewa. Młodzieżowiec dośrodkował z lewej strony. Piłka przeleciała przez całe pole karne, ale pobiegł do niej Mattia Montini. Stojąc tyłem do bramki wychowanek Romy kapitalnie przyjął piłkę, odwrócił się i wykonał powrotną centrę. Piłka trafiła idealnie na głowę Karola Danielaka, który z bliska uzyskał prowadzenie. Sędziowie badali jeszcze VAR, ale spalonego nie było i bramka została uznana.
Im bliżej było końca meczu, tym częściej przy piłce byli gospodarze, a w końcówce całkowicie zepchnęli widzewiaków do obrony. Obie strony zrobiły zmiany, ale Tomasz Dejewski i Abdul Aziz Tetteh nie stanowili takiej jakości dla swojej drużyny, jak Kamil Kargulewicz, a szczególnie Tomas Malec. Tyszanie wrzucali wysokie piłki w pole karne łodzian właśnie na tego mierzącego 190 centymetrów byłego króla strzelców ligi słowackiej. Stoperzy Widzewa naskakali się jak nigdy w tym sezonie. Właśnie po kolejnej wrzutce w pole karne, wyżej od tyskiego wysokiego napastnika skoczył Krystian Nowak, jednak wybita piłka nie odleciała zbyt daleko. Spadła przed pole karne, a tam czekał na nią były piłkarz Widzewa Łukasz Grzeszczyk, który z półwoleja uderzył w kierunku bramki Widzewa. Piłka wpadła tuż przy samym słupki bramki Konrada Reszki.
- Wyszarpaliśmy jeden punkt, smakuje ten punkt i to jest nasze małe zwycięstwo. Cierpieliśmy w tym meczu. Widzew to kandydat do awansu – mówił były widzewiak i autor jedynego gola dla łodzian Łukasz Grzeszczyk. – Mogę jeszcze jedno zdanie, bo mnie żona zabije: całusy dla żony i dzieci.
Widzew zbyt głęboko dał się zepchnąć. Było 15 strzałów tyszan i 9 Widzewa. W pierwszej zdecydowanie lepszy był Widzew, w drugiej gospodarze. Daniel Tanżyna po meczu powiedział: Bardzo żałujemy, bo mogliśmy dowieźć zwycięstwo do końca. Niestety, nie udało się.
W przypadku zwycięstwa Widzew zostałby liderem tabeli pierwszej ligi. Zabrakło niewiele, ale co się odwlecze.
Teraz przyjeżdża na Widzew Skra Częstochowa, będzie wspominanie gry w Lidze Mistrzów.
ą

GKSTychy – Widzew Łódź 1:1 (0:0)

Gole: 0:1 Karol Danielak (69), 1:1 Łukasz Grzeszczyk (90). Sędziował: Damian Kos (Gdańsk). Żółte kartki: Wołkowicz - Guzdek, Michalski, Hanousek. Widzów: 4817.
GKS: Konrad Jałocha - Maciej Mańka, Nemanja Nedić, Kamil Szymura, Krzysztof Wołkowicz - Kacper Janiak (74, Marcin Kozina), Oskar Paprzycki (84, Sebastian Steblecki), Wiktor Żytek (67, Jakub Piątek), Łukasz Grzeszczyk, Bartosz Biel (75, Kamil Kargulewicz) - Damian Nowak (67, Tomas Malec). Trener: Artur Derbin.
Widzew: Konrad Reszka - Patryk Stępiński, Krystian Nowak, Daniel Tanżyna - Paweł Zieliński, Marek Hanousek, Patryk Mucha (61, Radosław Gołębiowski), Karol Danielak (88, Fabio Nunes), Mateusz Michalski (82, Tomasz Dejewski), Dominik Kun (87, Abdul Aziz Tetteh) - Bartosz Guzdek (61, Mattia Montini). Trener: Janusz Niedźwiedź.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki