Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedyna kobieca drużyna rekonstrukcyjna w Polsce. Oto Ogólnopolska Grupa Rekonstrukcji Historycznej Przysposobienia Wojskowego Kobiet

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
materiały prasowe Manufaktury
Polki już sto lat temu nosiły wojskowe mundury i czynnie włączały się w obronę ojczyzny - przekonują członkinie jedynej w kraju żeńskiej grupy rekonstruującej historię Przysposobienia Wojskowego Kobiet. Rekonstruktorki przypominają sylwetki dzielnych kobiet z pierwszej połowy XX wieku. I przekonują, że nawet w tym typowo męskim hobby panie nie muszą stać w cieniu.

Kobiety w grupach rekonstrukcyjnych to wciąż rzadkość

28-letnia Mirella Paradowska ze Skierniewic przygodę z rekonstrukcją zaczęła 11 lat temu. Usłyszała o działającym w jej mieście Stowarzyszeniu Tradycji 26. Skierniewickiej Dywizji Piechoty i choć do końca nie wiedziała, na czym dokładnie polega rekonstrukcja historyczna, zaczęła przychodzić na spotkania. Wciągnęła się w organizację wydarzeń.

Szybko okazało się jednak, że nie ma możliwości, żebym została czynnym rekonstruktorem. Stowarzyszenie zajmowało się odtwarzaniem sylwetki żołnierza z września 1939 r. Nie było dla mnie żadnego stroju, który mogłabym zakładać - opowiada Mirella.

Wtedy jeden z kolegów opowiedział jej o mało dziś znanej, przedwojennej, mundurowej organizacji paramilitarnej dla pań jaką było Przysposobienie Wojskowe Kobiet.

Radził, żebym zainteresowała się tym tematem, bo to może być szansa, żeby czynnie działać jako rekonstruktorka – wspomina skierniewiczanka.

Przysposobienie Wojskowe Kobiet. Paramilitarna organizacja dla pań sprzed stu lat

Przysposobienie Wojskowe Kobiet było polską organizacją paramilitarną założoną w latach 20. XX wieku i przygotowującą kobiety do działań obronnych. W dwudziestoleciu międzywojennym kobiety ćwiczyły w niej do służby pomocniczej w wojsku, uczyły podstaw obrony cywilnej, uprawiały sporty, jeździły na obozy, m.in. do podłódzkiej Spały, zbudowały nawet z własnych środków schronisko turystyczne w Istebnej. Była to popularna organizacja. Tuż przed II wojną światową w szeregach PWK szkoliło się prawie 50 tys. Polek.

Mirella Paradowska zaczęła czytać o „pewiaczkach” coraz więcej. Historia zafascynowanych wojskowością przedwojennych kobiet wciągnęła i ją. Szybko okazało się, że nie jest w tym sama. Na zlotach rekonstruktorów zauważyła, że tym tematem interesują się też inne dziewczyny, które w przeważająco męskich grupach rekonstrukcyjnych również czuły się nieco odstawione na boczny tor.

Jedną z nich była 24-letnia dziś Marta Muranowicz z Katowic, którą w rekonstrukcyjne hobby wciągnął tata gdy była jeszcze nastolatką. Ona też działała w męskiej grupie odtwarzającej wydarzenia z września 1939. Doszła do wniosku, że jeśli polskie rekonstruktorki tego okresu się zjednoczą, będą mogą więcej.

- Stwierdziłyśmy, że chcemy stworzyć własną grupę – wspomina Muranowicz.

W ten sposób w 2016 roku powstała Ogólnopolska Grupa Rekonstrukcji Historycznej Przysposobienia Wojskowego Kobiet. Dziś działa jako stowarzyszenie, Marta Muranowicz została jego prezeską i jednocześnie dowódczynią grupy.

Dziś w grupie aktywnie działa kilkanaście pań z całego kraju. Najmłodsze dziewczyny są jeszcze niepełnoletnie, najstarsze członkinie to panie w średnim wieku.

- Jesteśmy z różnych stron Polski, różne są nasze zawodowe ścieżki. Niektóre panie mają już rodziny, inne jeszcze nie. Część ma partnerów lub mężów w innej grupie rekonstrukcyjnej, inne uprawiają to hobby całkowicie samodzielnie – mówi Muranowicz.

Polskie kobiety walczyły i były w konspiracji. Trzeba pielęgnować o nich pamięć

Wśród nich jest 34-letnia Wiktoria Czarnecka z Łodzi. Od dzieciństwa chciała należeć do grupy rekonstrukcyjnej. Fascynacja wojskowością wynikała z historii jej rodziny i wspomnień starszych wśród których dorastała.

- Kobiety z mojej rodziny w czasie II wojny światowej brały udział w konspiracji, a mężczyźni brali udział w walkach jeszcze od czasów powstań i walk o niepodległość Polski – wyjaśnia Wiktoria.

O tym, że istnieje kobieca drużyna rekonstrukcyjna dowiedziała się podczas pracy zawodowej. Na co dzień Wiktoria prowadzi agencję PR, na zlecenie jednego z klientów szukała ciekawej grupy rekonstrukcyjnej. Natknęła się na stronę dziewczyn ze stowarzyszenia. Poczuła, że to jest jej miejsce.

- Spodobało mi się, że przywracają współczesnym pamięć o kobietach i działającej przed wojną kobiecej organizacji – mówi Czarnecka.

Teraz Wiktoria bierze udział w działaniach grupy. Członkinie jeżdżą na zloty rekonstruktorów i imprezy o tematyce historycznej i edukacyjnej. Mają też stoiska na piknikach niepodległościowych w łódzkiej Manufakturze. Panie prowadzą też prelekcje o historii i wspierają materialnie kombatantów. Dbają o zachowanie pamięci. Nagrały wspomnienia żyjącej do niedawna członkini PWK Haliny Wiśniewskiej, przypominają też sylwetki ważnych kobiet, na przykład Marii Wittek, twórczyni PWK i pierwszej w historii Wojska Polskiego kobiety-generała.

- Chcemy pokazać, co robiły kobiety przed wojną i jakie było ich miejsce – wyjaśnia Czarnecka.

Kobiecych mundurów z pierwszej połowy XX wieku jest sporo

Im bardziej zgłębiają się w temat, tym więcej mają do pokazania. Okazało się bowiem, że ciekawych mundurowych ról kobiecych było w pierwszej połowie XX wieku więcej niż im się wydawało. W kolekcji grupy jest na przykład mundur pierwszych polskich skautek. Bo już od 1914 roku Polki mogły zapisywać się do żeńskich drużyn skautowych. Teraz dziewczyny szyją dla siebie kolekcję mundurów członkiń Ochotniczej Legii Kobiet. Ta organizacja w czasie walk o Lwów i Galicję Wschodnią już 1919 roku wspierała czynnie wojsko w walce o niepodległość Polski. Legionistkom zdarzało się obsługiwać broń maszynową, choć głównym ich zadaniem miała być służba wartowniczą i pomocnicza.

- Jest wiele organizacji, które zostały zapomniane i nie pojawiają się na forum rekonstrukcji. Staramy się je odnaleźć i pokazać – mówi Marta Muranowicz. - Im dłużej szukamy, tym więcej ciekawych życiorysów kobiet znajdujemy. Jest jeszcze wiele pięknych historii, które pokrył kurz – dodaje.

Feminizm i emancypacja. Kobiety sprzed stu lat mogą być przykładem dla dzisiejszych Polek

Wiktoria Czarnecka zwraca uwagę, że odtwarzany przez nie okres historii jest bardzo ważny dla polskich kobiet i inspirujący także dla współczesnych Polek.

- W tym czasie Polacy odzyskują niepodległość, a kobiety uzyskują prawa wyborcze. Stajemy się wolne i jako Polki i jako kobiety – podkreśla Wiktoria.

Marta Muranowicz dodaje, że w tamtych czasach „pewiaczki” podkreślały swoją emancypację nie tylko w działaniach, ale także i w języku.

- W tamtych czasach feminatywy były bardzo popularne. Członkinie PWK mówiły o sobie „komendantka”, „adiutantka”. To było naturalne dla tamtych kobiet. Dopiero w czasach PRL-u feminatywy w języku się zatarły – opowiada Marta.

Emancypacja kobiet dokonywała się także w ubraniach cywilnych. Dziewczyny nie byłyby sobą, gdyby oprócz mundurów nie zaczęły badać przedwojennej mody i rewolucji, jaka w pierwszej połowie XX wieku dokonała się w kobiecych strojach. Dziś członkinie grupy mają całą kolekcję ubrań kobiet z różnych warstw społecznych z dwudziestolecia międzywojennego i czasów okupacji, na przykład podczas tegorocznej rekonstrukcji bitwy pod Strońskiem dziewczyny wystąpiły w strojach chłopskich z lat 30-tych.

Rekonstrukcja odzieży i mundurów to trudna praca

Jednak zrekonstruowanie dawnych strojów to ciężka praca, wymagająca ogromnej cierpliwości. Bo każdy detal musi się zgadzać: od butów do spinek we włosach. Większości tych rzeczy nie można kupić.

Wiele rzeczy rekonstruktorki robią same. Mirella Paradowska na potrzeby rekonstrukcji nauczyła się szyć. Stara się odwzorować dawne stroje jak najdokładniej, choć nie szyje już na singerze napędzanym pedałem, ale na elektrycznej maszynie do szycia z lat 80-tych. Korzysta jednak z przedwojennych, dostępnych dziś w wersji cyfrowej, czasopism z wykrojami takich jak „Moja Przyjaciółka” czy „Złoty Krój”. Szyjąc, nie może użyć plastikowych ekspresów i współczesnych guzików.

- Wtedy szyło się trochę inaczej, wiele wykończeń robiono ręcznie. Za to haftki i zatrzaski są obecnie takie same. – dodaje.

Na potrzeby rekonstrukcji dziewczęta z grupy wzięły też udział w warsztatach szycia kapeluszy. Te umiejętności chcą wykorzystać przy tworzeniu kolejnych kreacji. Znalazły też przedwojenny prezentownik z poradami jak zrobić praktyczne prezenty. Korzystając z niego w czasie pandemii zorganizowały sesję zdjęciową przedstawiającą przedwojenne święta i skromne prezenty.

Rekonstruktorki używają naturalnych tkanin takich jak bawełna i len. Jednak nie każdy dzisiejszy materiał się nadaje. Dlatego zamawiają u wybranych dostawców, by wyglądały jak najbardziej na przedwojenne.

- Ostatnio z takiego materiału szyliśmy dla męża garnitur na wzór przedwojenny. Krawcowa była zachwycona jakością znalezionej przez nas wełny – mówi Mirella.

Wiktoria Czarnecka dodaje, że nawet bielizna rekonstruktorki powinna być oryginalna lub stylizowana na historyczną. Konieczne są halki, pończochy, zabudowane majtki. Bo we współczesnej bieliźnie sylwetka będzie już wyglądać inaczej.

-Nie można mieć też przypadkowego makijażu czy butów – mówi łodzianka. - Mam długie włosy, ale nie mogę na przykład wystąpić w warkoczu. Muszę je upiąć, bo w tamtych czasach kobieta w moim wieku nie nosiłaby już warkocza – wyjaśnia łodzianka.

Takie upięcie w przedwojenne fale nie jest łatwe. Przy upinaniu długich włosów Wiktorii musi czasem asystować koleżanka.

Dodatki sprzed stu lat. Trzeba ich szukać w szafach i na aukcjach internetowych

Najtrudniejsze jest jednak skompletowanie historycznych dodatków.

- Czasem trzeba dobrze pogrzebać w second handach, czy na forach wymiany dla rekonstrukcjonistów. Ja na przykład miałam problem ze znalezieniem butów do munduru Ochotniczej Legii Kobiet. Szukałam ich rok, gdy w końcu znalazłam, okazały się na moją stopę za wąskie. Na szczęście były to buty skórzane, szewc mógł mi je rozbić – opowiada łodzianka.

Rekonstrukcja to nie jest tanie hobby. Trudno też na nim zarobić, bo rekonstruktorzy biorą udział w wydarzeniu za zwrot kosztów dojazdu lub za niewielkie honorarium, czasem zupełnie za darmo. A za szycie u krawcowej munduru czy sukienki z nietypowego wykroju trzeba zapłacić. Do tego dochodzi cena dodatków.

- Czasem znajdzie się jakąś sukienkę, która nam się podoba, ale kosztuje na przykład 400 zł. Do tego trzeba jeszcze doliczyć buty, torebkę, kapelusz i już robi się poważna kwota – mówi Wiktoria Czarnecka. Dziewczyny jeżdżą na giełdy staroci. Czasem znajdują oryginalne akcesoria. - Ale tu też jest koszt, bo trzeba je konserwować, czyścić i chronić – mówi.

Historia jest łatwiejsza do przyswojenia, gdy pokazują ją rekonstruktorzy

Jednak nie mają wątpliwości, że chcą działać dalej, choć ich motywy są bardzo różne.

- Są kobiety, które lubią nosić stroje z lat 20-tych i 30, inne lubią szyć lub interesują się militariami. Ile kobiet, tyle powodów, by przyjść do grupy rekonstrukcyjnej – ocenia Wiktoria.

Dla dowódczyni Marty Muranowicz ważne jest popularyzowanie wiedzy historycznej w sposób ciekawszy niż ze szkolnych podręczników. Podkreśla, że dzięki rekonstrukcjom wiedzę mogą poszerzać zarówno sami konstruktorzy jak i widzowie.

- Chcemy by historia była czymś namacalnym, czymś, co można dotknąć, poczuć, zobaczyć i w ten sposób spróbować się przenieść w tamten czas – wylicza Muranowicz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co włożyć, a czego unikać w koszyku wielkanocnym?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki