18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Kropowinicki: jeśli mnie premier Kaczyński tylko zapyta...

Piotr Brzózka
Jerzy Kropiwnicki, były prezydent Łodzi, doradca prezesa NBP
Jerzy Kropiwnicki, były prezydent Łodzi, doradca prezesa NBP Dziennik Łódzki/archiwum
Największym problemem Łodzi od wielu lat jest problem dostępności komunikacyjnej - mówi Jerzy Kropiwnicki, były prezydent Łodzi. - Jego rozwiązanie jest możliwe, jeśli czytać słowa prezesa Kaczyńskiego w ten sposób, że po jego dojściu do władzy zostaną przyspieszone realizacje wielkich projektów infrastrukturalnych - dodaje. Z Jerzym Kropiwnickim rozmawia Piotr Brzózka.

Jarosław Kaczyński obiecał specjalne wsparcie dla Łodzi i Śląska, jeśli tylko PiS dojdzie do władzy. Czy w ogóle należy brać takie deklaracje na poważnie?

Tak, dlatego że to, co jest Łodzi bardzo potrzebne, mieści się w możliwościach rządu i jest łatwe do określenia. Największym problemem Łodzi od wielu lat jest problem dostępności komunikacyjnej. Jego rozwiązanie jest możliwe, jeśli czytać słowa prezesa w ten sposób, że po jego dojściu do władzy zostaną przyspieszone realizacje wielkich projektów infrastrukturalnych, np. rozstrzygnięta zostanie kwestia budowy transkontynentalnego lotniska między Łodzią i Warszawą. Wszystko jedno, czy w Babsku czy Sochaczewie. Albo, gdyby się okazało, że za kadencji premiera Kaczyńskiego zostanie przywrócona linia "Y" Kolei Dużych Prędkości, której pan minister Nowak jakoś nie lubi. Albo gdyby się okazało, że zostanie dokończona autostrada A1 i obwodnica Łodzi zostanie domknięta. I gdyby się okazało, że znalazłyby się pieniądze na projekty w ramach Nowego Centrum Łodzi, a więc to, co było nazywane studiem Lyncha i Specjalną Strefą Sztuki. I gdyby realizacja NCŁ według projektu Franka Gehry'ego była wsparta z funduszy centralnych i gdyby plan Roba Kriera był należycie poszanowany... Oczywiście do tego wszystkiego potrzebne są też władze Łodzi i województwa, które potrafiłby pieniądze należycie wykorzystać.

To litania potrzeb. Tylko czy można zakładać, że są one w głowie prezesa Kaczyńskiego? Czy nie są to jedynie pana pobożne życzenia?

Że są pobożne - to z pewnością. Bez bożej pomocy mało co się na świecie udaje. Nie jestem człowiekiem, który może rozstrzygać, o czym myślał prezes, gdy mówił te słowa. Myślę, że było to stwierdzenie otwarte, uwzględniające dwa regiony Polski, z których jeden znam - wobec powyższego wiem, co mu jest potrzebne. I gdyby mnie Jarosław Kaczyński, jako premier, zapytał co jest najważniejsze dla metropolii europejskiej położonej w centrum Polski, to wymieniłby to, co przed chwilą.

A skąd pieniądze? Poseł Marcin Mastalerek z PiS mówi, że Łódź miałaby dostać pomoc podobnie, jak kilka lat temu "ściana wschodnia". Ale na ratowanie wschodnich województw przeznaczono ogromne pieniądze z Unii. Tymczasem podział unijnych środków na lata 2014-20 jest już z grubsza ustalony, nie ma żadnego specjalnego programu dla Łodzi.

Nie odpowiadam za to, co mówi poseł Mastalerek. Pyta pan, co jest Łodzi potrzebne, więc mówię, jak ja bym to widział. Problem nr jeden to dostępność komunikacyjna. Problem nr dwa - rozpoznawalność międzynarodowa. Na te dwie rzeczy zwracałbym uwagę, gdybym chciał budować strategię dla naszego miasta. Z całą przyjemnością zrelacjonowałem to, co uważam za najpilniejsze potrzeby Łodzi. Jeśli będę miał wpływ na ich realizację, to jestem gotów porozmawiać o źródłach ich finansowania. Dziś na to wpływu nie mam, więc głosu nie zabieram.

Zaraz, zaraz, czy w tych słowach nie zawiera się przypadkiem deklaracja, co do pana przyszłości politycznej?

Można mieć wpływ bezpośredni i można mieć pośredni (śmiech). Na te władze, które są w tej chwili, nie mam żadnego wpływu. Natomiast uważam je, w szczególności Radę Miejską, za szkodliwe dla naszego miasta.

Pamięta pan, jak John Godson wystąpił z dramatycznym apelem o rządową pomoc dla Łodzi? Został wówczas wyśmiany i zakrzyczany, nawet przez kolegów z łódzkiej PO...

Wypowiedzi pana Godsona raczej interesują mnie jako zbiór anegdot, niż wypowiedzi mające znaczenie w świecie realnym. Do pana Godsona, jego wypowiedzi, działań, drogi życiowej, decyzji - nie mam zaufania. Jeżeli pan chce wiedzieć dlaczego, to proszę przeczytać jego wypowiedzi, których udzielił różnym czasopismom w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Proszę mnie nie pytać o pana Godsona.

To zapytam: dlaczego Łódź przez ostatnich 20 lat nie doczekała się rządowych programów wsparcia?

Kiedyś o tym rozmawiałem w Unii Europejskiej, jeszcze zanim staliśmy się jej członkiem. Byłem wtedy prezesem Rządowego Centrum Studiów Strategicznych i walczyłem o to, żeby Łódź znalazła się na liście regionów szczególnej opieki ze strony Unii. Wygrałem z Małopolską. W Brukseli byli przekonani, że Małopolska ma większe potrzeby niż Łódź. Powiedziałem, że Łódź cierpi, bo pracownicy z Łodzi nie potrafili w swoim czasie zdemolować fasady urzędu Rady Ministrów. Bo jak przyjeżdża kilkadziesiąt autokarów górników, czy hutników, to rząd widzi problem. A jak demonstrują kobiety na ulicach Łodzi, to rząd tego nie widzi. Ten argument został uznany i Łódź była objęta programami specjalnymi w okresie przedakcesyjnym. Ale to już było późno, to już było w okresie, gdy łódzkie fabryki przestały funkcjonować pod naciskiem zewnętrznej konkurencji, często nieuczciwej. To już było po tym, jak bezrobocie sięgnęło w Łodzi takich rozmiarów, że zostaliśmy jedynym wielkim miastem w Europie, które było czarną dziurą w swoim własnym regionie. Dopiero za mojej pierwszej kadencji ta sytuacja się zmieniła, Łódź zaczęła być pod względem stopy bezrobocia lepiej klasyfikowana, niż jej bezpośrednie otoczenie. To wszystko były zaszłości zapaści, która przechodziła niezauważalna w świecie polityki, ponieważ Łódź nie potrafiła walczyć o swoje.

Rozmawiał Piotr Brzózka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jerzy Kropowinicki: jeśli mnie premier Kaczyński tylko zapyta... - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki