Porwanie dziecka w Wieluniu. Policja przy 25-letnim wówczas porywaczu znalazła narkotyki, kominiarkę, nóż i atrapę broni. Kamil Ś. za uwolnienie 12-latka żądał najpierw 50, następnie 40 tysięcy złotych. Groziło mu do 15 lat pozbawienia wolności, usłyszał 4. Apelację zapowiadają rodzice, prokurator i obrońca.
Zapadł wyrok w głośniej sprawie z początku października 2020 roku, kiedy to w Wieluniu doszło do porwania 12-letniego chłopca. Przypomnijmy, że motywem działania porywacza było uzyskanie okupu.W akcji udział wzięli policjanci z KWP w Łodzi, Opola i Wrocławia, którzy prowadzili działania zarówno na drogach, jak i patrolowali teren z powietrza, a wszystko koordynowali funkcjonariusze CBŚP. Porwanie miało być rozwiązaniem problemów finansowych, w które popadł 25-letni wówczas Kamil Ś.,pracownik budżetówki.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE>>>
W tym celu wytypował idącego ulicą chłopca, wciągnął go do samochodu, a następnie zażądał od rodziców pieniędzy. Zanim podjął okup, uwolnił dziecko i tu do akcji wkroczyli policjanci, którzy natychmiast rozpoczęli działania blokadowo-kontrolne na ulicach okolicznych powiatów. W akcję włączono także śmigłowce policyjne, których załogi przeszukiwały teren z powietrza-informowało wówczas Centralne Biuro Śledcze Policji.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE>>>
Porywacz został zatrzymany po kilku godzinach na terenie powiatu kluczborskiego. Policja znalazła przy nim narkotyki, kominiarkę, nóż i atrapę broni. Kamil Ś. w Prokuraturze Okręgowej w Sieradzu usłyszał zarzut porwania dziecka w celu uzyskania okupu, a następnie został tymczasowo aresztowany na okres trzech miesięcy. Jak poinformowała Łódzka Policja, za bezprawne pozbawienie wolności grozić mu może kara nawet 15 lat więzienia.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE>>>