Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

John Godson, były łódzki poseł, po powrocie do Nigerii założył ranczo, ale wytruli mu zwierzęta. Startował w wyborach, ale przegrał

Marcin Darda
Marcin Darda
Rancho to tylko część biznesu biznesu Johna Godsona. Poza hodowlą prowadzi między innymi rozległy consulting eksport - import. Wielu polskich przedsiębiorców, którzy chcą robić interesy nie tylko w Nigerii, ale w ogóle w Afryce, zwraca się z prośbą właśnie do Godsona. I na odwrót: również biznesmeni z Afryki, którzy robią interesy nie tylko w Polsce, ale i w Europie, kontaktują się z Godsonem. Więcej na kolejnych zdjęciach
Rancho to tylko część biznesu biznesu Johna Godsona. Poza hodowlą prowadzi między innymi rozległy consulting eksport - import. Wielu polskich przedsiębiorców, którzy chcą robić interesy nie tylko w Nigerii, ale w ogóle w Afryce, zwraca się z prośbą właśnie do Godsona. I na odwrót: również biznesmeni z Afryki, którzy robią interesy nie tylko w Polsce, ale i w Europie, kontaktują się z Godsonem. Więcej na kolejnych zdjęciach John Godson/FB
John Abraham Godson, były łódzki poseł, po powrocie do rodzinnej Nigerii siedem lat temu, wszedł w biznes i politykę. Założył ranczo, ale wytruli mu zwierzęta. Wystartował w wyborach do senatu, ale przegrał. Mimo to Godson nie zamierza wracać do Polski. Krowy, świnie i kozy przeniósł gdzie indziej, a w polityce wciąż liczy na sukces, bo uważa, że jest coraz bardziej znany.

JOHN GODSON: "W NIGERII WIELU KANDYDATÓW PO PROSTU KORUMPUJE WYBORCÓW"

Gdy rozmawiamy, podekscytowany John Godson świętuje właśnie polityczny sukces kolegi, który wygrał wybory na gubernatora, a Godson pomagał mu w kampanii. Były łódzki poseł sam chciał zostać prezydentem Nigerii. Wystartował w prawyborach, które miały wyłonić kandydata partii APC (Kongres Wszystkich Postępowców) ale wycofał się i poparł kandydata innej partii, Petera Obi z Labour Party, a sam wystartował do Senatu. 25 lutego ogłoszono wyniki: prezydentem Nigerii ogłoszony został Bola Tinubu... kandydat APC, a Godson przegrał wybory do Senatu. Pytamy, jakie są różnice między polityką w Polsce i w Nigerii.

- Różnice są ogromne - uśmiecha się Godson. - O ile w Polsce najwięcej zależy od tego kim jesteś, co dotąd zrobiłeś i co planujesz zrobić, o tyle w Nigerii kompletnie nie ma to znaczenia. Tu istotne są różne koligacje nie mające nic wspólnego z meritum polityki. Wielu kandydatów po prostu kupuje wyborców, korumpuje ich. Pieniądz odgrywa kluczową rolę. Mój kontrkandydat w wyborach do Senatu, który wybory wygrał, z tego co ustalono w moim komitecie, wyłożył, przeliczając na złotówki, przynajmniej 1 milion złotych. W Nigerii nikt nie szanuje ograniczeń budżetu na kampanię zapisanych w prawie wyborczym. Istotne jest to z jakiego klanu się wywodzisz, z jakiego plemienia. Ludzie szanują cię tylko wtedy, gdy znają cię bardzo dobrze, czyli wypili i zjedli z tobą, albo jeśli im pomogłeś. W polityce tutaj różnice są jak w biznesie: o ile w Europie dobry interes może zrobić przez telefon czy email, tutaj trzeba budować relacje bezpośrednie.

JOHN GODSON. DROGA OD POLITYKA I POSŁA W POLSCE DO RANCZERA W NIGERII

Skoro mowa o biznesie, Godson założył w 2017 r. Pilgrim Ranch. Były poseł na ponad 600 hektarach zajął się hodowlą m.in. krów, świń i kóz, przetwarzał też żywność. Droga do tego biznesu była długa, a wiodła przez Polskę i polską politykę.

Godson od 2001 roku ma obywatelstwo polskie. Nigeryjczyk do Polski przybył w 1993 roku, był pastorem Kościoła Bożego w Chrystusie. W Łodzi najpierw został radnym osiedlowym, potem miejskim, a związał się z Platformą Obywatelską. W 2010 roku został posłem, pierwszym czarnoskórym w historii polskiego parlamentaryzmu, choć wyborów nie wygrał, a objął mandat po Hannie Zdanowskiej, którą wybrano na prezydenta Łodzi.

John Godson był ulubieńcem ogólnopolskich mediów, bo Polaków zawsze interesuje odmienność, choć Godson w zasadzie okazał się wzorem asymilacji. W PO traktowano go trochę jak maskotkę, za pomocą której można było pokazać otwartość partii w mediach. Dowód to chociażby wizyta w jego domu w Łodzi na obiedzie premiera Donalda Tuska. W 2012 roku premier przybył dzień wcześniej otwartą autostradą A2, zdjęcia obiegły wszystkie serwisy w kilkanaście minut.

Problemy i Godsona w PO, i PO z Godsonem, zaczęły się, gdy okazało się, że "maskotka" ma poglądy i to bardzo konserwatywne, w sytuacji gdy partia i Tusk skręcali w lewo. Godson odszedł, skojarzył się z Jarosławem Gowinem, który też Platformie nie pasował. Jako poseł, postawił w 2014 r na cel lokalny: prezydentura Łodzi. Złożył listy kandydatów na radnych, zarejestrował się jako kandydat niezależny, ale wybory przegrał. Hanna Zdanowska po raz pierwszy wówczas wygrała wybory prezydenta Łodzi już w pierwszej turze. Godson wrócił do dużej polityki i przeniósł się do PSL. Jesienią 2015 r. wystartował z listy ludowców do Sejmu. Mandatu nie zdobył, jak zresztą nikt z tej listy.

W NIGERII WYTRUTO MU ZWIERZĘTA, MUSIAŁ PRZEPROWADZIĆ RANCZO W INNE MIEJSCE

Już wtedy, gdy poległ w walce o Sejm, myślał by wrócić do Nigerii i zająć się starzejącymi się rodzicami, ale też by założyć w ojczyźnie biznes. W Afryce miał już przyczółek polityczny: towarzyszył Tuskowi w afrykańskich misjach gospodarczych, a w grudniu 2015 r. znalazł się wśród 100 najbardziej wpływowych postaci kontynentu afrykańskiego według magazynu The New African. Niedługo potem przyszło inne, ważne wyróżnienie: nadano mu tradycyjny, królewski tytuł przywódczy ludu Igbo, z którego się wywodzi, co powiedzmy w Wielkiej Brytanii byłoby synonimem tytułu szlacheckiego.

Do biznesu musiał znaleźć udziałowców i zaciągnąć kredyt, a i tak zarabiał mniej niż w Polsce z mandatu posła, choć w Nigerii da się za to żyć. Tyle tylko, że nadeszły kłopoty, bo Godsonowi zwierzęta wytruto, stąd rancho zamknął i startował od nowa w innym miejscu.

Teraz ranczo jest w okolicach Abudży, jak twierdzi były poseł, wciąż się rozwija, choć zatrudnia teraz mniej pracowników: wcześniej, w szczytowym momencie było ich trzydziestu, teraz około dziesięciu, ale jest to także kwestia mniejszych potrzeb, bo i ranczo mniejsze i relatywnie coraz bardziej zmechanizowane. Sprawcy otrucia trzody są znani, ale bezkarni. To członkowie plemienia Fulani, którzy atakują fermy, szczególnie te, w których hodowane są krowy, bo to ich dziedzictwo kulturowe. Innymi słowy nikt prócz Fulani, nie ma prawa krów hodować. Niszczenie lub kradzież dobytku, a bywało, że i morderstwa - jak tłumaczy Godson - bywały na porządku dziennym, stąd przeniósł biznes w obawie o życie swoje i pracowników, w bezpieczniejsze miejsce.

Jak mówi Godson, ranczo to tylko część biznesu jego firmy. Poza hodowlą prowadzi m.in. rozległy consulting eksport - import. Wielu polskich przedsiębiorców, którzy chcą robić interesy nie tylko w Nigerii, ale w ogóle w Afryce, zwraca się z prośbą właśnie do Godsona.

I na odwrót: również biznesmeni z Afryki, którzy robią interesy nie tylko w Polsce, ale i w Europie, kontaktują się z Godsonem. Jego firma załatwia wszystko: od rezerwacji miejsc w hotelu i terminów spotkań biznesowych w restauracjach, przez bilety lotnicze, po transport towaru po przyklepaniu interesu. Godson przywoził też do Polski rolników nigeryjskich na wizyty praktyczne w gospodarstwach województwa łódzkiego, obficie korzystał przy tym ze swoich kontaktów w polityce i branży agro, bo rolnicy gościli też na komisjach rolnictwa w Sejmie i izbach rolniczych, sam Godson ma też doktorat z agronomii.

Ten biznes skończył się jednak podczas pandemii, bo w Europie wprowadzono obostrzenia sanitarne, loty odwoływano. Ale jak mówi były poseł, zainteresowanie wizytami w Polsce, powoli bo powoli, ale jednak wraca. A co idzie mu najlepiej w biznesie agro?

- Wszystko, co jest związane z kozami - opowiada Godson. - To jest tak: w Nigerii są trzy rodzaje kóz, ale problem z tymi odmianami kóz jest taki, że są bardzo małe, ważą 25-35 kilogramów. Dlatego importujemy kozy burskie oraz kozy kalahari red, które ważą nawet 170 kilogramów. Te odmiany są krzyżowane z odmianami lokalnymi. Mięso kozy jest najpopularniejsze w Nigerii, tak jak w Polsce wieprzowina, i handel nim przynosi nam największe dochody. Drugi największy dochód to szkolenia rolników, których uczymy jak się obchodzić właśnie z kozami.

Goson niechętnie mówi o sprawach z prywatnego życia. Wiadomo tylko, że do Nigerii nie zabrał swej żony, a w Łodzi ostatnio był w rok temu. Nie ujawnia szczegółów z życia na wyraźną - jak stwierdził - prośbę rodziny. Ale chętnie mówi o sukcesach dzieci: Sharon Godson-Kosobucka, starsza córka, mieszka z mężem w Londynie i notuje spore sukcesy: śpiewa z własnym zespołem, głównie pieśni religijne, wydaje płyty, a jej koncerty pokazuje m.in. telewizja BBC. W wokalistyce sił próbuje też syn Daniel, też z sukcesami.

Sam Godson - jak twierdzi - po wyborach do Senatu, choć nie przyniosły mu stanowiska, ma bardzo pozytywny odzew wyborców.

JOHN GODSON: DO POLITYKI JESZCZE WRÓCĘ, SUKCES PRZYJDZIE WCZEŚNIEJ CZY PÓŹNIEJ

- Podczas kampanii często słyszałem, że Nigeria to nie Polska, nie Europa, a ja miałem podejście europejskie do polityki i wyborów - mówi Godson. - Ale dużo mnie nauczyły nigeryjskie kampanie. Nie będę korumpował wyborców, co tutaj jest normą. Wróciłem do Nigerii, by pomóc w odbudowie kraju, a zamierzam to robić za pomocą biznesu i w sferze społecznej oraz politycznej. Po tych kampaniach mogę powiedzieć, że jestem bardziej znany, dlatego liczę, że sukces w polityce przyjdzie wcześniej czy później. Ja jestem bardzo cierpliwy.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki