Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jolanta Kręcka: Łódź nie może się opierać tylko na trzech SOR-ach

Joanna Barczykowska
Jolanta Kręcka
Jolanta Kręcka NFZ
Mamy sygnały, że pacjenci, którzy zapłacili za wizytę prywatną, potem wykazywani są w sprawozdaniach do Funduszu - ujawnia Jolanta Kręcka, nowa dyrektor łódzkiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia, w rozmowie z Joanną Barczykowską:

Łódzki oddział NFZ na leczenie mieszkańców regionu ma w tym roku do wydania 4 miliardy 260 milionów złotych. To więcej niż budżet Łodzi, którym zarządza prezydent Hanna Zdanowska. Mając do dyspozycji tak wielkie pieniądze trzeba mieć priorytety. Jakie są Pani?
Priorytety określa prezes NFZ w Warszawie. Dla mnie najważniejsze są sprawy związane przede wszystkim z ratowaniem życia, dlatego uważam, że w Łodzi jest zbyt mało Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych (SOR). Bardzo ważne są także oddziały udarowe. Mimo że na tych oddziałach leczenie jest limitowane, udar traktuję jak stan zagrożenia życia, w którym w trybie pilnym należy udzielić pomocy. Ważna jest też onkologia - nie wyobrażam sobie, żeby pacjenci czekali w kolejce . Duży nacisk zamierzam położyć na świadczenia związane z leczeniem dzieci, tak, aby dostęp maluchów do opieki zdrowotnej nie był w żaden sposób ograniczany.

W Łodzi była Pani wyczekiwana od miesięcy. Swoją pracę w oddziale NFZ zaczęła Pani od wizyt roboczych, czyli wizytacji szpitali, przychodni i punktów nocnej oraz świątecznej opieki zdrowotnej. Jakie są Pani pierwsze wrażenia?
Widziałam m.in., jak funkcjonuje Szpitalny Oddział Ratunkowy w Szpitalu im. Kopernika w Łodzi. To nowy, olbrzymi SOR, który może być wzorem dla innych. Zdaję sobie sprawę, że nie jest on finansowany w takim stopniu, w jakim oczekiwałaby tego dyrekcja szpitala, ale Fundusz płaci w tym zakresie stawkę ryczałtową. Mam świadomość tego, że utrzymanie tak dużego zaplecza i kadry lekarskiej jest bardzo kosztowne, ale cieszę się, że mamy taką placówkę. Uważam jednak, że tak duża aglomeracja jaką jest Łódź, nie może opierać się tylko na trzech takich oddziałach, to stanowczo za mało. Większość szpitali w naszym mieście zamiast SOR-ów prowadzi izby przyjęć, spowodowane jest to tym, że aby zakontraktować taki oddział należy spełnić wysokie wymagania. Rozmawiałam na ten temat z panią wojewodą. Będę również rozmawiała z prezesem NFZ. Może nie wszystkie SOR-y muszą mieć np. lądowiska dla helikopterów, a to problem wielu łódzkich szpitali. Trudno budować lądowiska w centrum miasta. Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki potrzebuje około pół miliona złotych, żeby wyremontować płytę lądowiska, a na dobrą sprawę wokół Instytutu jest taki teren, na którym mogłyby bezpiecznie lądować helikoptery. Pani wojewoda zaproponowała, żeby spróbować rozmawiać o wprowadzeniu kategoryzacji SOR-ów. Te z lądowiskami byłyby lepiej opłacane, a pozostałym (bez lądowiska, ale za to z dobrym czasem dojazdu) zaproponowalibyśmy niższą stawkę. Mam nadzieję, że takie rozwiązanie będzie możliwe, gdyż zgodnie z obowiązującymi obecnie przepisami od 2014 roku każdy Szpitalny Oddział Ratunkowy będzie musiał posiadać profesjonalne lądowisko (jak teraz SOR w łódzkim Koperniku). Dla mnie prawdziwe, wieloprofilowe szpitale, to te, które mają szpitalne oddziały ratunkowe, a nie izby przyjęć.

Co chciałaby Pani zmienić przy kolejnym kontraktowaniu?
Uważam, że szpitale nie powinny stosować wyłącznie kryterium opłacalności i wybiórczo kontraktować poszczególnych oddziałów, np. chirurgii, kardiologii czy okulistyki jednodniowej. Leczenie w trybie jednodniowym czy planowym jest teoretycznie słabiej wyceniane, niż pełna hospitalizacja. Jeśli jednak przy hospitalizacji weźmiemy dodatkowo pod uwagę koszty SOR, na który pacjenci są przyjmowani, to hospitalizacja staje się jeszcze bardziej kosztochłonna. W ten sposób dyrektorzy zaczynają unikać kontraktowania pełnej hospitalizacji. W dużych, wieloprofilowych szpitalach nie powinno się to zdarzyć. Jako dyrektor NFZ muszę zadbać o bezpieczeństwo i dostęp do leczenia mieszkańców naszego województwa. Pacjent nie może jeździć karetką od szpitala do szpitala, bo nikt nie chce go przyjąć. Nawet gdy szpital nie ma wolnego łóżka, ma obowiązek udzielenia pomocy medycznej. Mam nadzieję, że uda nam się wspólnie z osobami zarządzającymi służbą zdrowia w naszym województwie wypracować takie zasady, aby dostęp pacjenta do leczenia był jak najlepszy, a szpitale się bilansowały. Jeśli słyszę, że duży szpital im. WAM na wysokospecjalistycznych oddziałach wykorzystuje łóżka w 50 proc., co jest spowodowane zbyt małym kontraktem, uważam, że coś nie jest tak. Ten potencjał warto wykorzystać. Moim zdaniem, trzeba w województwie łódzkim sprawdzić możliwości konkretnych placówek i jakość świadczonych usług medycznych, przygotować mapę zabezpieczenia świadczeń opieki medycznej i nie rozdrabniać kontraktów. Szpital w ramach kontraktu nie musi świadczyć kilkunastu zakresów i konkurować ze szpitalami obok. Ważne, aby kontrakt na dany zakres pozwolił zbilansować się oddziałowi, a często są to kontrakty nie pokrywające kosztów stałych.

W pierwszym tygodniu swojej pracy spotkała się Pani z prezydentem Łodzi, marszałkiem województwa łódzkiego i wojewodą. Czy chce Pani tworzyć wspólną politykę zdrowotną w regionie, tak by poszczególne szpitale i przychodnie zamiast ze sobą konkurować, mogły współpracować?
Cieszy mnie chęć i determinacja dyrektorów szpitali, władz województwa i miasta do wprowadzania zmian. Chcemy wspólnie ustalić politykę zdrowotną dla naszego regionu. Wiem, że wiele łódzkich szpitali jest w trudnej sytuacji finansowej, wszyscy liczą pieniądze. Uważam, że szpitale podlegające różnym organom założycielskim zamiast tworzyć konkurencyjne wobec siebie oddziały, powinny się wzajemnie uzupełniać, wtedy skorzystają na tym wszyscy, a pieniądze z systemu zostaną efektywniej wykorzystane.

Wiele szpitali prowadzi dziś wielomilionowe inwestycje i kupuje bardzo drogi sprzęt. Niestety czasem zdarza się tak, że duży, publiczny szpital kupi nowoczesny sprzęt za kilka milionów złotych, a potem nie dostaje na leczenie czy badania kontraktu z NFZ. Tak stało się m.in. w przypadku zakupu rezonansu magnetycznego za 3,5 miliona złotych przez Szpital im. Konopnickiej w Łodzi oraz w przypadku zakupu tomografu komputerowego za 3 miliony złotych przez Szpital im. Biegańskiego w Łodzi. Czy szpitale powinny takie inwestycje najpierw konsultować z dyrekcją NFZ?
To trudna sytuacja, ponieważ Fundusz nie ma możliwości prawnych, żeby dawać np. promesy na podpisanie kontraktu z daną placówką przed zakupem sprzętu czy utworzeniem nowego oddziału. Możemy stworzyć jedynie mapę potrzeb zdrowotnych mieszkańców, a szpitale mogą starać się wypełniać białe plamy na tej mapie, oferując te świadczenia, których brakuje. Takim problemem będzie w przyszłości pracownia diagnostyki PET w Szpitalu im. Kopernika - pojawi się kłopot, skąd wziąć pieniądze na te badania. Wiem, że ta pracownia przy centrum onkologii jest bardzo potrzebna. Wiem też, że w Łodzi znajduje się już jeden PET i na badania nie ma kolejek. Podejmując decyzje o inwestycji, zawsze należy przeanalizować nie tylko koszty jej realizacji, ale także możliwość dalszego jej finansowania, bo należy pamiętać, że budżet , którym dysponuje NFZ jest ograniczony. Może trzeba się zastanowić, czy warto starać się o kontrakt na pediatrię w Szpitalu im. Korczaka, czy może lepiej stworzyć tam duże centrum onkologiczne dla dzieci z całej Polski, a nie tylko z regionu łódzkiego. Ze swojej strony deklaruję głęboką analizę potencjału medycznego placówek w Łódzkiem oraz diagnozę potrzeb mieszkańców. Mając takie dane, będziemy mogli zastanowić się z organami założycielskimi szpitali i przychodni, i przygotować właściwy plan działania. Według mnie lepsze są większe kontrakty dla kilku placówek, niż rozdrobnione dla kilkunastu. Ważne jest, aby o inwestycjach myśleć przyszłościowo. Proszę zwrócić uwagę, że łódzkie szpitale mieszczą się często, w starych, nieraz zabytkowych budynkach. Zastanawiam się jak organy założycielskie planują dostosować je do wymogów, stawianych przez Unię Europejską ZOZ-om od 2016 roku. Po co dziś remontować szpitale, jeśli wiadomo, że nie da się w nich np. zamontować windy i w konkursie ofert NFZ taką ofertę z tego powodu odrzuci? Dobrym przykładem takiego przyszłościowego myślenia są plany prezydent Łodzi dotyczące połączenia miejskich szpitali: Jonschera, Jordana i Sonnenberga i budowy jednego bloku operacyjnego, który będzie obsługiwał te trzy placówki.

Największą bolączką szpitali w województwie łódzkim są nadwykonania. W 2011 roku sięgnęły one 63 miliony złotych. W 2012 roku już ponad 90 milionów złotych. Nadwykonania często są przyczyną problemów finansowych wielu placówek. Szpitale w naszym regionie w zeszłym roku zdecydowały się wystąpić na drogę sądową przeciwko Narodowemu Funduszowi Zdrowia, żeby walczyć o pieniądze z nadwykonań. Jako pierwszy w sądzie wygrał łódzki szpital im. Jonschera. Kolejne kilkanaście placówek liczy na pozytywne wyroki. Jeśli wygrają łódzki oddział NFZ będzie musiał zapłacić kilkaset milionów złotych. Jak chce Pani ten problem rozwiązać - ugodowo czy w sądzie?
To aktualnie jeden z najpoważniejszych problemów nie tylko w łódzkim oddziale NFZ. Nadwykonania w naszym województwie nie były płacone od 2010 roku. W ogóle nie prowadzono rozmów na ten temat. Dziś w sądzie mamy ponad 60 spraw dotyczących dużych kwot. To prawda, że za 2012 rok mamy nadwykonania rzędu 96 milionów. Analizowałam tę sytuację i widzę, że w Łódzkiem z roku na rok liczba nadwykonań rośnie w bardzo dużym tempie, z kolei budżet ŁOW NFZ nie pozwala na zaspokojenie tych roszczeń. Świadczeniodawca może dochodzić swoich roszczeń w sądzie, a ja jako dyrektor ŁOW NFZ sprawdzę, których ze wskazanych świadczeń udzielono, by ratować życie, bo tylko wówczas można je sfinansować. Doskonale wiemy, że sprawy w sądach mogą toczyć się latami, dlatego jestem zwolenniczką ugód. Bardzo bym chciała w ciągu najbliższych miesięcy porozumieć się w kwestii nadwykonań za rok 2010 i 2011. Przygotowuję pakiet propozycji dla dyrektorów szpitali i ich organów założycielskich.

Kontroli zabrakło podczas poprzedniego kontraktowania w województwie łódzkim na przełomie 2011 i 2012 roku. Efektem tego były oszustwa ofertowe, które obnażył raport Najwyższej Izby Kontroli. Czy dostała Pani od prezesa centrali NFZ zadanie posprzątania w łódzkim oddziale?
Z pewnością w przyszłości kontroli nie zabraknie. Kontrolowane będą wszystkie nowe podmioty, które rozpoczynają współpracę z NFZ. Sprawdzać będziemy zwłaszcza placówki medyczne, które leczą pacjentów zarówno w ramach kontraktu z NFZ, jak i komercyjnie. Mamy sygnały, że pacjenci, którzy zapłacili za wizytę prywatną, potem wykazywani są w sprawozdaniach do Funduszu. Takie sytuacje są niedopuszczalne. Chciałabym wzmocnić merytorycznie nasz dział kontroli, ponieważ sprawdzając placówki medyczne, pracownicy ŁOW NFZ muszą posiadać wiedzę nie tylko medyczną, ale muszą orientować się także w sprzęcie medycznym, stanie technicznym budynków, finansach czy w kwestiach prawnych. Potrzebujemy zatem medyków, prawników, informatyków, którzy będą kompleksowo kontrolować placówki medyczne. Z tego powodu chciałabym powiększyć i wesprzeć merytorycznie także dział analiz łódzkiego oddziału, ponieważ aby dobrze zakontraktować usługi medyczne, musimy mieć wnikliwą wiedzę na temat potrzeb i preferencji pacjentów. Myślę też, że w przyszłości nie wszystkie konkursy na świadczenia medyczne w województwie łódzkim będą się odbywały w tym samym czasie.

Jest Pani łodzianką, a do miasta wróciła Pani po 30 latach. Piastuje Pani jedno z najtrudniejszych stanowisk w tym mieście. Myśli Pani, że się uda zrealizować swoje zapowiedzi?
Z roku na rok przybywa pieniędzy w systemie, ale nie wpływa to, niestety, na poziom zadowolenia mieszkańców z usług medycznych. Chcę to zmienić i polepszyć sytuację naszych pacjentów. Lubię trudne wyzwania, nie porywam się na rzeczy niemożliwe. Zmiany, które nastąpiły w Ministerstwie Zdrowia i w Centrali Funduszu dają mi nadzieję, że idziemy w dobrym kierunku. Pierwszym w tym roku efektem tych zmian jest wprowadzenie systemu eWUŚ. Chciałabym prosić łodzian o cierpliwość i wyrozumiałość w ocenie działań NFZ, gdyż posiadamy pieniądze pochodzące tylko i wyłącznie z naszych składek.
Jednak jako lekarz z wieloletnim stażem mogę porównać dostęp i jakość świadczeń teraz i jeszcze 15 lat temu. Kiedyś protezowanie stawu biodrowego wykonywano tylko w wysokospecjalistycznych ośrodkach, natomiast dziś w większości szpitali. Rozruszniki serca wszczepia się w powiatowych szpitalach, a nie tylko w klinikach. Często nie zdajemy sobie sprawy, jak poprawił się dostęp i poziom specjalistycznego leczenia, a wierzę, że będzie tylko lepiej. Myślę, że już niedługo, każdy łodzianin będzie miał dostęp do ZIP - zintegrowanego informatora pacjenta, w którym na domowym komputerze sprawdzi, ile i komu NFZ zapłacił za jego leczenie, jakie zrealizował recepty.

Rozmawiała Joanna Barczykowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki