Przy jego ambicjach takie status quo długo trwać nie mogło. Między szefem łódzkiego SLD Sylwestrem Pawłowskim a baronem Jońskim swego czasu relacje zlodowaciały. Nie pojawił się ówczesny poseł Pawłowski w sztabie SLD, gdy Joński prestiżowo poległ w wojnie o prezydenturę z Hanną Zdanowską.
Po wyborach samorządowych, gdy klub SLD w łódzkiej Radzie Miejskiej szykował się do elekcji szefa klubu, rekomendację zarządu miejskiego SLD dostał Władysław Skwarka, który razem z Pawłowskim w tymże zarządzie zasiadał. A przeszedł radny Skwarka na szefa tylko jednym głosem. To dlatego przewodniczący Pawłowski skierował do partyjnego sądu wniosek o wywalenie z partii Jarosława Bergera, radnego, który miał stać za tymi kalkulacjami, i spin doctora Dariusza Jońskiego.
Przewodniczący Pawłowski w wyborach do Sejmu przepadł, jego moc wyhamowała, przepadł zatem i wniosek o usunięcie Bergera. W sobotę Pawłowski mówił, że swoje zrobił, teraz czas na kogoś innego. Ale w partiach prawdziwe wybory nie odbywają się w dniu elekcji, tylko w przedwyborczych manewrach z liczeniem szabli. Kto wie, czy nie było tak, że były już szef SLD zwyczajnie nie widział szans na wybór. Teraz jest pytanie, czy na dniach nie będziemy świadkami "rezygnacji" Władysława Skwarki z szefowania klubowi radnych.
Nowego szefa i sekretarza SLD już znamy, ale rozkład sił w SLD pokażą wybory reszty zarządu. Szef klubu wchodzi do tego zarządu automatycznie. Pytanie, czy będzie nim Skwarka, i czy wejdzie do zarządu Pawłowski. Bo jeśli oni obaj odpadną, to z grubsza będzie można rzec, że wybór Treli był wyborem namiestnika dla Jońskiego. Baronowi brakowało łódzkiego SLD jako tej wisienki na torciku.
Marcin Darda
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?