Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Justin Bieber w Łodzi [ZDJĘCIA Z KONCERTU]

Dariusz Pawłowski
Justin Bieber, idol milionów nastolatek na całym świecie, wystąpił w poniedziałek w łódzkiej Atlas Arenie. Koncert kanadyjskiego gwiazdora oglądało na żywo kilkanaście tysięcy osób.

Potężny pisk i wrzak kilkunastu tysięcy dziewczęcych gardeł powitał Justina Biebera "zlatującego" na scenę z ogromnymi skrzydłami. Ten nieposkromiony krzyk młodości towarzyszył gwiazdorowi przez cały występ. Rozentuzjazmowane fanki dały z siebie wszystko, nie traciły tchu, zdawały się jednocześnie krzyczeć i śpiewać z wokalistą wszystkie piosenki. To niesamowite, dawno nieoglądane na koncertach zjawisko. W takiej sytuacji trudno się dziwić ewentualnym gwiazdorskim zachowaniom - widzieć i słyszeć to co dwa dni ze sceny: od tego naprawdę można zwariować.

Występ Justina Biebera w Łodzi nie był długi (około półtorej godziny z bisami), ale dla jego fanek, "belieberek", stanowił na pewno niezapomniany wieczór. Justin, tancerze i muzycy prezentowali się na kilkupoziomowej scenie, każdemu utworowi towarzyszyły projekcje wideo, oszałamiające kompozycje świetlne, fajerwerki, brokat sypiący się z sufitu i mnóstwo efektów specjalnych.

No i Bieber zmieniający co kilka utworów marynarkę na kamizelkę, bluzę i znowu marynarkę; wyskakujący spod sceny, albo nagle pod nią znikający. Wokalista chętnie też zagadywał publiczność: "Jestem tu pierwszy raz, fajnie jest być z wami", "Czy jest tu jakaś szalona dziewczyna?", "Pamiętajcie, marzenia się spełniają", "Jesteście piękne".

ZOBACZ: Fani na koncercie Justina Biebera w Łodzi [ZDJĘCIA+FILM]

Mogliśmy też obejrzeć filmy z Justinem z czasów, gdy był jeszcze dzieckiem, albo z jego pierwszej trasy koncertowej, piosenkarz popisał się również solówką na perkusji. Podkręcając atmosferę Justin wziął do ręki kamerę i biegnąc po wybiegu przed sceną pokazywał na wielkim telebimie twarze uczestniczek koncertu, by na koniec skierować kamerę, oczywiście, na siebie i podciągnąć koszulkę. Euforia.

A by postawić kropkę nad "i" artysta zostaje wyniesiony na specjalnym podnośniku nad głowy fanek, by zaśpiewać smętnie w towarzystwie dwóch gitar. Chociaż nie, na koniec koncertu Justin ściąga z siebie koszulkę, rzuca ją w publiczność i zostaje w spodniach. Wyobrażacie sobie, co się działo? Ba, jeszcze lepiej - jedna z dziewcząt zostaje wprowadzona na scenę, Justin założył jej wianek na głowę (hmmmm) i śpiewa dla niej przez kilka chwil patrząc jej głęboko w oczy...

Na wielki finał rozmiłowane w swoim idolu fanki dostały wielki przebój "Believe" i mogły wyciągnąć wycięte z papieru serca. Udało się jeszcze wymusić bisy - "Boyfriend" i "Baby". I koniec. Dla wielu - wieczór życia.

A muzyka? Nie jest ona tu najważniejsza. Justina Biebera trzeba rozpatrywać raczej jako szczególne zjawisko socjologiczne, niż tylko jako muzyka. Nie kpiłbym jednak z tego. Bieber to niezaprzeczalne prawo naiwnej młodości. A jej prawa są piękne i jedyne w swoim rodzaju.

CO SIĘ DZIAŁO POD HOTELEM? ZOBACZ: Fanki Justina Biebera przed hotelem andel's [ZDJĘCIA+FILM]

ZOBACZ SERWIS SPECJALNY O JUSTINIE BIEBERZE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki